piątek, 4 stycznia 2013

Magda & Antonin


Henry David Thoreau napisał kiedyś: „Żyj każdym sezonem, jak by był ostatecznością. Wdychaj powietrze, pij napoje, kosztuj owoce i pogódź się z wpływem tego wszystkiego”


Najtrudniejsze spotkania w lidze. Młoda bo zaledwie 20 letnia zawodniczka cierpiała z tego powodu podwójnie. Granie na pełnym poziomie w lidze, pucharach i pucharze Polski odbiło się na jej zdrowiu. Na dodatek o finał toczyły bój z zeszłorocznym mistrzem kraju. Chociaż chciała pomóc to nie mogła. Silne stłuczenie nadgarstka coraz bardziej dokuczało. Dlatego pierwsze mecze finałowe obejrzała z widowni i nie za dobrze się z tym czuła. Ale już na te ostatnie zdążyła powrócić i to na prawdę z wielkim przyjęciem. Pomimo tego, że jest jeszcze młoda potrafiła pokazać się z dobrej strony w najtrudniejszych momentach meczu. Wprowadzała spokój w przyjęciu i była na prawdę cenioną zawodniczką. Jednak na powołanie musiała czekać. Nie była z tego powodu zła bo powołanie dostawała co roku z kadry B bądź młodzieżowej.
Pomimo tego, ze nie zdobyła złota to się tym zbytnio nie przejęła. Oczywiście chciała wygrać i mieć po raz pierwszy te najważniejsze dla sportowca złoto, ale wiedziała, ze to jeszcze nie ten czas.
Zaraz po sezonie dostała nieoczekiwanie powołanie do nowej kadry reprezentacji Polski. Był to dla niej ogromny szok i nie potrafiła w to uwierzyć przez kolejne trzy dni. Dopiero kiedy swoje nogi postawiła w Szczyrku to poczuła, ze to jest właśnie to o czym najbardziej marzyła. Trenowała ciężko tylko po to, żeby zostać zauważoną i pojechać na turniej towarzyski we Włoszech.
Tak o to znalazła się w samolocie, który właśnie wylatywał z warszawskiego lotniska. Niestety musiała opóźnić swoje wakacje, ale teraz nie była z tego faktu zła. Wręcz przeciwnie, każdy mógł zauważyć jak bardzo tryska radością i co najważniejsze sportową złością.


***


Właśnie pił kolejną kawę, aby obudzić się po całonocnej imprezie jaką zafundował sobie po ostatnim meczu w sezonie. Był cholernie zmęczony i dlatego dostał od trenera tygodniowy urlop, aby nabrać świeżości. Miał w planach pojechanie do swojego rodzinnego miasta, aby trochę pobyć z rodzicami, ale jak to zawsze bywa jego najlepszy przyjaciel nie brał tego nawet pod uwagę. Zjawił się u niego z samego rana i kazał pakować. Chociaż kompletnie nie wiedział gdzie go zabiera to jakoś nie był tym faktem przestraszony. Raczej nie chciał być już niedoinformowany i słysząc o tym, że lecą do Włoch bardzo się zdziwił.



***


  • No dobra dziewczyny. Nie biorę tego turnieju na poważnie, ale nie byłoby nic złego jakbyście wszystkich ograły. Dlatego proszę się skupić i grac tak jak na treningach. – powiedział trener i wyszedł z szatni


Dziewczyny tylko się do siebie uśmiechnęły i poszły trochę rozprostować kości. Oczywiście jak to zawsze bywa przed meczem były ćwiczenia rozciągające, na siatce itp. pierwszymi przeciwniczkami miały być Turczynki. I chociaż drużyna była dość dobra to jednak się tym nie przejmowała.

***

  • proszę Cię nie mów mi, że zrezygnowałem z odwiedzin rodziców dla kolejnej dziewczyny.
  • Przepraszam no ale wiesz jak to jest. Nie potrafię jej odmówić.
  • Pierre ja Cię nie zrozumiem.
  • Oj nie lubię spać na kanapie. Kupiłem ją dzięki Tobie i jest cholernie niewygodna do spania. Tak więc bądź miły i chociaż z nią raz pogadaj.
  • Heh no dobra. – zaśmiał się – Dla pantoflarzy zrobię wszystko. Ale nie jest jakaś przeczulona na swoim punkcie?
  • Ant! No ja Cię proszę! – powiedział oburzony – Zrób to tylko dla mnie! To nasze miejsca.


***

Magda stała właśnie w kwadracie i trochę jej się nudziło. Jednak jak w szeregi Polek wkradły się złe momenty to od razu trener ją zawołał do siebie. Tylko ściągnęła bluzę i podeszła po numerek. Na boisko weszła z małym aplauzem polskich kibiców, którzy znali ją z parkietów. Stanęła sobie koło libero i czekała na pierwszą akcję. Jak się okazało było tak jak myślała, czyli pierwsza piłka poleciała prosto na nią, ale przyjęła to ze spokojem i dlatego w końcu mógł być uruchomiony środek. W końcu zrobiły przejście, a Magda pozostała już do końca meczu. Nie ma się co dziwić w końcu jej dobre ataki, przyjęcie było warte tego, aby ją zostawić. Grała na pełnym luzie, tak jakby to nie był jej debiut.


***

  • Ty dobra była ta mała. – zauważył Pierre
  • Jaka mała? Mogę się założyć, że jest od Ciebie trochę wyższa.
  • Nie żartuj. Niska jest, ale za to dobra.
  • Czemu Ty zawsze oglądasz się za rozgrywającymi?
  • Nie wiem. – zaśmiał się i pomachał do swojej dziewczyny


Po zakończonym meczu, niestety przegranym przez Francuzki podeszli panowie do parkietu i od razu Ant został przedstawiony kolejnej potencjalnej dziewczynie. Nie mógł narzekać tym razem dziewczyna była nawet całkiem, całkiem, ale kiedy podniósł głowę to zauważył zupełnie kogoś innego. W życiu nie widział takiej kobiety i pragnął ją poznać. Tylko nie wiedział za bardzo jak.
  • Ej słyszysz mnie? – zapytał Pierre i go uderzył w ramię
  • Co, co? Przepraszam.
  • Kogo widziałeś? Kogoś znajomego.
  • Nie, przywidziało mi się. – rzucił i się uśmiechnął
  • To może jutro spotkamy się wieczorem? Wiecie mamy wolne więc.
  • Spoko. Muszę jakoś wykorzystać te moje wakacje. – zaśmiał się Pierre i pocałował swoją dziewczynę


***

Magda jedynie poszła w stronę autokaru i odjechała do hotelu. Była szczęśliwa, że jutro zagra w finale. Już teraz trener powiedział, że postawi na nią od pierwszej minuty. Pierwsze co to zadzwoniła do rodziców i się pochwaliła. Do Oliwi wysłała tylko sms’a, aby jutro dopingowała ją jeszcze bardziej wraz z Tomkiem. W końcu nic tak dobrze nie działa jak doping kibiców.


Najważniejszą rzeczą w Igrzyskach Olimpijskich jest nie zwyciężyć, ale wziąć w nich udział, podobnie jak w życiu nie jest ważne triumfować, ale zmagać się z organizmem.




Pierwszy finał w seniorskiej reprezentacji Polski. Może nie szczyt marzeń bo nie jest to finał przed naszymi kochanymi polskimi kibicami, ale to zawsze coś. Przed meczem siedziałam razem z dziewczynami i słuchałyśmy uważnie trenera co ma nam do powiedzenia. Dzisiaj było trochę więcej kibiców i nie ma się co dziwić w końcu grałyśmy z gospodyniami. Na boisko wyszłam zdeterminowana, chciałam wygrać dlatego uważnie przyglądałam się przeciwniczkom. Z tego co wiedziałam to trzecie miejsce zdobyły Turczynki, czyli nasze przeciwniczki w eliminacjach do mistrzostw świata. Mecz rozpoczął się z nasza lekką spiętą atmosferą, ale po pierwszej przerwie technicznej zajęłyśmy się odrabianiem punktów i to teraz my dyktowałyśmy warunki. Grałam tak jak zawsze na pełnym luzie i nie panikowałam, że moje ataki są podbijane albo byłam blokowana. Za drugim razem zawsze starałam się to poprawić. Jednak najwięcej piłek dostawała Asia bo to w końcu ona jest atakującą, a ja tylko powinnam dobrze przyjmować piłki tak, aby środek był odblokowany. Po zakończonym meczu, który wygrałyśmy gładko 3 do zera przyszedł czas na rozdanie nagród.
Pierwsze co mi się najbardziej rzuciło w oczy to to, że kibice przychodzili do mnie po autografy. Było to już dla mnie normalne w Polsce, ale nie tu...
  • No młoda to było coś. Ja też mogę autograf? – zapytała ze śmiechem Oliwia
  • Oczywiście, dostaniesz nawet zdjęcie. – zaśmiałam się i stanęłam koło niej
  • A teraz to gdzie jedziemy? – zapytał Tomek
  • Montreux, oby tam nam się udało. – powiedziałam – a teraz przepraszam was, ale wołają mnie
  • No jasne. Do zobaczenia na kolejnym turnieju. My przyjedziemy trochę później bo tu też jest coś do zwiedzania.
  • Oj jak ja też bym chciała. – westchnęłam – No ale nic odbijemy sobie to w Walencji.
  • A dostaniesz wolne?
  • No jasne przecież i tak jak na razie jestem wolną zawodniczką a muszę w końcu odpocząć. Przynajmniej tydzień.


Tylko pożegnałam się z nimi i podbiegłam do dziewczyn i trenera. Tym razem długo wyczekiwany odpoczynek i kolejny turniej. Niestety nie mieliśmy nawet w planach zwiedzanie więc pozostał mi mały niesmak.


Niestety turniej nie przebiegał po naszej myśli. Już pierwszy mecz przegrałyśmy, a w fazie grupowej zdobyłyśmy tylko dwa punkty po wygranej z Niemkami. Na dodatek po fazie grupowej odezwała się moja kontuzja i praktycznie jeden mecz zagrałam na środkach przeciwbólowych. Niestety kolejny mecz z Niemkami już przesiedziałam na ławce rezerwowych. Najchętniej to bym poszła do lóżka, aby przespać to wszystko, ale niestety nie mogłam i a dodatek miałam iść na konferencję. Usiadłam sobie wygodnie na krzesełku i napiłam wody. Nigdy nie przepadałam za taką szopką, ale niestety musiałam się do tego przyzwyczaić. Tak więc najpierw były odpowiedzi dotyczące meczu i oczywiście padło pytanie dlaczego przegraliśmy i nie zagrałam. Jednak nie tym pytaniem musiałam się męczyć, ale kolejnym. Bo do obiegu poszła wiadomość, że nie zagram w eliminacjach do mistrzostw świata. W kadrze pojawię się dopiero na zgrupowaniu przed Mistrzostwami Europy.
  • Ale dlaczego?
  • Niestety podczas meczu odnowiła mi się kontuzja, która wykluczyła mnie przed finałowymi meczami w lidze.
  • A dlaczego tak długo będziemy musieli czekać?
  • Lekarz stwierdził, że najlepszym wyjściem będzie odpoczynek, który pozwoli na regenerację nadgarstka. Dopiero później jeśli ból i obrzęk nie zniknie będziemy musieli zrobić coś innego.
  • Więc jaką formę odpoczynku wybierzesz?
  • Razem z przyjaciółmi jedziemy odpoczywać na plażach Hiszpanii. Nie będę odbijała piłki przez 10 dni, później wracam do Polski na konsultację z lekarzem. Co wykażą wyniki to czas pokaże. – powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam do dziennikarzy


Dopiero po zakończonych pytaniach mogliśmy w końcu iść do autokaru. Teraz wracaliśmy do Polski a ja prosto do Wrocławia gdzie czekała na mnie walizka, którą musiałam spakować.

Jeśli towarzyszy się przyjacielowi, żadna podróż nie jest nużąca.

Lew Tołstoj


Miałam sama dojechać do Hiszpanii bo moje głupki leciały tam ze Szwajcarii. Jakoś nie specjalnie uwielbiałam latać bądź nawet iść na miasto sama. Zawsze otaczałam się grupą ludzi, chociaż nawet tylko jednej osoby. Nie lubiłam samotności, ona mnie wręcz przerażała. Koło mnie usiadła starsza kobieta, która widocznie po raz pierwszy leciała samolotem. Zapięłam pasy i czekałam na start.
  • Przepraszam nie wie może pani jak to się zapina? – zapytała
  • Oczywiście. – powiedziałam i pomogłam się jej zapiąć
  • A pani to dokąd leci?
  • Ja do Walencji. – odpowiedziałam z uśmiechem
  • Aha, no ja Murci. Mój syn tam mieszka i zaprosił mnie na wakacje. Pani też na wakacje?
  • Tak. W końcu trzeba jakoś odpocząć.
  • Też racja, a wszyscy wiemy, że Hiszpania to najlepszy kraj na odpoczynek. Najpierw sjesta, a później wy młodzi idziecie szaleć.
  • Raczej nie, ja po prostu potrzebuje urlopu gdzie nic nie robię tylko leżę plackiem.
  • Oj uwierz mi dziecko, że na takie urlopy to masz jeszcze dużo czasu. Teraz najważniejsza jest zabawa.

Tylko się zaśmiałam i powróciłam do czytania gazety. Na szczęście lot szybko się zakończył i już czekałam na swoją walizkę. Tylko jak na złość była ostatnia a musiałam jeszcze złapać coś co jedzie do Walencji. Ale w końcu postanowiłam, że wezmę taksówkę, najwyżej zapłacę sporo, ale dojadę na miejsce.

***
Jako, że pozostało im jeszcze kilka dni wakacji postanowili coś z tym zrobić. Zgromadzili się w mieszkaniu dziewczyny i gorączkowo myśleli.
  • A może Hiszpania? – powiedział cicho Ant
  • Czemu nie, a dokładniej to gdzie?
  • No....
  • Ej Ant co się dzieje?
  • Poznałem kogoś. Znaczy się nie, nie poznałem jej, ale nie to głupie.
  • Mów stary co jest.
  • Zakochałem się. – powiedział i wyszedł z pokoju
  • Idź z nim pogadaj.
  • Nie, ty idź to twój przyjaciel.
  • Ale ja nie umiem... ty masz w tym jakiekolwiek doświadczenie.
  • Oh wy faceci zawsze na nas wszystko zwalacie. – jęknęła i wyszła na balkon gdzie stał oparty o balustradę Francuz – Znam ją? – zapytała cicho i stanęła koło niego
  • Nie, raczej nie. Dlatego to głupie, zakochałem się w kimś kogo nie znam. Przynajmniej tak myślę, że się w niej zakochałem... nigdy w nikim nie byłem i nie wiem jakie to uczucie.
  • Masz motyle w brzuchu? Myślisz o niej cały czas? Kiedy ją widzisz jesteś w stanie przenosić góry i na twojej twarzy widnieje szeroki uśmiech?
  • Tak.
  • To właśnie dowiedziałeś się, że zostałeś strzelony strzałą amora, a teraz to lepiej zastanówmy się jak zrobić, żebyście byli razem.
  • Tylko jest problem. Ona mnie w ogóle nie zna, a ja wiem tylko jak się nazywa.
  • To trzeba iść tym śladem. Mieszka tu?
  • Nie. A teraz jest gdzieś w Hiszpanii. – westchnął
  • To duży kraj. Nie wiesz nic więcej.
  • Nie mam dobrego kontaktu z innymi siatkarkami. – powiedział
  • Trzeba było tak od początku. Teraz idziemy jej szukać a jutro obiecuje Ci będziemy w tym samym hotelu co ona.
  • Dzięki.
  • Podziękujesz mi wtedy kiedy będziesz bardziej szczęśliwy. W końcu miłość to najlepsze co może spotkać człowieka, a tylko tego Ci do szczęścia brakuje. – powiedziała i dała mu buziaka w policzek
Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga dłuższego czasu...
Czas i tak upłynie.

  • Pasażerowie lotu 340 proszeni są o zjawienie się przy odprawie paszportowej.

Po całej sali rozległ się komunikat, większość pasażerów już stało w kolejce. Również byli tam Francuzi, którzy starali się jednego przekonać do tego, że robią dobrze.
  • No daj spokój Ant. Nie po to tu przyjechałem. – westchnął Pierre
  • No dobrze już dobrze. – westchnął – ale czuje się jakoś dziwnie.
  • Panowie pospieszcie się bo inaczej to samolot odleci bez nas i będzie po ptokach.

Kiedy byli już w samolocie to tylko wygodnie rozsiedli, no jeśli można to tak nazwać. Bo jednak dla najwyższego z całej trójki siedzenie w zwykłej klasie było udręką. Czuł się jak na skazaniu i odliczał jedynie minuty do tego, aż w końcu wyląduje w słonecznej Hiszpanii i rozprostuje nogi. Jego przyjaciele nie mieli tego samego problemu bo jednak trochę niżsi byli, ale również narzekali na niewygodne siedzenia. W końcu latając z reprezentacją przyzwyczaili się do wygody. Kiedy byli już na miejscu z bagażami i stali przed taksówką to Pierre tylko jęknął
  • Nie wiem jak wy, ale ja dzisiaj się nigdzie nie ruszam.
  • Mięczak. – rzuciła tylko jego dziewczyna – Więc zostajemy we dwoje. Idziemy gdzieś?
  • Możemy iść pochodzić po mieście.
  • No to jesteśmy umówieni. Tylko zostawię torbę i się trochę odświeżę. – powiedziała zadowolona i wsiadła do taksówki

Panowie tylko po sobie spojrzeli i również wpakowali do samochodu. W hotelu od razu dostali klucze do swoich pokoi i rozeszli się w swoje strony.

***

  • No ja nie mogę już... – jęknęłam ledwo się tocząc za Oliwią i Tomkiem.
  • Oj nie marudź. Jak już nie możesz to popuść. – rzucił ze śmiechem chłopak za co dostał w odpowiedzi groźny wzrok
  • To jak tak bardzo Ci się nie podoba to możesz zostać tu. A my jak będziemy wracać to Cię zgarniemy.
  • A może ja wrócę do hotelu? Albo pójdę sobie na soczek?
  • A rób co chcesz. – powiedziała Oliwia, która była zafascynowana jakąś budowlą

Nic nie odpowiedziałam tylko zabrałam swoje cztery litery i wróciłam tą samą drogą, którą szłam z przyjaciółmi. Niestety byłam trochę kiepska w orientacji bo nie za dobrze uważałam na lekcji PO kiedy mieliśmy lekcje z terenoznawstwa. Ale po dość długim łażeniu dotarłam do celu. To nic, że weszłam nie do tej alejki co trzeba i zrobiłam dość okrężną drogę. Ważne, że dotarłam w końcu do celu i mogłam iść rozłożyć się na miękkim łóżku. Oczywiście kiedy znalazłam się w swoim pokoju to od razu co zrobiłam to otworzyłam drzwi balkonowe i rzuciłam na łóżko. Nadgarstek bolał mnie już coraz mniej, ale nadal bolał. Założyłam na niego opaskę na nadgarstek i wygodniej położyłam na łóżku. Wiem, że miałam nosić tą opaskę przez cały czas no ale tu tak grzeje słońce, że gdybym wróciła do Polski to zapewne wszyscy by się śmiali z mojej jakże pięknie bladej ręki.

***
  • No to teraz gdzie idziemy?
  • Nie wiem, ty tu jesteś dziewczyną więc proponuj.
  • Oj jakby mi tak kiedyś powiedział Pierre. – westchnęła
  • Coś nie tak? – zapytał i przepuścił ją w progu
  • Nie, wszystko w porządku. Ale... już po woli mnie denerwuje to wszystko.
  • Nie rozumiem, myślałem, że między wami miód i orzeszki.
  • Tak, było tak na początku jak jeszcze nie denerwowało mnie to, że on woli uganiać się za innymi, miał więcej energii i interesował się tym co się ze mną dzieje.
  • A nie interesuje się? I powinnaś go zrozumieć, on się nie ugania, ale podziwia inne dziewczyny to normalne.
  • Tak, ale nie rozmawia z nimi przez facebook! – krzyknęła i usiadła zrezygnowana na ławce
  • No daj spokój. To ja zawsze byłem tym złym i chodząc z jedną podrywałem drugą. Raz nawet jedną zdradziłem, ale to ja a nie Pierre. On w życiu by o tym nie pomyślał za bardzo Cię kocha. I nie mówię tego, żeby go bronić bo to mój przyjaciel i facet zarazem, ale dlatego, że taka jest prawda. Wiesz jak on bardzo za Tobą tęskni na wszelakich zgrupowaniach kadry? Raz nawet mi się przyznał, że wolałby nie dostawać powołania, po to aby spędzić z Tobą czas.
  • Na serio?
  • Serio, serio. – uśmiechnął się serdecznie – A teraz proszę o uśmiech i chodź pospacerować. Nie po to mnie wyciągałaś z hotelu. – zaśmiał się
  • No już dobrze, lepiej Ty powiedź jaki masz plan w poderwaniu tej dziewczyny?
  • Nie mam żadnego planu. Jak ją zobaczę wtedy coś wymyślę. Robię całkowity spontan.
  • Nie znałam Cię od tej strony.
  • Ja sam siebie nie znałem od tej strony. – powiedział i spojrzał przed siebie – Ale wierzę, że to wyjdzie mi na dobre.
  • Miłość zawsze wychodzi na dobre. Nawet jeśli nie wyjdzie. Wtedy przynamniej będziesz mógł znaleźć kogoś odpowiedniego, a nie tylko przelotne romanse. Bo to nigdy nie wychodzi za dobrze.
  • Wiem o tym, ale co zrobić jak żadna nie pasowała.

Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko. 


Wstałam jak na siebie dość wcześnie, ale to zapewne dlatego, że wczoraj położyłam się szybciej niż zwykle. Dzisiaj ponownie mieliśmy w planach kompletne nic nie robienie, tylko leżenie do góry brzuchem na plaży. Przynajmniej ja miałam taki pomysł bo i tak nic kompletnie nie mogłam robić. Zrobiłam poranną toaletę i zarzuciłam na siebie fioletowy strój kąpielowy i na to zwykłą białą sukienkę. Włosy jak zawsze związałam w luźny kok i zjechałam windą na dół na śniadanie. Jak się okazało przy stoliku siedzieli już Oliwia wraz z Tomkiem, więc mój widok zapewne bardzo ich zdziwił. Ale jedynie się do nich serdecznie uśmiechnęłam i usiadłam na swoim miejscu.
  • Wiecie co moje drogie panie ja nie mam dzisiaj ochoty tak nic nie robić.
  • A ja mam ochotę pograć i co mam z tym fantem zrobić? – zapytałam i odłożyłam widelec
  • Nic, musisz odpoczywać bo inaczej...
  • Tak, tak wiem. Inaczej to nie będziecie mogli pojechać na turnieje i nie zobaczycie mnie w akcji. – zaśmiałam się
  • No oczywiście. A teraz to jak zbieramy się bo ja jestem gotowa. – powiedziała Oliwia z szerokim uśmiechem
  • Ja też. – zauważyłam
  • To idźcie a ja do was dołączę.
  • No dobrze. – rzuciła Oliwia i jako pierwsza wybiegła z hotelu

Przez całą drogę szłyśmy i jak to zawsze bywa obgadywałyśmy i śmiałyśmy się z wszystkich i wszystkiego. Kiedy byłyśmy już na plaży to od razu rzuciłyśmy swoje rzeczy na piasek i rozłożyłyśmy swoje nasmarowane ciałka na ręczniku. Dopiero po dłuższej chwili zjawił się koło nas Tomek i tylko zagwizdał jak nas zobaczył. Ale nie ma się co dziwić w końcu w czerwonym, dość seksownym stroju leżała jego narzeczona. Widać, że hormony chłopakowi buzują, na dodatek czerwony to jego ulubiony kolor. Tylko przewróciłam oczami i założyłam kapelusz. Jednak takie bezczynne siedzenie nie było dla nas ciekawym zajęciem, dlatego postanowili iść sobie pograć to i ja się zabrałam i usiadłam koło słupka. Nie ma to jak być sędzią. Kiedy przyznałam kolejny już punkt Oliwi to do nas podszedł wysoki brunet. Musiałam aż bardzo wysoko podnieść głowę, aby go ujrzeć.
  • Hej możemy się przyłączyć? – zapytał z uśmiechem
  • Nie pytaj się mnie, ale ich. – odpowiedziałam i odwzajemniłam gest
  • To jak możemy z wami zagrać?
  • No jasne. – powiedziała Oliwia z szerokim uśmiechem co nie spodobało się Tomkowi, na co jedynie się zaśmiałam pod nosem
  • Tylko jest problem. Was jest trójka a nas tylko dwójka. – rzucił Tomek
  • A Ty nie grasz? – zapytał się niższy chłopak
  • Niestety nie mogę i może się przedstawimy bo tak bezimiennie to mi nie bardzo. Magda jestem. – powiedziałam i odgarnęłam kosmyk z czoła
  • Pierre. A to moja dziewczyna...
  • Myriam. Grałyśmy przeciwko sobie na turnieju we Włoszech.
  • No to teraz się zacznie. Antonin. – zaśmiał się chłopak
  • Oliwia, a to mój narzeczony Tomek. To jak gramy? – zapytała i odbiła piłkę
  • No jasne, ale jak się dzielimy?
  • My przeciwko waszej dwójce. – powiedział Tomek
  • Ok, to ja sobie tu posiedzę. I później się zmienimy. – powiedział Antonin i usiadł koło mnie co bardzo mnie to cieszyło bo nie musiałam być już sędzią
  • Miłego sędziowania, a ja sobie poleżę. – zaśmiałam się i zrobiłam to co zapowiedziałam
  • Ej ale ja nie umiem liczyć do 20. – powiedział na co zaczęłam się śmiać
  • To udawaj, że oglądasz a później powiesz, że się zamyśliłeś. Ale mnie nie mieszaj.
  • Dobrze. – powiedział i puścił mi oczko
  • Uwaga. – krzyknął ktoś i momentalnie schowałam się za rękami, ale nie poczułam piłki – Przepraszam. – powiedział młody chłopak
  • Spoko, ale następnym razem uważaj bo możesz krzywdę wyrządzić. – odpowiedział Antonin i odrzucił mu piłkę
  • Dzięki. Gdyby nie ty to dostałabym zapewne w mój kontuzjowany nadgarstek.
  • To dlatego nie grasz z nimi?
  • Tak, ale już mam dość tego. Ale co zrobić? Takie mam zalecenie od lekarza to muszę je wypełnić.

Tak się zagadałam z Antem, że kompletnie nie zauważyłam kiedy reszta skończyła grać. Jednak zgodnie stwierdziliśmy, że pora iść coś zjeść. Oczywiście dołączyli do nas Francuzi z którymi załapaliśmy dobry kontakt zwłaszcza Oliwia z Tomkiem. Ja jak zawsze miałam trochę nieufności, ale po przepysznym obiedzie od razu znikły. Dowiedzieliśmy się, że odpoczywają tak samo jak ja przez reprezentacją. Że dostali kilka dni wolnego i postanowili spędzić je właśnie tu w Walencji. Na dodatek umówiliśmy się na jutrzejsze razem zwiedzanie miasta. Chociaż nie bardzo mi to pasowało to jednak zgodziłam się bo ciągłe leżenie i nic nie robienie również może mi zaszkodzić. Dlatego zmęczeni rozeszliśmy się do swoich pokoi i co bardzo mnie zdziwiło, że również są zameldowani w tym samym hotelu nasi nowi „znajomi”. Ale nic nie powiedziałam tylko jak najszybciej chciałam znaleźć się na swoim łóżeczku.

Ida Scott Taylor napisał: „Nie patrz wielce w przeszłość, która przeminęła i nie zawracaj sobie głowy przyszłością, która nie nadeszła. Żyj teraźniejszością i spraw by była warta wspomnień”


Dochodziło południe kiedy do mojego pokoju wbiegła roześmiana Oliwia i wskoczyła mi na łóżko. wiedziała, że tego nie lubię i zaraz wstanę. Nie tylko ona tak robiła bo dziewczyny na zgrupowaniu to samo stosowały. No ale co ja mogę poradzić na to, ze uwielbiam spać? tylko zwlekłam z łóżka moje cztery literki i poszłam się wyszykować na kolejny nudny spacer po mieście w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Chociaż lubiłam zwiedzać to jednak nie fascynowało mnie to tak samo jak Oliwię. Ona kochała to robić, a my musieliśmy jej towarzyszyć. Chociaż czasem ta mała osóbka mnie denerwowała to jednak nie potrafiłam gniewać się na nią zbyt długo. Jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają, a my jesteśmy tego bardzo dobrym przykładem. Ona wiecznie cichutka i wyznająca żelazne zasady, a ja jednak ten roztrzepok który zawsze musi głośno krzyczeć. Mieszanka wybuchowa i niestety wszyscy muszą to jakoś wytrzymywać. Kiedy wyszłam z łazienki ubrana w krótkie spodenki i zwykła bokserkę to tylko dziewczyna zagwizdała.
  • Zawsze Ci zazdrościłam tego ciała. Chyba powinnam zacząć coś trenować.
  • Powinnaś. – zaśmiałam się – Ale chodź bo tamci się nas nie doczekają. A wiesz jaki jest Tomek.
  • A wiem, wiem. A i co myślisz o naszych nowych znajomych?
  • Że jak na razie to są spoko. Ale nie znam ich za dobrze więc wiesz jak jest...
  • Wiem, wiem. Powinnaś nauczyć się ufać ludziom. Nie każdy leci na to, że ty grasz w ukochany sport w całym naszym kraju.
  • O nie to jest piłka nożna, a ja tylko trenuje ten drugi sport. – zaśmiałam się i wysiadłam z windy – Witam wszystkich i przepraszamy za spóźnienie.
  • Ale i tak pobiłaś rekord. Uczysz się wyrabiać w krótszym czasie. – rzucił Tomek
  • Widzisz twoja narzeczona ma lepszy wpływ na mnie niż Ty. – odgryzłam się i wyszłam z hotelu


Kiedy byłam na świeżym powietrzu to od razu poczułam gorące uderzenie powietrza. Na dodatek nie miałam przy sobie żadnego picia i dlatego swoje kroki skierowałam prosto do jakiegoś sklepu spożywczego. Kiedy z niego wyszłam to od razu wpadłam na Antonina, który stał do mnie tyłem. Tylko jedynie się do niego uśmiechnęłam i odkręciłam butelkę. Na dodatek jako, że byłam bez śniadania to kupiłam sobie bułkę, którą i tak mi w połowie zjadł Pierre bo tak samo jak ja był bez śniadania. Byłam trochę na niego za to zła bo dla mnie nie wystarczyło zbyt dużo, ale kiedy zobaczyłam budkę z jedzeniem to od razu kupiłam sobie frytki i nikomu ich nie dałam.
Na dodatek nasze zwiedzanie polegało na tym, że oni chodzili a ja wlekłam się wraz z Pierrem z tyłu. Na prawdę miałam już dosyć i chciałam jak najszybciej gdzieś usiąść, ale moje wołania chyba do nich nie dochodziły. Kiedy jednak staliśmy pod jakimś budynkiem co się bardzo spodobał dziewczynom to podeszła do mnie jakaś mała dziewczynka i zapytała się po angielsku czy może dostać autograf i zdjęcie. Byłam tym faktem cholernie zaskoczona bo nigdy mi się coś takiego nie przytrafiało. Dlatego oczywiście się zgodziłam i stanęłam do zdjęcia, a później podpisałam się na kartce. Jak się dowiedziałam od jej mamy jest to wierna fanka siatkówki i sama zaczyna trenować. Miała szczęście, że mieszka we Włoszech bo przynajmniej będzie miała lepszy start. Z wielkim uśmiechem podeszłam do przyjaciół i ruszyłam z nimi w dalszą podróż, ale w końcu jednak postanowili pójść coś zjeść. Nie powiem, że to bardzo mi odpowiadało. Dlatego jako pierwsza dorwałam się do stolika i do karty dań.
  • I to lubię. Nic nie robić. – zaśmiałam się
  • Jestem tego samego zdania. – powiedział mi Pierre
  • Jak Ty wytrzymujesz z takim leniwcem? – zapytała Oliwia, Myriam
  • Jakoś daje radę, bo z tym o to tu bym nie mogła. – rzuciła z uśmiechem i wskazała na Rouziera
  • Ej. – zarzekł się i uśmiechnął do kelnerki która przyniosła nasze jedzenie


Kiedy chciałam zabrać się za jedzenie kotleta to zastanawiałam się jak mam go pokroić bo jednak ból nadgarstka się z samego rana nasilał. Aż tak bardzo, że byłam zmuszona do zabrania ze sobą opaski. Na dodatek wszyscy byli zajęci rozmową, że nie wiedziałam kogo poprosić. Ale zaraz usłyszałam jak ktoś cicho mi szepcze
  • Może pomóc?


Tylko odwróciłam głowę i zobaczyłam Antonina i się do niego uśmiechnęłam. Bez niczego pokroił mi moje jedzenie.
  • Dzięki. – szepnęłam mu z szerokim uśmiechem – A Ty nie bierzesz udziału w rozmowie?
  • Nie, wolę ich zostawić bo akurat rozmawiają na temat związków i przyszłości.
  • No tak w końcu oni planują ślub.
  • No właśnie, tak samo jak ta dwójka. A mi do żeniaczki jeszcze daleko.
  • To tak samo jak mi. – zaśmiałam się – A z drugiej strony żaden by nie chciał mieć takiej żony jak ja. Co chwilę gdzie indziej nigdy w domu nie ma.
  • Życie sportowca, ale taka jest dobra. Przynajmniej dla mnie bo można odpocząć i później lepiej się wiedzie.
  • Tak powroty w łóżku są zawsze ciekawe. – zaśmiałam się
  • O czym Ty dziecko myślisz? – zapytał i uważnie mi się przyjrzał
  • O tym co prawie wszyscy. Ała...
  • Co się stało? – zapytał przestraszony
  • Nadgarstek... jacie kręcę no normalnie nie wytrzymam. Oliwia masz te tabletki?
  • No jasne, masz. – rzuciła mi kiedy znalazła je w torbie
  • A to co?
  • Lekarz mi zalecił. W najgorszych wypadkach mam je brać.
  • W ogóle co Ci się stało?
  • Pod koniec ligi mocno stłukłam sobie nadgarstek i na finał wróciłam, ale w kadrze po turnieju powróciło. I dostałam wolne aby się wyleczyć i jak się skończą wakacje to wracam do kadry na Mistrzostwa Europy. Znaczy się oczywiście trenować bo wątpię żebym wygrała rywalizację.
  • Nie wierzysz w siebie? Dobrze grasz...
  • No tak, ale... ten turniej to mój debiut był. Jestem za młoda i zapewne weźmie trener te bardziej doświadczone. Dość ostra rywalizacja jest. A teraz grały turniej i wiesz...
  • Ja i tak wiem swoje. Widziałem Cię i jeśli wiesz, że wrócisz po kontuzji do kadry to zapewne nie dla pomocy.
  • Dzięki. – powiedziałam i tylko się do niego uśmiechnęłam


Ta rozmowa na prawdę mnie podbudowała bo to powiedziała mi osoba, która jednak nie jest zbyt mojego bliskiego otoczenia, które zawsze jednak stara się mnie podtrzymać na duchu. Na dodatek ta cała sytuacja z tą dziewczynką również mi pokazała, że jednak na coś się przydaje.



W życiu każdego człowieka są takie momenty, kiedy okazuje się, że jesteśmy na rozstaju dróg. Decyzje, które wtedy podejmiemy mogą zaważyć na całej naszej przyszłości. Oczywiście, kiedy stajemy twarzą w twarz z czymś nieznanym, większość z nas woli odwrócić się i zawrócić.


Właśnie wychodziłam z pokoju na śniadanie, Oliwia wraz z Tomkiem już wcześniej mnie zostawili samej sobie i nawet nie raczyli mnie obudzić. Tylko odwzajemniłam uśmiech sąsiada obok i weszłam do windy. Byłam strasznie głodna i chciałam jak najszybciej się znaleźć w hotelowej restauracji. Kiedy kończyłam zamówione przez ze mnie danie do mojego stolika podszedł obcy mi mężczyzna.
  • Hej można?
  • Yyy... – nie ma to jak inteligentne odpowiedzi
  • Jestem twoim sąsiadem. Widzieliśmy się przed śniadaniem.
  • Aaa... przepraszam, ale Cię nie poznałam. – powiedziałam i się uśmiechnęłam
  • Nic nie szkodzi. Mark jestem. – odwzajemnił gest dziewczyny
  • Magda.
  • Ładne imię. Kiedyś pracowała u mnie dziewczyna o takim samym imieniu. Ale nie była tak samo ładna jak Ty.
  • Dzięki za komplementy. – rzuciłam i napiłam się soku
  • Wiesz mam bardzo ciekawą łódź. Może dałabyś się skusić na rejs?
  • Słucham?
  • Proponuje Ci rejs, tylko ja i Ty no i... – szepnął i dotknął mojej dłoni
  • Hej.
  • O kochanie, jak miło, że już wstałeś. – powiedziałam i się szeroko uśmiechnęłam do siatkarza
  • Właśnie widzę. Skończyłaś już? Bo chciałbym zabrać Cię na spacer po mieście. – powiedział
  • Jasne. Tak więc miło, że o mnie pomyślałeś ale jak widać nie skorzystam. Powodzenia. – powiedziałam i odeszłam z chłopakiem
  • Przepraszam, ale o co chodzi kochanie? – zapytał zdziwiony
  • Koleś mnie chciał poderwać na łódź. Udawaj, że jesteś moim chłopakiem i już. Bo inaczej nie da mi spokoju. Teraz wszystkie chwyty są dozwolone. – zaśmiałam się i zaraz poczułam mocny uścisk jego dłoni


Kiedy tak szliśmy to zauważyliśmy, że koleś najnormalniej w świecie za nami idzie. Byłam już lekko tym zdenerwowana, a Ant zdegustowany. Chociaż nie żeby mu to przeszkadzało tak iść za rękę z dziewczyną, ale nie chciał aby jej coś groziło.
  • Kto to w ogóle?
  • Nie wiem, przysiadł się do mnie i mieszka koło mnie. Widzę go po raz pierwszy, ale najnormalniej w świecie mi się to nie podoba.
  • Nie dziwię się jemu i Tobie. – zaśmiał się – no wiesz takie ślicznotki mieszkają koło niego i mu odmawiają. – powiedział ale po zobaczeniu mojej miny od razu się uspokoił. – Przepraszam. – powiedział i objął mnie ramieniem zarazem dając buziaka w nos – Chodź usiądziemy na plaży.
  • Ok. chociaż przez tego dupka kompan ze mnie marny – westchnęłam i usiadłam na piasku
  • Chyba mam sposób, aby się odwalił. – powiedział i usiadł koło mnie
  • Jaki?
  • A nie będzie grozić to zabiciu?
  • Ale co?! – zapytałam i zaraz poczułam na swoich wargach przyjemny pocałunek


Całowaliśmy się dość długo i tak jak na parę przystało. Dopiero po dłuższej chwili się od siebie odsunęliśmy i tylko szepnęłam.
  • I ja mam cię zabić? – zapytałam i na niego spojrzałam
  • No... – ale tym razem to ja pocałowałam jego – Tego nie było w planach.
  • A masz jakieś plany? – zapytałam i spojrzałam mu głęboko w oczy, bardzo piękne jak zauważyłam oczy
  • Nie, ale nie jestem z tych co zaciągają panny na pierwszej randce do łóżka. – powiedział i rozejrzał się dookoła – Widzisz wystarczył jeden pocałunek i chłopaka już nie ma.
  • Ale za to jakże przyjemny. I od razu widać, że taki nie jesteś, i to nie jest nasza pierwsza randka. – zauważyłam
  • A gdybym Cię zaprosił miałbym jakieś szanse?
  • Jak to zrobisz to się zastanowię, a teraz chodź wracamy do hotelu. – powiedziałam i wstałam z piasku


W drodze powrotnej przez cały czas się śmialiśmy z wszystkiego i z niczego. Oczywiście przez cały czas trzymaliśmy się za ręce i kiedy zobaczyliśmy naszych przyjaciół to byli bardzo tym faktem zdziwieni.
  • Cii... to taka publiczka. Sąsiad się do mnie dowala.
  • Aaa i szanowny pan Rouzier Ci pomógł tak? – zapytał Pierre i uważnie się przyjrzał przyjacielowi.
  • Ale on i tak się dowie, że nie jesteście razem. Przecież nie mieszkacie na tym samym piętrze – powiedział Tomek
  • Cholera on ma rację. – zauważyłam
  • Ja nie widzę żadnego problemu. Może przecież Antonin zamieszkać kilka dni z Tobą. I tak niebawem wylatujemy. – powiedziała uśmiechnięta Oliwia
  • No nie wiem. – powiedział Ant
  • Ależ to dobry pomysł. Trza jej pomóc a tylko Ty jesteś wolny. – powiedziała Myriam
  • Ale..
  • Nie przejmujcie się. My Cię przemeldujemy i ciuchy przyniesiemy. Ty tylko się dobrze nią zaopiekuj. – powiedziała Oliwia z wielkim uśmiechem


Kiedy wracaliśmy do pokoju to od razu w windzie zaczęłam.
  • Wiesz jak nie chcesz to powiedź. Bo czuję się z tym cholernie dziwnie.
  • Spokojnie. Przecież nic się nie wydarzy. Obiecuje Ci. – powiedział i usłyszeliśmy moją komórkę
  • Tak słucham?
  • Hej Magda, tu Andrzej. Siedzisz?
  • No co się dzieje?
  • Twoja decyzja, aby nie podpisywać kontraktu była genialna. Teraz masz do wybrania propozycje z 4 lig. Oczywiście z Polski, Turcji, Rosji i tej co najbardziej Cię zainteresuje z Włoch. Oczywiście każda z drużyn by Cię widziała, no ale to zdecydujesz po wakacjach.
  • Ok. a teraz mów co się stało, że dzwonisz.
  • Magda już Ci powiedziałem. Nie słuchasz mnie czy co?
  • Ty to mówiłeś na serio? Ja myślałam, że żartujesz - powiedziałam zdziwiona
  • Zadziwiasz mnie. Teraz się ciesz i daj znać kiedy przyjedziesz to omówimy wszystko. – powiedział i się wyłączył
  • Aaaaa... – krzyknęłam tylko i skoczyłam z radości
  • Co się dzieje?
  • Będę grać we Włoszech! Boże – powiedziałam i się rozpłakałam, a Ant tylko mnie przytulił
  • Gratuluje i życzę powodzenia.
  • Uszczypnij mnie. – szepnęłam, a chłopak zrobił to o co prosiłam – Ała nie tak mocno. – zaśmiałam się – Chodź musimy to oblać.
  • Sami?
  • Oni i tak za bardzo się nami nie przejmują. Powiemy im jutro


Mieliśmy akurat takie szczęście, że kiedy wchodziliśmy do pokoju to mój sąsiad wychodził. Tylko spojrzał na Anta z wyższością i ruszył w kierunku windy.
  • Ojoj, chyba czuje rywalizację – zaśmiał się cicho siatkarz
  • Żadnej rywalizacji nie ma. On jest po prostu dziwny i już. A teraz czuj się jak u siebie.
  • Dobrze – powiedział z uśmiechem i położył na łóżku – bardzo ładne perfumy
  • Dzięki. Oliwia wysmarowała mi poduszkę bo wie, że nie lubię hotelowych pokoi.
  • Nikt ich nie lubi, zwłaszcza sportowcy. A teraz to świętujemy, możesz pić alkohol?
  • Nie – zaśmiałam się – Ale możemy to opić pepsi.
  • Jeszcze tak nie robiłem, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. – powiedział i wziął ode mnie butelkę
  • Więc co robimy? - zapytałam i usiadłam koło niego na łóżku – Chcesz spać po tej stronie?
  • Myślałem raczej o spaniu na podłodze, ale mi to obojętne.
  • Obojętne Ci z kim sypiasz? I z tą podłoga przesadziłeś.
  • Nie, nie jest mi to obojętne. Wręcz przeciwnie jestem bardzo wybredny i wymagający dlatego samotny, a Ty?
  • Samotna z wyboru. W moim przypadku to właśnie faceci są zbyt wymagający.
  • Na pewno nie wszyscy. Widocznie nie spotkałaś tego właściwego
  • A ty tej jedynej – zaśmiałam się
  • Skąd taka pewność, że jej nie znalazłem?
  • Czemu mam wrażenie, że jesteś zbyt tajemniczy i wręcz nie realny? – zapytałam i uważnie na niego spojrzałam
  • Wcale, że nie. Nie lubię po prostu odkrywać kart za pierwszym razem. Ale cieszę się, że będziesz grać we Włoszech. Bliżej Francji.
  • Grasz we Francji?
  • Tak jak ta pozostała dwójka. Każdy od siebie daleko, ale to nie stoi nam na przeszkodzie.
  • To jest właśnie ważny punkt na mojej liście dlaczego nie mam faceta. Nie lubię odległości, a żaden nie chciał opuścić swojej mamusi.
  • Ja już od dawna ją opuściłem. Ale masz rację odległość jest najtrudniejsza, zwłaszcza, że sezon jest taki a nie inny.




Bo tylko wtedy, gdy jesteś poddany próbie masz szansę dowiedzieć się, kim tak naprawdę jesteś. I tylko wtedy, gdy jesteś poddany próbie masz szansę dowiedzieć się, kim możesz być. Osoba, którą chciałbyś być, istnieje. Gdzieś po drugiej stronie ciężkiej pracy, nadziei i wiary. I poza bólem serca i strachem przed tym, co nas czeka.”


"W tej chwili jest 6,502,867,120 ludzi na świecie. Mniej więcej. Ale czasami potrzebujesz tylko jednej z nich. Na dobre i na złe.”


Dochodził ranek, na niebie pojawiły się pierwsze promienie słoneczne co również dało o sobie znać w dużym hotelowym pokoju. Antonin wstał delikatnie z łóżka, aby nie zbudzić dziewczyny i podszedł do balkonowych drzwi. Otworzył je, aby do pokoju wpadł odświeżający wiatr. Na co dziewczyna lekko się poruszyła, ale nie obudziła. Nie da się ukryć, Hiszpania jest gorącym krajem a on jednak nie jest do tego zbytnio przystosowany. Odwrócił się w stronę okna i zobaczył wręcz cudowny obrazek. Magda najnormalniej w świecie spała jak mała, bezbronna dziewczynka. Spała tak jak jego chrześnica, ale ona miała zaledwie 3 latka, a Magda była już dorosłą kobietą. Delikatnie, aby jej nie zbudzić położył się do łóżka i odgarnął włosy z ciepłego policzka. Chociaż i tak miała całe porozwalane na poduszce. Zawsze zastanawiał się jak kobiety mogą spać z rozpuszczonymi włosami i im to nie przeszkadza. Uśmiechnął się tylko sam do siebie i wtulił twarz w swoją poduszkę. Wolał nie ryzykować, chociaż zapach kokosowego szamponu dziewczyny unosił się w powietrzu i delikatnie dochodził do nozdrzy Francuza.


***

Dziewczyny jako, że wstały wcześnie to postanowiły pójść przemeldować chłopaka i zabrały jego walizkę. Na szczęście nie rozpakowywał się zbytnio tylko kosmetyki i pojechały windą na górę. Przez cały czas się z czegoś śmiały i widać było, że mają ze sobą bardzo dobry kontakt. Chociaż nie znały się długo to jednak były takie same. Normalnie jak dwie krople wody. Weszły cicho do pokoju i widok jaki zobaczyły bardzo, ale to bardzo je ucieszył.
  • Ty patrz...
  • Dlatego zostaw tą walizkę tu i spadajmy najciszej jak się da bo inaczej nie będzie tak słodko.
  • Masz rację, chociaż...
  • Daj spokój Myriam nie będziesz im robić zdjęć
  • Ale na przyszłe pokolenie. – zaśmiała się i wyszła z pokoju wraz z Oliwią

***


Właśnie się lekko przebudziłam i poczułam zimny wiaterek na moim nagim ramieniu. Pod wpływem zimna aż zadrżałam i chciałam narzucić na siebie kołdrę, ale jednak ktoś mi to uniemożliwił. Tylko delikatnie przekręciłam się na drugą stronę i moim oczom ukazał się śpiący chłopak, który wręcz o mały włos nie wgniótł poduszki do łóżka. Z trudem powstrzymałam śmiech, ale było mi nadal zimno. Dlatego ściągnęłam jego rękę z mojego uda i cicho jak tylko potrafiłam wstałam z łóżka. Kiedy na palcach podeszłam do drzwi balkonowych, aby je przymknąć to od razu moim oczom ukazała się walizka, która stała centralnie na środku pokoju. Widocznie któryś z przyjaciół musiał już wstać.
  • Co się dzieje? – usłyszałam zaspany głos i kiedy odwróciłam głowę to zobaczyłam wręcz komiczny wygląd, a mianowicie Ant wyglądał jak zbity piesek z przymkniętymi powiekami
  • Nic, możesz iść spać. – zaśmiałam się
  • Ale trochę gorąco.
  • Oj a mi właśnie zimno. – rzuciłam i przeszłam przez niego na swoją połówkę łóżka zarazem przykrywając kołdrą zgarniając ją od chłopaka – Za mało grzejesz a i walizkę masz już w pokoju i możesz iść spać.
  • Trza się było przytulić to byłoby Ci gorąco. A i nie mogę tak spać do południa. – zaśmiał się
  • Oj a ja kocham. Najchętniej to bym nie wstawała z łóżka.
  • No to Ty sobie śpij, a ja pójdę się wykąpać.
  • Mi tam pasuje. – zaśmiałam się i wręcz rozłożyłam na całym łóżku zarazem przykrywając kołdrą po same oczy i wtulając w nie swoją poduszkę co poczułam dopiero później


Nie da się ukryć, że chłopak miał świetne perfumy, które już przeszły na poduszkę. Mogłam tak się nadal napawać nimi, ale szum wody coraz bardziej zamykał moje powieki. Kochałam spać i nikt tego nie potrafił, ani nie mógł zmienić. Tylko, że jak na złość do pokoju wparowały bez niczego dwie zwariowane dziewczyny, czytaj Oliwia i Myriam, które najnormalniej w świecie wskoczyły mi na łóżko i nie chciały zejść. Nawet nie zwracały uwagi na moje jęki bo co tu dużo mówić, trochę mnie przygniotły. Na dodatek z łazienki owinięty tylko w ręcznik wyszedł siatkarz i zapewne trochę się zdziwił widokiem trzech dziewczyn na łóżku.
  • Oo. Jakbyś tak wychodził z mojej łazienki codziennie to ja bym Cię nie wypuściła z łóżka. – powiedziała Oliwia
  • Oliwka! – krzyknęłam i wręcz zrzuciłam je z siebie – A teraz a kysz mi stąd.
  • No już, już. Nie wiedziałyśmy, że chcecie być sami. Myślałyśmy, że pójdziemy na jakiś podryw na plaży. – zaśmiała się Francuzka
  • Myriam! – krzyknął Ant – Ty masz chłopaka.
  • Oj tam, a jak on tuli te wszystkie napalone fanki to co?
  • Wcale, że nie. – oburzył się chłopak – To one legną do nas.
  • Idę się wykąpać. – westchnęłam tylko i zebrałam swoje ciuchy


Kiedy wróciłam nikogo już nie było w pokoju oprócz prawie ubranego chłopaka. Właśnie siedział na łóżku i zakładał skarpetki, a ja jedynie ległam na łóżko i chciałam iść dalej spać.
  • Boże, ale ty się lenisz. – zaśmiał się
  • Ktoś musi. A dowiedziałeś się czegoś od tych wariatek?
  • A tak, idziesz z nimi na plażę, no chyba, że wolisz dalsze zwiedzanie z nami.
  • Z nami czyli?
  • No z Pierrem i Tomkiem.
  • Aaa... czyli mam jakiś wybór i nie wiem z którego skorzystać.
  • Oczywiście możesz też zostać w łóżku i spać. Wtedy będziesz miała świetne wspomnienia.
  • Nie musisz używać ironii. Dla twojej wiadomości to się przejdę z wami na miasto.
  • Dobrze tak więc zakładaj adidasy i idziemy.
  • O nie. A mogę iść w sandałach?
  • Możesz – zaśmiał się i wstał w zamiarze spakowania plecaka.


Jako, że był dobry to łaskawie zabrał wodę i inne moje rzeczy do siebie, a ja tylko przewiesiłam sobie na ramię aparat. Cali gotowi i z uśmiechami zjechaliśmy na dół, aby zjeść pożywne śniadanko i wyruszyć na kolejną przygodę. Tym razem musiałam obyć się bez dziewczyn, ale leżenie plackiem jakoś mnie nie cieszyło.


Tylko przykryj mnie szeptem na koniec dnia i powiedz że kochasz


Nie mogłam uwierzyć, że całe moje wakacje dobiegały końca. Już za kilka godzin będę ciężko harować na hali, oczywiście jeśli moja kontuzja się wyleczyła. Ale już od kilku dni nie odczuwam żadnego bólu. Chociaż nie dotknęłam piłki ani razu to tak na prawdę tęskniłam za tym i byciem sędzią jakoś mnie nie cieszyło kiedy reszta grała na plaży. Na dodatek nie tylko ja wracałam do reprezentacji, to samo było z panami, którzy nawet zaczęli jęczeć, że nie chcą. No tak nie ma to jak powrót do rzeczywistości po bardzo udanych wakacjach.
Moja walizka stała już spakowana na podłodze a obok stała torba podręczna w której znajdował się bilet do Wrocławia, gdzie czekał na mnie lekarz w klinice. Właśnie byłam sama w pokoju bo Ant postanowił iść pograć z innymi w karty. Dlatego postanowiłam się wykąpać i odpocząć przed podróżą. Dość długo siedziałam w wannie i gdyby nie zimna woda to najchętniej bym tam usnęła. Było mi za dobrze i żałowałam, że teraz będę musiała znowu powrócić do prysznica, który znajdował się u mnie w domu. Założyłam na siebie bieliznę i zarzuciłam jedynie szlafrok. Wyszłam z łazienki i zauważyłam, że nadal jestem sama więc wyciągnęłam balsam z kosmetyczki i usiadłam na tarasie. Nasmarowałam swoje całe ciało ulubionym kokosowym balsamem i wygodnie się rozsiadłam na ławeczce. Słońce już zachodziło, a cała społeczność budziła się do życia.
  • Mmm.. czy ty masz wszystko kokosowe? – zapytał ze śmiechem Ant i usiadł koło mnie
  • Nie wszystko, ale większość tak. – powiedziałam i na niego spojrzałam – Jak się grało?
  • A dobrze, chociaż kiedy Pierre przegrał trzeci raz z rzędu to zrobiło mi się go żal bo nie potrafi przegrywać i dlatego postanowiłem wrócić do pokoju.
  • Aha. A ja myślałam, ze to Tomek będzie przegrywać. – zaśmiałam się i spojrzałam na panoramę – Będzie mi brakować tego widoku.
  • Ja słyszałem, że Polska to piękny kraj więc na pewno nie. A we Włoszech też jest ładnie.
  • Tak tylko, że teraz będę widzieć znowu widoki z hotelu. Ale teraz kiedy nabrałam świeżości to mam nadzieję, że będę lepiej grać.
  • Na pewno. A przed sezonem planujesz jakieś wakacje?
  • Nie. Nie będzie czasu. – westchnęłam i się lekko uśmiechnęłam – Wiesz, że nie mamy ze sobą prawie żadnych zdjęć.
  • Tak? – zapytał zdziwiony
  • Yhy patrz, wszędzie gdzie spojrzę to jestem z dziewczynami bądź z chłopakami. A z Tobą ni huhu. – zaśmiałam się szczerze
  • To chyba trzeba to jakoś naprawić. – powiedział i wyciągnął z mojej dłoni aparat – Uśmiech proszę

Tylko zaśmiałam się szczerze i skryłam się za jego plecami. Ale później już normalnie pozowałam z głupimi minami do zdjęć. Bawiliśmy się bardzo dobrze i szkoda, że nam karta się skończyła. Ale kiedy zobaczyliśmy niektóre to jednak zgodnie stwierdziliśmy, ze lepiej je usunąć.
  • To co teraz robimy? – zapytał
  • Jak to co, zdjęcia? – zaśmiałam się i usiadłam na nim bo obok na balkonie pojawił się ukochany sąsiad – Już od jutra będę miała z nim spokój – szepnęłam mu na ucho
  • Ze mną też? – zapytał i spojrzał mi głęboko w oczy, na co po raz pierwszy nie wiedziałam co odpowiedzieć – No, ale ok chciałaś zdjęcie to je zróbmy. – rzucił i uśmiechnął się do aparatu

Ja natomiast siedziałam z posępna miną i najnormalniej w świecie go pocałowałam. Pocałunek nie trwał długo, ale dopiero wtedy zrozumiałam, że to była moja jedyna odpowiedź na jego pytanie. Razem na siebie spojrzeliśmy i wtedy nasze usta połączyły się ponownie. Ant położył na ławce aparat i od razu objął mnie w pasie, ja natomiast swoje ręce zarzuciłam na jego szyi, od razu zatapiając je we włosach Francuza. Nasz pocałunek z każda sekunda pogłębiał się coraz bardziej, Ant rozwiązał sznurek, który znajdował się przy moim szlafroku i kiedy poczułam jego zimne dłonie na swojej skórze to automatycznie poczułam przepływające dreszcze przez moje ciało, chociaż temperatura na dworze zapewne nie schodziła poniżej 20 stopni. Nawet nic nie mówiąc ani nie przerywając tej jakże miłej pieszczoty skierowaliśmy swoje kroki w stronę naszego pokoju. Kiedy staliśmy tuż przed łóżkiem, Ant delikatnie zsunął z moich ramion szlafrok, który w mgnieniu oka znalazł się na podłodze. Tylko wylądowaliśmy razem na łóżku dalej się całując, jednak Ant odsunął się ode mnie tylko po to, aby ściągnąć koszulkę i od razu powrócił do przerwanej pieszczoty.
  • Kocham Cię. – szepnął tylko po francusku Ant, na co ja mu odpowiedziałam
  • Cii... pocałuj mnie.

Jego usta schodziły coraz niżej doprowadzając mnie do coraz większej przyjemności. Wiedziałam, że nie byłam jego trzecią dziewczyną w życiu, ale jedną z tysiąca. Zawsze starałam się unikać takich chłopaków, którzy zmieniali płeć piękną częściej niż skarpetki, ale w tym momencie nie byłam w stanie się opanować i przestać to co i tak wisiało w powietrzu. W pokoju było czuć duszny zapach naszych perfum, mojego balsamu i naszych spoconych ciał. Nie spieszyliśmy się bo nie było to dla nas najważniejsze. Chcieliśmy czuć bliskość drugiej osoby. Ostatni okrzyk, pocałunek i leżeliśmy koło siebie szybko oddychając. Kompletnie nie wiedziałam co teraz, ale kiedy poczułam jego palce wplatające się w moje to od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Tylko spojrzałam na niego i od razu zostałam przygarnięta pod jego ramię.
  • Tego też nie było w planie? – szepnęłam bo nie chciałam zepsuć chwili
  • Zdecydowanie. – powiedział i dał mi przelotnego całusa

Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam, a to już trzeba było wstawać. Chociaż tak bardzo mi się nie chciało, zwłaszcza, że było dość przyjemnie ciepło. Ale poczułam w pewnym momencie zimny powiew wiatru i dlatego otworzyłam oczy. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam, że jestem sama w pokoju. Poczułam się z tym trochę dziwnie, ale kiedy z łazienki wyszedł uśmiechnięty chłopak to tylko sama odwzajemniłam gest i wtuliłam w poduszkę.
  • Ja nie wiem jak Ty możesz zdobywać tyle tytułów jak ledwo co się z łóżka potrafisz zwlec. – zaśmiał się i położył koło mnie – A tak poza tym to dzień dobry pani. – szepnął i mnie pocałował

Wiedziałam, że chce zejść z łóżka dlatego go przytrzymałam. Jakoś nie chciałam przerywać tej przyjemnej chwili co również i z jego strony zostało przyjęte entuzjastycznie. Całowaliśmy się już dosyć długo, a Ant delikatnie masował mnie po udzie. Po raz kolejny czułam przepływające dreszcze i w tym momencie do pokoju bez żadnego pukania wparowali nasi przyjaciele. Momentalnie Ant zakrył mnie prześcieradłem a ja schowałam swoją twarz w jego ramionach. Gdyby to jeszcze były dziewczyny to spokojnie, ale nie panowie i to na dodatek mój były z którym przeżyłam swój pierwszy raz.
  • Eee... to my... – wydukał Pierre
  • Nie będziemy przeszkadzać. – dokończył za niego Tomek
  • I jak wstali już? – krzyknęły zadowolone z czegoś dziewczyny – Oo. – tylko tyle powiedziały
  • Spotkamy się na dole. – rzucił Pierre i pociągnęli dziewczyny za drzwi
  • Spokojnie, możesz już otworzyć oczy – zaśmiał się Ant i pogłaskał mnie po policzku – Ładnie wyglądasz jak się robisz cała czerwona.
  • Daj spokój. Jak ja się teraz im pokażę? – jęknęłam
  • Normalnie, a teraz lepiej będzie jak się wyszukujemy i zejdziemy na dół. Bo nie wiem czy czasem nam samolot nie ucieknie.
  • Na mnie poczeka. – zaśmiałam się i wstałam z łóżka – To ja idę pod prysznic. – powiedziałam po chwili stania w jednym miejscu
  • A ja tu trochę posprzątam. – rzucił i od razu podniósł swoje spodnie z podłogi

Tylko zamknęłam drzwi do łazienki i ściągnęłam z siebie prześcieradło w które byłam owinięta. Zimna woda obudziła mnie do końca i na dodatek orzeźwiła na kolejne długie godziny podróży. Jako, że już wczoraj zostawiłam w łazience swoje ciuchy to od razu w nie wskoczyłam. Przetarłam zaparowane lustro i uśmiechnęłam się do swojego odbicia od razu zawiązując włosy w luźnego koka.
  • Lubię jak się tak uśmiechasz.
  • Tak czyli jak? I...
  • Zapomniałem jednej rzeczy a chciałem się spakować do końca. A tak szczerze. Niektórzy mają wyuczone uśmiechy na pamięć, ale Ty do tej pory uśmiechasz się naturalnie.
  • Nie lubię sztuczności i chyba powinniśmy porozmawiać na temat co się wczoraj...
  • Żałujesz? – zapytał i uważnie mi się przyjrzał
  • Nie. – odpowiedziałam szybko
  • Więc nie mamy o czym rozmawiać. Jeśli żadne z nas nie żałuje tego to po co drążyć ten temat?
  • Bo nasze drogi się rozchodzą? Ja gdzie indziej, Ty również.
  • Ale kontakt się nam nie urywa. I ja będę czekać na zdjęcia. – powiedział na co obydwoje się zaśmialiśmy – A teraz to pozwolę Ci dokończyć toaletę.
  • Już skończyłam
  • No to chyba pora zjechać na dół bo nam na prawdę samolot ucieknie.
  • Masz rację. – powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam

Nie wiem dlaczego, ale poczułam się smutno. Nie chciałam wyjeżdżać, jeszcze nie teraz. Tylko rozejrzałam się po pokoju i złapałam za swoją walizkę. Na ramieniu spoczywała już torba i przypomniałam sobie jak stałam tu jeszcze kilka dni temu i jak małe dziecko podbiegłam otworzyć balkonowe drzwi i rzuciłam się na miękkie i wygodne łóżko. W podświadomości czułam, że teraz mogę zapomnieć o wakacjach na długi czas i nie byłam z tego faktu zadowolona.
  • Daj pomogę Ci – zaproponował Ant i wziął ode mnie walizkę
  • Dzięki.
  • Nie smutaj się. Za rok możesz tu wrócić.
  • Wszystko się zmienia i za rok może tego miejsca już nie być.
  • Ale mnie pocieszyłaś bo ja właśnie za rok tu wrócę. Świetnie się bawiłem i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. – powiedział i zamknął drzwi od naszego pokoju

Nic nie odpowiedziałam tylko się do niego lekko uśmiechnęłam. Na dole czekali już na nas przyjaciele, którzy zajęli się wymeldowywaniem i razem pojechaliśmy na lotnisko w Alicante. Tylko, że tam nasze drogi się rozchodziły. My lecieliśmy do Wrocławia, a Francuzi do Paryża. Oczywiście wymieniliśmy się telefonami i e-mailami. Bo trzeba było porozsyłać sobie zdjęcia. Również te, które zrobiliśmy już na lotnisku. Na szczęście nikt nie poruszył tematu o scenie z dzisiejszego poranka co bardzo, ale to bardzo mnie cieszyło. Kiedy usłyszeliśmy, że czeka na nas odprawa to tylko się wszyscy pożegnaliśmy.
  • Kiedy będę na miejscu to prześlę Ci wczorajsze zdjęcia. – powiedziałam cicho
  • Liczę również na miłą wiadomość. A teraz nie zatrzymuje i powodzenia na mistrzostwach i oczywiście czekam aż pojawisz się we Włoszech. – powiedział i delikatnie mnie pocałował

Miałam szczęście, że byłam od niego niższa i staliśmy tyłem do przyjaciół. nikt z nich tego nie zauważył i tylko ostatni raz spojrzałam mu w oczy i ruszyłam za Oliwią i Tomkiem. Trzeba było powrócić do rzeczywistości.

Jest fala w uczuciach mężczyzn, która zabrana przez powódź, prowadzi do szczęścia. Ale ominięta, podróż ich życia staje się ograniczona do płycizny i nieszczęścia. Na falach takiego morza jesteśmy teraz i musimy brać to co jest nam dane, albo stracimy zanim zaryzykujemy.


Nikt nie mówił, że zgrupowanie będzie czymś lekkim. Po powrocie nic kompletnie mi się nie chciało na dodatek mój nadgarstek był w lepszym stanie niż na początku więc spokojnie mogłam trenować i nie była konieczna ingerencja chirurgiczna. Dobrze wiedziałam, że na mojej pozycji jest bardzo dużo dziewczyn i to na dodatek te bardziej doświadczone, ale kiedy dowiedziałam się, że będę w 12 meczowej to nie wiedziałam o co biega. Byłam w takim szoku, że dopiero dziewczyny mi na spokojnie to wszystko wytłumaczyły i pokazały. Nie wierzyłam, że będę w stanie powalczyć z nimi o tą miejscówkę, ale jak widać wszystko potoczyło się tak jak nawet sobie nie wyobrażałam. Właśnie nadszedł dzień w którym wszystko się rozpoczynało. Wiedziałam, że nie wyjdę w podstawowym składzie dlatego nie musiałam się aż tak bardzo denerwować. Ale kiedy mecz dobiegał końca to zostałam poproszona do trenera i weszłam na boisko. Jeszcze nie grałam przy polskiej publiczności i na prawdę dech zapiera w piersiach jak tak kilka tysięcy gardeł wydziera się na cały głos. Wtedy na prawdę zapominasz o wszystkim... o bólu, o problemach. Ja również miałam problem... mój transfer... nie byłam również do tej pory przekonana o tym czy to wszystko dzieje się na prawdę. Cały ten transfer do ligi włoskiej to jakieś dziwne zjawisko. Nie byłam w stanie tego wszystkiego ogarnąć i dobrze, że przy mnie znajdowały się osoby z którymi mogłam na ten temat porozmawiać. Oliwia była chyba najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek poznałam i na prawdę cieszę się, że jest z Tomkiem. I chociaż on był moim byłym to nie mam im za złe, że teraz będę bawić się na ich ślubie. Cieszyłam się ich szczęściem i to wszystko. Tym razem po rozdaniu autografów spokojnie wróciłam do szatni, by zmyć z siebie tą całą presję i stres jaki towarzyszył mi przy kilku minutach grania na polskim boisku.

***

Na hali była jeszcze jedna osoba. Antonin również zjawił się na mistrzostwach i chociaż początkowo miał być na meczach Francji to jednak chciał przez krótki czas być tutaj. On dobrze wiedział od samego początku, że trener postawi na Magdę. Czuł to po prostu i cieszył się razem z nią. A teraz kiedy ona będzie grać we Włoszech będzie miał do niej bliżej niż sobie tego zapragnął. Właśnie na boisku trwała długa akcja i ostatni atak wykonany przez tą cudowną według niego Polkę. On podczas tej nocy nic nie udawał i w ogóle nie żałował. Sam nie wiedział co się z nim dzieje i chyba nie znał osoby, która by mu mogła to wszystko wyjaśnić. Pierre nawet nie mógł zrozumieć dlaczego on woli trwać w tym chorym związku, która nawet nie ma. Ale on nie mógł. Żadna według niego nie spełniała tych kryteriów, których on szukał tak bardzo w każdej kobiecie. I chociaż wiedział, że Magda nie jest idealną osobą to jednak miała to co on poszukiwał. Uważał, że była ona dla niego stworzona dlatego chciał jak najszybciej jej wszystko wyjawić, aby później mieć tylko drogę usłaną różami. Kiedy mecz się skończył chciał do niej podejść i pogadać, ale jednak uniemożliwili mu to kibice, którzy od razu pobiegli do niej po autografy i kiedy zobaczył koszulkę z jej numerem to tylko odwrócił się w bok, aby powiedzieć przepraszam bo na kogoś wpadł i już jej nie było. Niestety nie mógł już jej odnaleźć, dlatego zrezygnowany podążył do wyjścia w celu udania się do hotelu. Miał jeszcze jeden dzień na rozmowę z nią. Dlatego to był jego najważniejszy punkt na liście rzeczy do zrobienia.

***
Drugi mecz z Hiszpankami zapowiadał się chyba mniej ciekawy. Szczerze to nawet nie wiedziałam, że mają jakąś reprezentacje. Ale jak widać wszystko lubi mnie ostatnio zaskakiwać. Na odprawię słuchałam wszystko uważnie bo w końcu miałam dostać szansę na zagranie od pierwszego gwizdka. Chciałam wypaść jak najlepiej. Zwłaszcza, że na trybunach byli włodarze z różnych klubów a dla mnie z tego najważniejszego. Despar Perugia, może ostatnio zajęła dopiero 6 miejsce, ale nie chciałabym teraz iść do klubu z górnej półki bo jednak nie czuję się zbytnio na siłach. Na początku gra układała się dobrze, ale jednak w pewnym momencie zgubiłam swój rytm. Kompletnie nic mi nie wychodziło dlatego musiałam zejść z boiska, ale co najbardziej nie zdziwiło kibice podziękowali mi za grę. Ubrałam się w reprezentacyjna bluzę i stanęłam sobie w kwadracie dla rezerwowych. Nawet nie wiedziałam kiedy skończył się mecz bo wszystko stało się tak nagle, a ja byłam pogrążona w swoich myślach. Tym razem znowu doskoczyli do mnie kibice i na dodatek zostałam poproszona do wywiadu. Odpowiadałam na pytania dość skromnie, czyli tak jak zawsze bo jednak nie przepadałam za publicznymi wypowiedziami. Wolałam bardziej skupić się na grze niż na życiu poza boiskiem. Zwłaszcza nie chciałam być jakąś gwiazdą, która czeka jedynie na wywiady i pokazaniu się wszystkim. Wolałam prowadzić spokojne życie dziewczyny, która robi to co kocha.

***
jeszcze nigdy nie czuł się tak źle. Przez całe dwa dni nie udało mu się z nią porozmawiać na dodatek wydzwaniał do niej aby się z nią umówić, ale nikt nie odbierał. Kompletnie nie wiedział dlaczego. Na dodatek musiał już wracać do siebie do Francji. Miał obowiązki w klubie i od poniedziałku zaczynaj treningi. Teraz pozostawały mu tylko zdjęcia z wakacji i wspomnienia. Bo zrozumiał, że jeśli nie odbiera telefonów to jednak nie był tym dla którego mogłaby rzucić wszystko. zrozumiał, ze był tylko jednorazowym wybrykiem... poczuł się tak jak te wszystkie dziewczyny, które były z nim a on je porzucał. Teraz wiedział, ze zachowywał się jak najgorszy cham i wcale nie było mu z tym dobrze.

John F. Kennedy powiedział, że odwaga życiowa jest wspaniałą mieszanką zwycięstwa i porażki. Człowiek robi, co musi, pomimo konsekwencji, pomimo przeszkód, niebezpieczeństw i nacisku… I to właśnie jest podstawą moralności.




Kiedy dowiedziałam się, że dostałam propozycję grania w najlepszej lidze na mojej twarzy był ogromny uśmiech. Ale jak widać nigdy nie można mieć tego czego się najbardziej pragnie. Cały świat, a raczej wszystkie portale siatkarskie w Polsce obiegła wiadomość, że przenoszę się do Rosji. Umowa podpisana na dwa lata, bo raczej nigdy nie byłam zwolenniczką corocznego zmieniania klubów. Może to nie szczyt marzeń, ale... no właśnie co... nie przyjęłam tej propozycji dla kasy jak większość osób mówiło. Oczywiście dostałam duże honorarium, ale i także dobre warunki do gry. W Polsce grałam już dość długo i pragnęłam zmiany. Należę akurat do takich osób, które nie mają jakiś tam wielkich problemów z zmianami. Poznawanie nowych kultur zawsze mnie fascynowało i raczej to się nie zmienia. Co do Włoch... kiedy wszystko było już uzgodnione to klub sam zrezygnował z transferu. Więc tym razem musiałam obejść się smakiem.
Właśnie nadszedł ten dzień w którym miałam stawić się w klubie, aby podpisać kontrakt i przywitać się z kibicami. Szczerze to nie wiedziałam, że będzie aż takie przyjęcie, ale jak się okazało to nie z mojego powodu, ale z kolejnego dobrego transferu do drużyny męskiej. Na lotnisku czekał na mnie kierowca, który od razu zawiózł mnie na halę. Nie powiem budynek był duży i inny niż dotychczas widziałam.
  • Zarieczje witam. –szepnęłam tylko do siebie i z uśmiechem weszłam do środka


Tak, tak dobrze przeczytaliście. Będę grać w Zarieczje Odincowo. Z tymi wszystkimi gwiazdami siatkówki i nie powiem miałam lekkiego stresa, albo raczej czułam mały respekt dla tylu utalentowanych dziewczyn. Konferencja przebiegła dość szybko i na koniec pozostały tylko zdjęcia z koszulkami dla ciekawskiej prasy. Miałam akurat koszulkę z moim ukochanym numerem 13. Nie wiem dlaczego, ale zawsze przynosił mi szczęście. Czy to w klubie czy w reprezentacji. Po całej szopce zostaliśmy oprowadzeni po hali i dostaliśmy grafik o której mamy treningi. Byłam bardzo zadowolona, ze teraz mogłam spokojnie pojechać do swojego m4. Bo nie powiem, podróż była trochę męcząca, zwłaszcza, że koło mnie jak na złość musiała siedzieć mama z małym dzieckiem. Po pół godzinie miałam ochotę wyrzucić je za okno, ale na szczęście usnęło. Ono dobitnie uświadomiło mnie, że nie nadawałabym się na matkę. Ale jak na razie to mi się nie spieszyło do bycia mamą, wolałam się poświęcić karierze, a dopiero później kiedy nie byłabym już dobra na kadrę pomyślałabym o tym małym brzdącu. Tylko, ze jak na razie musiałam znaleźć tego jedynego, odpowiedniego z którym mogłabym stworzyć rodzinę.
Nie wiem dlaczego, ale ponownie moje myśli poszybowały w stronę Francuza. Antonin... od czasu kiedy byliśmy razem na wakacjach ani razu go nie widziałam. Pisaliśmy do siebie na msn oraz rozmawialiśmy przez telefon i na tym się kończyło. Byłam na siebie trochę wściekła, że nasze wspólne mieszkanie doszło aż do tego momentu. Ale z drugiej strony nie żałowałam niczego. Było mi z nim na prawdę dobrze w dzień i w nocy, ale wiedziałam, że i tak to nie potrwa wiecznie. On mieszka i gra we Francji a ja jestem tu – w Rosji. Nigdy nie przepadałam za zimą, a teraz będę musiała się do niej przyzwyczaić.
Kierowca powiadomił mnie o tym, że jesteśmy na miejscu. Na pierwszy rzut oka nic dziwnego, zwykły blok w którym mieszkają nowi zawodnicy. Wzięłam swoja sportową torbę przewiesiłam na ramieniu i postawiłam walizkę na ziemi. Nawet nikt się ze mną nie pożegnał...zostałam sama na środku podwórka i wpatrywałam w okna. Głęboko westchnęłam i weszłam do środka, spojrzałam na swój numerek, który oczywiście był napisany po rosyjsku i wsiadłam do windy. Tylko, że jak na złość nie wiedziałam na którym piętrze jest akurat moje mieszkanie. Na pomoc przyszedł mi wysoki blondyn. Tylko się do niego uśmiechnęłam i zapytałam po angielsku.
  • Przepraszam nie wiesz może na którym piętrze jest ten numer?
  • Jasne, na tym samym co moje. – odpowiedział mi łamaną angielszczyzną i wręcz odetchnęłam ulgą
  • Czyli będziemy sąsiadami? – zapytałam i znowu się uśmiechnęłam
  • Widocznie tak. Jesteś nową siatkarką?
  • Tak i pozostawili mnie samą. Kompletnie nie umiem rosyjskiego.
  • To już zauważyłem. – zaśmiał się – Jestem Alexei Ostapenko.
  • Magda Lewandowska.
  • Polka? – zapytał zdziwiony
  • Ano i co Cię tak dziwi? – zapytałam i na niego spojrzałam
  • Myślałem, że was nie ciągnie do Rosji. I jeszcze do takiego dobrego klubu.
  • O dzięki, że właśnie mnie zaszluflodkowałeś. Jak dla ciebie to klub jak klub... jedynie zawodniczki tworzą tą renomę.
  • Czyli uważasz, że jesteś bardzo dobra.
  • Tak. Jeśli bym tak nie uważała nie stałabym tu gdzie stoję i nie miałabym tylu medali ile mam.
  • Bardzo ciekawe. – powiedział i przepuścił ją w drzwiach
  • Jeśli mi nie wierzysz przyjdź na trening.
  • Wolę widzieć Ciebie w akcji na meczu. Wtedy działa na nas presja.
  • To jesteśmy umówieni. A teraz przepraszam, ale muszę w końcu pozbyć się tego ciężkiego bagażu i odpocząć po ciężkiej podróży. – westchnęłam i nawet nie czekając na odpowiedź weszłam do swojego mieszkania


Kuchnia, łazienka, salon i pokój. Czyli jednym słowem nic wielkiego. Postawiłam walizkę w sypialni i wyciągnęłam pidżamę. Kiedy odświeżona pakowałam torbę na jutrzejszy trening postanowiłam w końcu odpisać wszystkim na sms’y. Bo inaczej to by mi nie dali spać przez całą noc. Kiedy wszystko było już załatwione to położyłam się do łóżka i przykładając głowę do poduszki momentalnie odpłynęłam do krainy snów.


Na drugi dzień zjadłam tylko lekkie śniadanie i zaopatrzona w butelkę wody ruszyłam w stronę windy. Na moje nieszczęście musiałam znowu jechać w niej z moim sąsiadem. Tylko się do niego uśmiechnęłam i ruszyłam przed siebie. Specjalnie wyszłam wcześniej, aby w razie jakiś problemów zdążyć. Jednak co najbardziej mnie zdziwiło to była propozycja Alexeia , aby z nim się przejść. Zgodziłam się bo i tak nie za bardzo wiedziałam którędy iść, a tak to darmowego przewodnika mam. Kiedy byliśmy już na hali, która okazało się, że jest bardzo blisko, rozeszliśmy się każde w swoim kierunku i wtedy poznałam swoje nowe koleżanki z drużyny. Oczywiście przywitały mnie wszystkie, ale już dobrze czułam, że nie wszystkie będą moimi ukochanymi koleżankami. Na dodatek trochę dziwnie się czułam kiedy dziewczyny zaczęły mówić w swoim języku, bo najnormalniej w świecie miałam wrażenie, że to właśnie mnie obgadują. Ale tylko w ciszy się przebrałam i szybko poszłam na halę. Zaraz za mną zaczęły schodzić się inne zawodniczki i tak o to rozpoczął się pierwszy trening. Jako, że nie uczestniczyłam w treningach przedsezonowych musiałam jakoś sobie radzić. Widać było, że wszystkie już dobrze się znają, a mnie raczej traktują z dystansem. Nie ma się co dziwić w końcu dotarłam jako ostatnia i to na dodatek lekko zmęczona sezonem reprezentacyjnym i miałam luźniejszy trening niż pozostałe. Ale nie obijałam się tylko robiłam to co miałam. Podczas mini meczu przyjmowałam chyba z 1000 razy piłki i dopiero pod koniec zaczęły puszczać mi nerwy i zrobiłam kilka prostych błędów. Wiedziałam, że niektórzy ludzie są wredni, ale nie wiedziałam żeby aż tak. Kiedy wracałam do domu to tylko starałam się jakoś zapomnieć o bolących rękach. Miałam je trochę czerwone i na dodatek widziałam już kilka popękanych naczynek. Dobrze, że dziewczyny dały mi zapas rutinoscorbinu to teraz będę mogła w jakiś sposób się doleczyć do jutra. Tym razem miałam w planach rozpakowanie walizki i trochę głębsze rozpoznanie mojego mieszkania. Oczywiście na telefonie było kilka wiadomości, ale jakoś nie miałam ochoty na nie odpisywać dlatego zostawiłam telefon w tym samym miejscu co leżał. Po raz pierwszy potrzebowałam spokoju... nie miałam jakoś wielkiej ochoty, aby otoczyć się ludźmi...potrzebowałam samotności, a ten wyjazd do Rosji bardzo dobrze mi w tym pomagał.

W życiu trafisz nieraz na ludzi którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzić po czynach. Liczą się czyny, nie słowa.”


Jednak jak się czegoś bardzo pragnie to nie można tego dostać. Mianowicie jak chciałam samotności to teraz mogę jedynie narzekać na ciągłe wizyty Alexeia, który odwiedzał mnie prawie każdego dnia. Chociaż z drugiej strony to jakoś nie byłam w stanie go wyrzucić. Miał w sobie coś specyficznego. Może fakt, że traktował mnie jak zwykłą dziewczynę, a nie jakąś gwiazdę. Zawsze jak za bardzo emocjonowałam się meczem od razu mnie sprowadzał na ziemię mówiąc co zrobiłam źle. Chociaż nie był przyjmującym to jednak jego rady były bardzo, ale to bardzo trafne. Na dodatek w lidze szło mi dobrze. Nawet się bałam, że za dobrze. Bo grałam w podstawowym składzie, chociaż przygotowanie fizyczne było niesamowicie trudne. Teraz wiedziałam dlaczego aż tak bardzo jęczę kiedy bolą mnie ręce po meczu z Rosjankami. Właśnie dzisiaj miałam kolejny mecz, tym razem w Lidze Mistrzyń. Już przywykłam do tego, że ciąży na nas presja podczas każdego pojedynku, a już największa jest jak gramy z kimś z górnej półki. Na dodatek dzisiaj miałam zagrać przeciwko Francuzkom. Był to mecz o wszystko, jeśli wygramy to zakwalifikujemy się do finału. Jeśli przegramy pozostaje nam czekać na kolejny rok. Już od samego rana słuchałam muzyki, aby się w jakiś sposób skoncentrować i w mojej głowie układała się jedynie w jedną całość taktyka. Na halę doszłam wcześniej niż miałyśmy i tylko uśmiechnęłam się do ochroniarza i weszłam do środka. Jednak nie byłam pierwsza, która przyszła przed czasem. W szatni było już sporo dziewczyn i żadna się nie odzywała. Na hali dało się słyszeć kibiców i dopiero jak wyszłyśmy na rozgrzewkę to zauważyłam Myriam. Nie miałam okazji z nią porozmawiać i jedynie kiedy witałyśmy się przed rozpoczęciem meczu pod siatką lekko się do niej uśmiechnęłam. Obydwie wiedziałyśmy co oznacza dla naszych drużyn ten pojedynek. Dlatego trzeba go rozpocząć. Na samym początku nie szło nam zbyt dobrze, miałyśmy dużo błędów własny w tym także ja popełniałam kilka znaczących. Nie mogłam wbić się w parkiet na dodatek nie siedziała mi zagrywka. Całej drużynie nie siedział dzisiaj tej element i dlatego przegrałyśmy pierwszą partię, tak samo jak i drugą. Gdzie przesiedziałam krótki czas w kwadracie dla rezerwowych. Jednak wszystko potoczyło się inaczej w trzeciej partii, gdzie wszystko nam wychodziło. Na dodatek ja odnalazłam ten spokój na boisku i dogrywałam piłki perfekcyjnie do rozgrywającej. Na dodatek nasza obrona była trudna do przejścia. Razem z libero broniłyśmy każdą piłkę. Tak samo było również w secie 4. wiedziałyśmy, że w tie-breaku musimy zmotywować się jeszcze bardziej. Tylko jak na złość Francuzki również to zrobiły i dlatego był to najbardziej zacięty set. Nikt nie mógł odskoczyć na dwa punkty. Na dodatek coraz bardziej doskwierało mi zmęczenie bo w końcu grałyśmy już dość sporo na dodatek dochodziliśmy do 20 punktu i nie zapowiadało się na to, że ktoś to wygra. A ja dostawałam coraz więcej piłek czy to z sytuacyjnych czy tez perfekcyjnych. Nawet poprosiłam, żeby mnie tak nie męczyć i zostawić przyjęcie. Remis i poszłam na zagrywkę. Nie chciałam ryzykować bo inaczej to bym nie dożyła kolejnego meczu dlatego wybrałam zwykły flot. Wolałam oddać za darmo piłkę niż stracić głupio punkt w takim momencie. Akcja rozegrana na prawe skrzydło do atakującej i jednak atak w aut. Tym razem piłkę meczową miały Francuzki. Ostatni piłka zaserwowana mocno i przyjęta jakimś cudem przez libero i wyprowadzony atak, jednak atakująca nie dała rady i został on podbity. Tym razem obrona nie była już tak dobrze dograna i musiała sytuacyjnie przerzucić piłkę na drugie skrzydło gdzie byłam akurat ja. Zaatakowałam tak jak zawsze, ale jednak dostałam piękną czapę prosto w twarz od Myriam i tak o to skończył się mecz. Wszystkie Francuzki były szczęśliwe, my natomiast stałyśmy jak posągi. Jeszcze do nas to wszystko nie dotarło na dodatek twarz bolała mnie niemiłosiernie tak samo jak reszta ciała. Tylko pogratulowałam Myriam i położyłam się na parkiecie. Kolejny stracony rok w Lidze Mistrzyń. Miałam łzy w oczach bo wiedziałam, że mogłam zrobić to wszystko inaczej. Mogłam nie atakować z całej siły, ale zrobić jakiegoś plasa bądź nawet wybić piłkę po bloku a nie prosto w ręce rozgrywającej. Teraz nie pozostawało nam nic innego jak wygrać ligę by za rok znów powrócić do czołówki. Nie chciałam z nikim rozmawiać bo jak dla mnie była to moja najgorsza porażka. Nawet Alexei nie dręczył mnie, tylko zostawił w spokoju. Byłam mu bardzo wdzięczna za to i dlatego mogłam na spokojnie jeszcze raz to wszystko przeanalizować oglądając powtórkę w telewizji.




„Tak, utrata pragnień serca jest tragedią. Ale ich zyskiwanie to wszystko, o czym można marzyć, żeby zanurzyć się w kimś innym i obudzić serce, które od dawna boi się uczuć. Moje życzenie spełniło się. I jeśli jest to tragedia, to dajcie mi taką tragedię, ponieważ, za nic w świecie bym tego nie oddała”


Mistrzostwa Świata. Dla niektórych zawodniczek to właśnie ten turniej o którym marzyły od zawsze. Ponoć jeśli jedziesz na ten turniej to i masz zapewniony bilet na Olimpiadę. Ja bardzo pragnęłam znaleźć się w Londynie. Gra w Rosji jak na razie mi służyła i teraz spokojnie mogłam trenować z kadrą. Chociaż na początku bałam się, że nie dostanę powołania bo w końcu nie wywalczyłam przepustki. Ale jak widać później pokazałam się z dobrej strony, bo trener mnie zauważył.
Pierwszy mecz... rozpoczęcie gry na ławce już po woli było dla mnie normą w kadrze. Jednak w Zarieczu zdarzało się czasami. Pomimo tego, że nie przepadałam za niektórymi dziewczynami to jednak dobrze wpasowałam się w ogólne założenia trenera. Na dodatek zaprzyjaźniłam się z moim sąsiadem, na co akurat nie zapowiadało się od samego początku.
Jednak im dalej tym nasza gra była coraz lepsza i ja również pojawiałam się na parkiecie. Sporadycznie, aż w końcu zadomowiłam się na pomarańczowym polu. Może dlatego dostałam nagrodę najlepszej przyjmującej? Nie wiem, ale wiedziałam, ze ten turniej odcisną na mojej skórze swoje ślady. Byłam zmęczona, ale musiałam wracać do ligi gdzie czekał na mnie kolejny mecz. Miałam tylko nadzieję, że trener da mi odpocząć. W torbie na dnie schowana była moja statuetka, która już miała stanąć w centralnym punkcie mojego salonu, a później powrócić do pokoju w moim rodzinnym mieście. Oczywiście Rosja jak to zimny kraj przywitał mnie z cholernie mroźną zimą. Byłam już na to przygotowana wcześniej, ale jednak i tak było mi zimno. Złapałam taksówkę i pojechałam do swojego mieszkania, gdzie miałam nadzieje, że ogrzewanie nie wysiadło. Już w windzie czułam ogarniające mnie ciepło i kiedy tylko otwierałam swoje drzwi to od razu naskoczył na mnie Alexei z szampanem. No nie ma się co dziwić w końcu to jego koleżanki po fachu zdobyły złoto.
  • A ja chciałam być miła i nawet kupić Ci prezent. Ale chyba dobrze zrobiłam, że ominęłam sklepy.
  • Ależ ja nie chcę świętować złota, tylko twoją nagrodę. W końcu jesteś najlepszą przyjmującą globu to już coś.
  • Nie ma to jak niewierzący sąsiad. Chodź do środka bo tu zimno, a i prezent na ciebie czeka.
  • Wiedziałem, że coś mi kupiłaś. – zaśmiał się i wszedł do niej wciągając jej walizki


Na drugi dzień była akurat niedziela więc spokojnie wypiłam za dużo wraz z chłopakiem. Ale teraz tego bardzo żałowałam bo jednak szampan zdradziecki jest i teraz cały czas przesiadywałam w łazience. Bolała mnie głowa i było cholernie niedobrze. Na dodatek jak na złość w domu nie miałam żadnej butelki wody, ale na ratunek przyszedł właśnie mi Alexei, który sam nie wyglądał za dobrze. Tylko się zaśmiałam głośno i pożałowałam od razu tego.
  • Widzę, że jednak nie tylko ja tak źle wyglądam.
  • No po co przynosiłeś tego szampana? – zapytałam i usiadłam na kanapie
  • Sam zadałem sobie to pytanie. Słyszałem, że macie jutro mecz.
  • Ano mamy, oby mnie trener nie wystawił.
  • A byłoby wtedy ciekawie. – zaśmiał się
  • Tak to ja też sobie pogadam z Twoim trenerem. Zobaczymy jak Ty będziesz grać. – powiedziałam oburzona
  • O nie, nawet się nie waż. Wtedy będę mógł się pożegnać z szóstką do końca sezonu.
  • Aż tak źle? – zapytałam
  • Ano. A teraz to ja będę uciekać. Umówiłem się.
  • Powodzenia. – zaśmiałam się i rozłożyłam na kanapie


Na drugi dzień czułam się trochę lepiej i dlatego spakowałam swoją torbę i spokojnym krokiem powędrowałam w stronę hali. Trener jak się okazało dał mi odpocząć i za to mu po prostu dziękowałam. I chociaż weszłam w połowie 4 seta na boisko to jednak i tak mało brałam udział. Tylko przyjmowałam, a w ataku to zaatakowałam zaledwie 4 piłki i koniec seta było. Byłam tym faktem szczęśliwa bo to oznaczało, że wygrałyśmy kolejne punkty i teraz mogłam iść do domu dalej się po lenić. Szłam spokojnym krokiem z słuchawkami na uszach. Właśnie leciał Tiziano Ferro z jakąś piosenką o miłości, kiedy przerwał mi melodia przychodzącej wiadomości. Szybko ją odczytałam bo zaintrygował mnie nadawca.
Jeśli nie żałujesz niczego co między nami było i chcesz na nowo przeżyć wszystkie dobre chwile to na lotnisku w Moskwie czeka na Ciebie bilet na samolot do Walencji.
Słucham? – zapytałam samą siebie na głos bo byłam w takim szoku jak nigdy w życiu. I spojrzałam na telefon po raz kolejny.


  • Słucham?
  • Hej moja ukochana przyjaciółko, a dlaczego to się nie odbiera telefonów i co najlepsze nawet nie informuje o dobrym powrocie do ligi? Wiesz jak ja się denerwowałam? W moim stanie to nie najlepszy sposób...
  • Słucham? W jakim stanie? – zapytałam głośno
  • No bo yy... ten no... jestem w ciąży.
  • Żartujesz?! – krzyknęłam szczęśliwa – będę ciocią?
  • No jasne. Ale to i tak nie zmienia faktu, że Cię tu nie ma i nie dawałaś znaku życia.
  • Bo kochana...
  • Co ty tam kręcisz?
  • Nie jestem w Rosji, w Moskwie. Ale w Walencji.
  • Słucham? Ja wiedziałam, że jesteś do wszystkiego zdolna kiedy nie lubisz zimy. No ale to już przebiło wszystko...Co ty tam robisz? Czy ty chociaż wiesz co to oznacza dla twojej kariery w klubie? Przecież cię tam wykastrują i...
  • Po prostu sprawiłam, że stałam się szczęśliwszą kobietą i w końcu zrozumiałam, że siatkówka nie jest całym moim życiem. – szepnęłam i się delikatnie uśmiechnęłam
  • To ty szybka jesteś... ale co ty robisz w Walencji?!
  • Kumuluje swoje szczęście. A teraz przepraszam Cię, ale nie chcę narazić Tomka na zawał przez rachunek. Zadzwonię kiedy wszystko się ustabilizuje i wrócę do Rosji.
  • Ej...
  • Nie musiałaś z nią kończyć rozmowy.
  • Za dużo chciała wiedzieć, a ja sama jeszcze nie ogarniam tego co się wydarzyło.
  • Nie tylko Ty. Zapewne nie dostanę wypłaty przez ten wyskok.
  • Rzecz materialna...
  • Zastąpiona najwspanialszą chwilą w moim życiu, której nigdy bym nie oddał. Kocham Cię Magdaleno.
  • Ja też Cię kocham Ant... i teraz dobrze o tym wiem. – szepnęłam i mocno wtuliłam w Francuza
THE END

 

  



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz