Henry David Thoreau napisał kiedyś: „Żyj każdym sezonem, jak by był ostatecznością. Wdychaj powietrze, pij napoje, kosztuj owoce i pogódź się z wpływem tego wszystkiego”
Najtrudniejsze spotkania w lidze. Młoda bo zaledwie 20 letnia zawodniczka cierpiała z tego powodu podwójnie. Granie na pełnym poziomie w lidze, pucharach i pucharze Polski odbiło się na jej zdrowiu. Na dodatek o finał toczyły bój z zeszłorocznym mistrzem kraju. Chociaż chciała pomóc to nie mogła. Silne stłuczenie nadgarstka coraz bardziej dokuczało. Dlatego pierwsze mecze finałowe obejrzała z widowni i nie za dobrze się z tym czuła. Ale już na te ostatnie zdążyła powrócić i to na prawdę z wielkim przyjęciem. Pomimo tego, że jest jeszcze młoda potrafiła pokazać się z dobrej strony w najtrudniejszych momentach meczu. Wprowadzała spokój w przyjęciu i była na prawdę cenioną zawodniczką. Jednak na powołanie musiała czekać. Nie była z tego powodu zła bo powołanie dostawała co roku z kadry B bądź młodzieżowej.
Pomimo tego, ze nie zdobyła złota to się tym zbytnio nie przejęła. Oczywiście chciała wygrać i mieć po raz pierwszy te najważniejsze dla sportowca złoto, ale wiedziała, ze to jeszcze nie ten czas.
Zaraz po sezonie dostała nieoczekiwanie powołanie do nowej kadry reprezentacji Polski. Był to dla niej ogromny szok i nie potrafiła w to uwierzyć przez kolejne trzy dni. Dopiero kiedy swoje nogi postawiła w Szczyrku to poczuła, ze to jest właśnie to o czym najbardziej marzyła. Trenowała ciężko tylko po to, żeby zostać zauważoną i pojechać na turniej towarzyski we Włoszech.
Tak o to znalazła się w samolocie, który właśnie wylatywał z warszawskiego lotniska. Niestety musiała opóźnić swoje wakacje, ale teraz nie była z tego faktu zła. Wręcz przeciwnie, każdy mógł zauważyć jak bardzo tryska radością i co najważniejsze sportową złością.
***
Właśnie pił kolejną kawę, aby obudzić się po całonocnej imprezie jaką zafundował sobie po ostatnim meczu w sezonie. Był cholernie zmęczony i dlatego dostał od trenera tygodniowy urlop, aby nabrać świeżości. Miał w planach pojechanie do swojego rodzinnego miasta, aby trochę pobyć z rodzicami, ale jak to zawsze bywa jego najlepszy przyjaciel nie brał tego nawet pod uwagę. Zjawił się u niego z samego rana i kazał pakować. Chociaż kompletnie nie wiedział gdzie go zabiera to jakoś nie był tym faktem przestraszony. Raczej nie chciał być już niedoinformowany i słysząc o tym, że lecą do Włoch bardzo się zdziwił.
***
- No dobra dziewczyny. Nie biorę
tego turnieju na poważnie, ale nie byłoby nic złego jakbyście
wszystkich ograły. Dlatego proszę się skupić i grac tak jak na
treningach. – powiedział trener i wyszedł z szatni
Dziewczyny tylko się do siebie uśmiechnęły i poszły trochę rozprostować kości. Oczywiście jak to zawsze bywa przed meczem były ćwiczenia rozciągające, na siatce itp. pierwszymi przeciwniczkami miały być Turczynki. I chociaż drużyna była dość dobra to jednak się tym nie przejmowała.
***
- proszę Cię nie mów mi, że
zrezygnowałem z odwiedzin rodziców dla kolejnej dziewczyny.
- Przepraszam no ale wiesz jak to
jest. Nie potrafię jej odmówić.
- Pierre ja Cię nie zrozumiem.
- Oj nie lubię spać na kanapie.
Kupiłem ją dzięki Tobie i jest cholernie niewygodna do spania.
Tak więc bądź miły i chociaż z nią raz pogadaj.
- Heh no dobra. – zaśmiał się –
Dla pantoflarzy zrobię wszystko. Ale nie jest jakaś przeczulona na
swoim punkcie?
- Ant! No ja Cię proszę! –
powiedział oburzony – Zrób to tylko dla mnie! To nasze miejsca.
***
***
- Ty dobra była ta mała. –
zauważył Pierre
- Jaka mała? Mogę się założyć,
że jest od Ciebie trochę wyższa.
- Nie żartuj. Niska jest, ale za to
dobra.
- Czemu Ty zawsze oglądasz się za
rozgrywającymi?
- Nie wiem. – zaśmiał się i
pomachał do swojej dziewczyny
Po zakończonym meczu, niestety przegranym przez Francuzki podeszli panowie do parkietu i od razu Ant został przedstawiony kolejnej potencjalnej dziewczynie. Nie mógł narzekać tym razem dziewczyna była nawet całkiem, całkiem, ale kiedy podniósł głowę to zauważył zupełnie kogoś innego. W życiu nie widział takiej kobiety i pragnął ją poznać. Tylko nie wiedział za bardzo jak.
- Ej słyszysz mnie? – zapytał
Pierre i go uderzył w ramię
- Co, co? Przepraszam.
- Kogo widziałeś? Kogoś
znajomego.
- Nie, przywidziało mi się. –
rzucił i się uśmiechnął
- To może jutro spotkamy się
wieczorem? Wiecie mamy wolne więc.
- Spoko. Muszę jakoś wykorzystać
te moje wakacje. – zaśmiał się Pierre i pocałował swoją
dziewczynę
***
Najważniejszą rzeczą w Igrzyskach Olimpijskich jest nie zwyciężyć, ale wziąć w nich udział, podobnie jak w życiu nie jest ważne triumfować, ale zmagać się z organizmem.
Pierwszy finał w seniorskiej reprezentacji Polski. Może nie szczyt marzeń bo nie jest to finał przed naszymi kochanymi polskimi kibicami, ale to zawsze coś. Przed meczem siedziałam razem z dziewczynami i słuchałyśmy uważnie trenera co ma nam do powiedzenia. Dzisiaj było trochę więcej kibiców i nie ma się co dziwić w końcu grałyśmy z gospodyniami. Na boisko wyszłam zdeterminowana, chciałam wygrać dlatego uważnie przyglądałam się przeciwniczkom. Z tego co wiedziałam to trzecie miejsce zdobyły Turczynki, czyli nasze przeciwniczki w eliminacjach do mistrzostw świata. Mecz rozpoczął się z nasza lekką spiętą atmosferą, ale po pierwszej przerwie technicznej zajęłyśmy się odrabianiem punktów i to teraz my dyktowałyśmy warunki. Grałam tak jak zawsze na pełnym luzie i nie panikowałam, że moje ataki są podbijane albo byłam blokowana. Za drugim razem zawsze starałam się to poprawić. Jednak najwięcej piłek dostawała Asia bo to w końcu ona jest atakującą, a ja tylko powinnam dobrze przyjmować piłki tak, aby środek był odblokowany. Po zakończonym meczu, który wygrałyśmy gładko 3 do zera przyszedł czas na rozdanie nagród.
Pierwsze co mi się najbardziej rzuciło w oczy to to, że kibice przychodzili do mnie po autografy. Było to już dla mnie normalne w Polsce, ale nie tu...
- No młoda to było coś. Ja też
mogę autograf? – zapytała ze śmiechem Oliwia
- Oczywiście, dostaniesz nawet
zdjęcie. – zaśmiałam się i stanęłam koło niej
- A teraz to gdzie jedziemy? –
zapytał Tomek
- Montreux, oby tam nam się udało.
– powiedziałam – a teraz przepraszam was, ale wołają mnie
- No jasne. Do zobaczenia na
kolejnym turnieju. My przyjedziemy trochę później bo tu też jest
coś do zwiedzania.
- Oj jak ja też bym chciała. –
westchnęłam – No ale nic odbijemy sobie to w Walencji.
- A dostaniesz wolne?
- No jasne przecież i tak jak na
razie jestem wolną zawodniczką a muszę w końcu odpocząć.
Przynajmniej tydzień.
Tylko pożegnałam się z nimi i podbiegłam do dziewczyn i trenera. Tym razem długo wyczekiwany odpoczynek i kolejny turniej. Niestety nie mieliśmy nawet w planach zwiedzanie więc pozostał mi mały niesmak.
Niestety turniej nie przebiegał po naszej myśli. Już pierwszy mecz przegrałyśmy, a w fazie grupowej zdobyłyśmy tylko dwa punkty po wygranej z Niemkami. Na dodatek po fazie grupowej odezwała się moja kontuzja i praktycznie jeden mecz zagrałam na środkach przeciwbólowych. Niestety kolejny mecz z Niemkami już przesiedziałam na ławce rezerwowych. Najchętniej to bym poszła do lóżka, aby przespać to wszystko, ale niestety nie mogłam i a dodatek miałam iść na konferencję. Usiadłam sobie wygodnie na krzesełku i napiłam wody. Nigdy nie przepadałam za taką szopką, ale niestety musiałam się do tego przyzwyczaić. Tak więc najpierw były odpowiedzi dotyczące meczu i oczywiście padło pytanie dlaczego przegraliśmy i nie zagrałam. Jednak nie tym pytaniem musiałam się męczyć, ale kolejnym. Bo do obiegu poszła wiadomość, że nie zagram w eliminacjach do mistrzostw świata. W kadrze pojawię się dopiero na zgrupowaniu przed Mistrzostwami Europy.
- Ale dlaczego?
- Niestety podczas meczu odnowiła
mi się kontuzja, która wykluczyła mnie przed finałowymi meczami
w lidze.
- A dlaczego tak długo będziemy
musieli czekać?
- Lekarz stwierdził, że najlepszym
wyjściem będzie odpoczynek, który pozwoli na regenerację
nadgarstka. Dopiero później jeśli ból i obrzęk nie zniknie
będziemy musieli zrobić coś innego.
- Więc jaką formę odpoczynku
wybierzesz?
- Razem z przyjaciółmi jedziemy
odpoczywać na plażach Hiszpanii. Nie będę odbijała piłki przez
10 dni, później wracam do Polski na konsultację z lekarzem. Co
wykażą wyniki to czas pokaże. – powiedziałam i lekko się
uśmiechnęłam do dziennikarzy
Dopiero po zakończonych pytaniach mogliśmy w końcu iść do autokaru. Teraz wracaliśmy do Polski a ja prosto do Wrocławia gdzie czekała na mnie walizka, którą musiałam spakować.
Jeśli towarzyszy się
przyjacielowi, żadna podróż nie jest nużąca.
Lew Tołstoj
Miałam sama dojechać do Hiszpanii bo
moje głupki leciały tam ze Szwajcarii. Jakoś nie specjalnie
uwielbiałam latać bądź nawet iść na miasto sama. Zawsze
otaczałam się grupą ludzi, chociaż nawet tylko jednej osoby. Nie
lubiłam samotności, ona mnie wręcz przerażała. Koło mnie
usiadła starsza kobieta, która widocznie po raz pierwszy leciała
samolotem. Zapięłam pasy i czekałam na start.
- Przepraszam nie wie może pani jak to się zapina? – zapytała
- Oczywiście. – powiedziałam i pomogłam się jej zapiąć
- A pani to dokąd leci?
- Ja do Walencji. – odpowiedziałam z uśmiechem
- Aha, no ja Murci. Mój syn tam mieszka i zaprosił mnie na wakacje. Pani też na wakacje?
- Tak. W końcu trzeba jakoś odpocząć.
- Też racja, a wszyscy wiemy, że Hiszpania to najlepszy kraj na odpoczynek. Najpierw sjesta, a później wy młodzi idziecie szaleć.
- Raczej nie, ja po prostu potrzebuje urlopu gdzie nic nie robię tylko leżę plackiem.
- Oj uwierz mi dziecko, że na takie urlopy to masz jeszcze dużo czasu. Teraz najważniejsza jest zabawa.
Tylko się zaśmiałam i powróciłam
do czytania gazety. Na szczęście lot szybko się zakończył i już
czekałam na swoją walizkę. Tylko jak na złość była ostatnia a
musiałam jeszcze złapać coś co jedzie do Walencji. Ale w końcu
postanowiłam, że wezmę taksówkę, najwyżej zapłacę sporo, ale
dojadę na miejsce.
***
Jako, że pozostało im jeszcze kilka
dni wakacji postanowili coś z tym zrobić. Zgromadzili się w
mieszkaniu dziewczyny i gorączkowo myśleli.
- A może Hiszpania? – powiedział cicho Ant
- Czemu nie, a dokładniej to gdzie?
- No....
- Ej Ant co się dzieje?
- Poznałem kogoś. Znaczy się nie, nie poznałem jej, ale nie to głupie.
- Mów stary co jest.
- Zakochałem się. – powiedział i wyszedł z pokoju
- Idź z nim pogadaj.
- Nie, ty idź to twój przyjaciel.
- Ale ja nie umiem... ty masz w tym jakiekolwiek doświadczenie.
- Oh wy faceci zawsze na nas wszystko zwalacie. – jęknęła i wyszła na balkon gdzie stał oparty o balustradę Francuz – Znam ją? – zapytała cicho i stanęła koło niego
- Nie, raczej nie. Dlatego to głupie, zakochałem się w kimś kogo nie znam. Przynajmniej tak myślę, że się w niej zakochałem... nigdy w nikim nie byłem i nie wiem jakie to uczucie.
- Masz motyle w brzuchu? Myślisz o niej cały czas? Kiedy ją widzisz jesteś w stanie przenosić góry i na twojej twarzy widnieje szeroki uśmiech?
- Tak.
- To właśnie dowiedziałeś się, że zostałeś strzelony strzałą amora, a teraz to lepiej zastanówmy się jak zrobić, żebyście byli razem.
- Tylko jest problem. Ona mnie w ogóle nie zna, a ja wiem tylko jak się nazywa.
- To trzeba iść tym śladem. Mieszka tu?
- Nie. A teraz jest gdzieś w Hiszpanii. – westchnął
- To duży kraj. Nie wiesz nic więcej.
- Nie mam dobrego kontaktu z innymi siatkarkami. – powiedział
- Trzeba było tak od początku. Teraz idziemy jej szukać a jutro obiecuje Ci będziemy w tym samym hotelu co ona.
- Dzięki.
- Podziękujesz mi wtedy kiedy będziesz bardziej szczęśliwy. W końcu miłość to najlepsze co może spotkać człowieka, a tylko tego Ci do szczęścia brakuje. – powiedziała i dała mu buziaka w policzek
Nigdy nie rezygnuj z celu tylko
dlatego, że osiągnięcie go wymaga dłuższego czasu...
Czas i tak upłynie.
Czas i tak upłynie.
- Pasażerowie lotu 340 proszeni są o zjawienie się przy odprawie paszportowej.
Po całej sali rozległ się komunikat,
większość pasażerów już stało w kolejce. Również byli tam
Francuzi, którzy starali się jednego przekonać do tego, że robią
dobrze.
- No daj spokój Ant. Nie po to tu przyjechałem. – westchnął Pierre
- No dobrze już dobrze. – westchnął – ale czuje się jakoś dziwnie.
- Panowie pospieszcie się bo inaczej to samolot odleci bez nas i będzie po ptokach.
Kiedy byli już w samolocie to tylko
wygodnie rozsiedli, no jeśli można to tak nazwać. Bo jednak dla
najwyższego z całej trójki siedzenie w zwykłej klasie było
udręką. Czuł się jak na skazaniu i odliczał jedynie minuty do
tego, aż w końcu wyląduje w słonecznej Hiszpanii i rozprostuje
nogi. Jego przyjaciele nie mieli tego samego problemu bo jednak
trochę niżsi byli, ale również narzekali na niewygodne siedzenia.
W końcu latając z reprezentacją przyzwyczaili się do wygody.
Kiedy byli już na miejscu z bagażami i stali przed taksówką to
Pierre tylko jęknął
- Nie wiem jak wy, ale ja dzisiaj się nigdzie nie ruszam.
- Mięczak. – rzuciła tylko jego dziewczyna – Więc zostajemy we dwoje. Idziemy gdzieś?
- Możemy iść pochodzić po mieście.
- No to jesteśmy umówieni. Tylko zostawię torbę i się trochę odświeżę. – powiedziała zadowolona i wsiadła do taksówki
Panowie tylko po sobie spojrzeli i
również wpakowali do samochodu. W hotelu od razu dostali klucze do
swoich pokoi i rozeszli się w swoje strony.
***
- No ja nie mogę już... – jęknęłam ledwo się tocząc za Oliwią i Tomkiem.
- Oj nie marudź. Jak już nie możesz to popuść. – rzucił ze śmiechem chłopak za co dostał w odpowiedzi groźny wzrok
- To jak tak bardzo Ci się nie podoba to możesz zostać tu. A my jak będziemy wracać to Cię zgarniemy.
- A może ja wrócę do hotelu? Albo pójdę sobie na soczek?
- A rób co chcesz. – powiedziała Oliwia, która była zafascynowana jakąś budowlą
Nic nie odpowiedziałam tylko zabrałam
swoje cztery litery i wróciłam tą samą drogą, którą szłam z
przyjaciółmi. Niestety byłam trochę kiepska w orientacji bo nie
za dobrze uważałam na lekcji PO kiedy mieliśmy lekcje z
terenoznawstwa. Ale po dość długim łażeniu dotarłam do celu. To
nic, że weszłam nie do tej alejki co trzeba i zrobiłam dość
okrężną drogę. Ważne, że dotarłam w końcu do celu i mogłam
iść rozłożyć się na miękkim łóżku. Oczywiście kiedy
znalazłam się w swoim pokoju to od razu co zrobiłam to otworzyłam
drzwi balkonowe i rzuciłam na łóżko. Nadgarstek bolał mnie już
coraz mniej, ale nadal bolał. Założyłam na niego opaskę na
nadgarstek i wygodniej położyłam na łóżku. Wiem, że miałam
nosić tą opaskę przez cały czas no ale tu tak grzeje słońce, że
gdybym wróciła do Polski to zapewne wszyscy by się śmiali z mojej
jakże pięknie bladej ręki.
***
- No to teraz gdzie idziemy?
- Nie wiem, ty tu jesteś dziewczyną więc proponuj.
- Oj jakby mi tak kiedyś powiedział Pierre. – westchnęła
- Coś nie tak? – zapytał i przepuścił ją w progu
- Nie, wszystko w porządku. Ale... już po woli mnie denerwuje to wszystko.
- Nie rozumiem, myślałem, że między wami miód i orzeszki.
- Tak, było tak na początku jak jeszcze nie denerwowało mnie to, że on woli uganiać się za innymi, miał więcej energii i interesował się tym co się ze mną dzieje.
- A nie interesuje się? I powinnaś go zrozumieć, on się nie ugania, ale podziwia inne dziewczyny to normalne.
- Tak, ale nie rozmawia z nimi przez facebook! – krzyknęła i usiadła zrezygnowana na ławce
- No daj spokój. To ja zawsze byłem tym złym i chodząc z jedną podrywałem drugą. Raz nawet jedną zdradziłem, ale to ja a nie Pierre. On w życiu by o tym nie pomyślał za bardzo Cię kocha. I nie mówię tego, żeby go bronić bo to mój przyjaciel i facet zarazem, ale dlatego, że taka jest prawda. Wiesz jak on bardzo za Tobą tęskni na wszelakich zgrupowaniach kadry? Raz nawet mi się przyznał, że wolałby nie dostawać powołania, po to aby spędzić z Tobą czas.
- Na serio?
- Serio, serio. – uśmiechnął się serdecznie – A teraz proszę o uśmiech i chodź pospacerować. Nie po to mnie wyciągałaś z hotelu. – zaśmiał się
- No już dobrze, lepiej Ty powiedź jaki masz plan w poderwaniu tej dziewczyny?
- Nie mam żadnego planu. Jak ją zobaczę wtedy coś wymyślę. Robię całkowity spontan.
- Nie znałam Cię od tej strony.
- Ja sam siebie nie znałem od tej strony. – powiedział i spojrzał przed siebie – Ale wierzę, że to wyjdzie mi na dobre.
- Miłość zawsze wychodzi na dobre. Nawet jeśli nie wyjdzie. Wtedy przynamniej będziesz mógł znaleźć kogoś odpowiedniego, a nie tylko przelotne romanse. Bo to nigdy nie wychodzi za dobrze.
- Wiem o tym, ale co zrobić jak żadna nie pasowała.
Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko.
Wstałam jak na siebie dość wcześnie,
ale to zapewne dlatego, że wczoraj położyłam się szybciej niż
zwykle. Dzisiaj ponownie mieliśmy w planach kompletne nic nie
robienie, tylko leżenie do góry brzuchem na plaży. Przynajmniej ja
miałam taki pomysł bo i tak nic kompletnie nie mogłam robić.
Zrobiłam poranną toaletę i zarzuciłam na siebie fioletowy strój
kąpielowy i na to zwykłą białą sukienkę. Włosy jak zawsze
związałam w luźny kok i zjechałam windą na dół na śniadanie.
Jak się okazało przy stoliku siedzieli już Oliwia wraz z Tomkiem,
więc mój widok zapewne bardzo ich zdziwił. Ale jedynie się do
nich serdecznie uśmiechnęłam i usiadłam na swoim miejscu.
- Wiecie co moje drogie panie ja nie mam dzisiaj ochoty tak nic nie robić.
- A ja mam ochotę pograć i co mam z tym fantem zrobić? – zapytałam i odłożyłam widelec
- Nic, musisz odpoczywać bo inaczej...
- Tak, tak wiem. Inaczej to nie będziecie mogli pojechać na turnieje i nie zobaczycie mnie w akcji. – zaśmiałam się
- No oczywiście. A teraz to jak zbieramy się bo ja jestem gotowa. – powiedziała Oliwia z szerokim uśmiechem
- Ja też. – zauważyłam
- To idźcie a ja do was dołączę.
- No dobrze. – rzuciła Oliwia i jako pierwsza wybiegła z hotelu
Przez całą drogę szłyśmy i jak to
zawsze bywa obgadywałyśmy i śmiałyśmy się z wszystkich i
wszystkiego. Kiedy byłyśmy już na plaży to od razu rzuciłyśmy
swoje rzeczy na piasek i rozłożyłyśmy swoje nasmarowane ciałka
na ręczniku. Dopiero po dłuższej chwili zjawił się koło nas
Tomek i tylko zagwizdał jak nas zobaczył. Ale nie ma się co dziwić
w końcu w czerwonym, dość seksownym stroju leżała jego
narzeczona. Widać, że hormony chłopakowi buzują, na dodatek
czerwony to jego ulubiony kolor. Tylko przewróciłam oczami i
założyłam kapelusz. Jednak takie bezczynne siedzenie nie było dla
nas ciekawym zajęciem, dlatego postanowili iść sobie pograć to i
ja się zabrałam i usiadłam koło słupka. Nie ma to jak być
sędzią. Kiedy przyznałam kolejny już punkt Oliwi to do nas
podszedł wysoki brunet. Musiałam aż bardzo wysoko podnieść
głowę, aby go ujrzeć.
- Hej możemy się przyłączyć? – zapytał z uśmiechem
- Nie pytaj się mnie, ale ich. – odpowiedziałam i odwzajemniłam gest
- To jak możemy z wami zagrać?
- No jasne. – powiedziała Oliwia z szerokim uśmiechem co nie spodobało się Tomkowi, na co jedynie się zaśmiałam pod nosem
- Tylko jest problem. Was jest trójka a nas tylko dwójka. – rzucił Tomek
- A Ty nie grasz? – zapytał się niższy chłopak
- Niestety nie mogę i może się przedstawimy bo tak bezimiennie to mi nie bardzo. Magda jestem. – powiedziałam i odgarnęłam kosmyk z czoła
- Pierre. A to moja dziewczyna...
- Myriam. Grałyśmy przeciwko sobie na turnieju we Włoszech.
- No to teraz się zacznie. Antonin. – zaśmiał się chłopak
- Oliwia, a to mój narzeczony Tomek. To jak gramy? – zapytała i odbiła piłkę
- No jasne, ale jak się dzielimy?
- My przeciwko waszej dwójce. – powiedział Tomek
- Ok, to ja sobie tu posiedzę. I później się zmienimy. – powiedział Antonin i usiadł koło mnie co bardzo mnie to cieszyło bo nie musiałam być już sędzią
- Miłego sędziowania, a ja sobie poleżę. – zaśmiałam się i zrobiłam to co zapowiedziałam
- Ej ale ja nie umiem liczyć do 20. – powiedział na co zaczęłam się śmiać
- To udawaj, że oglądasz a później powiesz, że się zamyśliłeś. Ale mnie nie mieszaj.
- Dobrze. – powiedział i puścił mi oczko
- Uwaga. – krzyknął ktoś i momentalnie schowałam się za rękami, ale nie poczułam piłki – Przepraszam. – powiedział młody chłopak
- Spoko, ale następnym razem uważaj bo możesz krzywdę wyrządzić. – odpowiedział Antonin i odrzucił mu piłkę
- Dzięki. Gdyby nie ty to dostałabym zapewne w mój kontuzjowany nadgarstek.
- To dlatego nie grasz z nimi?
- Tak, ale już mam dość tego. Ale co zrobić? Takie mam zalecenie od lekarza to muszę je wypełnić.
Ida Scott Taylor napisał: „Nie patrz wielce w przeszłość, która przeminęła i nie zawracaj sobie głowy przyszłością, która nie nadeszła. Żyj teraźniejszością i spraw by była warta wspomnień”
Dochodziło południe kiedy do mojego pokoju wbiegła roześmiana Oliwia i wskoczyła mi na łóżko. wiedziała, że tego nie lubię i zaraz wstanę. Nie tylko ona tak robiła bo dziewczyny na zgrupowaniu to samo stosowały. No ale co ja mogę poradzić na to, ze uwielbiam spać? tylko zwlekłam z łóżka moje cztery literki i poszłam się wyszykować na kolejny nudny spacer po mieście w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Chociaż lubiłam zwiedzać to jednak nie fascynowało mnie to tak samo jak Oliwię. Ona kochała to robić, a my musieliśmy jej towarzyszyć. Chociaż czasem ta mała osóbka mnie denerwowała to jednak nie potrafiłam gniewać się na nią zbyt długo. Jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają, a my jesteśmy tego bardzo dobrym przykładem. Ona wiecznie cichutka i wyznająca żelazne zasady, a ja jednak ten roztrzepok który zawsze musi głośno krzyczeć. Mieszanka wybuchowa i niestety wszyscy muszą to jakoś wytrzymywać. Kiedy wyszłam z łazienki ubrana w krótkie spodenki i zwykła bokserkę to tylko dziewczyna zagwizdała.
- Zawsze Ci zazdrościłam tego
ciała. Chyba powinnam zacząć coś trenować.
- Powinnaś. – zaśmiałam się –
Ale chodź bo tamci się nas nie doczekają. A wiesz jaki jest
Tomek.
- A wiem, wiem. A i co myślisz o
naszych nowych znajomych?
- Że jak na razie to są spoko. Ale
nie znam ich za dobrze więc wiesz jak jest...
- Wiem, wiem. Powinnaś nauczyć się
ufać ludziom. Nie każdy leci na to, że ty grasz w ukochany sport
w całym naszym kraju.
- O nie to jest piłka nożna, a ja
tylko trenuje ten drugi sport. – zaśmiałam się i wysiadłam z
windy – Witam wszystkich i przepraszamy za spóźnienie.
- Ale i tak pobiłaś rekord. Uczysz
się wyrabiać w krótszym czasie. – rzucił Tomek
- Widzisz twoja narzeczona ma lepszy
wpływ na mnie niż Ty. – odgryzłam się i wyszłam z hotelu
Kiedy byłam na świeżym powietrzu to od razu poczułam gorące uderzenie powietrza. Na dodatek nie miałam przy sobie żadnego picia i dlatego swoje kroki skierowałam prosto do jakiegoś sklepu spożywczego. Kiedy z niego wyszłam to od razu wpadłam na Antonina, który stał do mnie tyłem. Tylko jedynie się do niego uśmiechnęłam i odkręciłam butelkę. Na dodatek jako, że byłam bez śniadania to kupiłam sobie bułkę, którą i tak mi w połowie zjadł Pierre bo tak samo jak ja był bez śniadania. Byłam trochę na niego za to zła bo dla mnie nie wystarczyło zbyt dużo, ale kiedy zobaczyłam budkę z jedzeniem to od razu kupiłam sobie frytki i nikomu ich nie dałam.
Na dodatek nasze zwiedzanie polegało na tym, że oni chodzili a ja wlekłam się wraz z Pierrem z tyłu. Na prawdę miałam już dosyć i chciałam jak najszybciej gdzieś usiąść, ale moje wołania chyba do nich nie dochodziły. Kiedy jednak staliśmy pod jakimś budynkiem co się bardzo spodobał dziewczynom to podeszła do mnie jakaś mała dziewczynka i zapytała się po angielsku czy może dostać autograf i zdjęcie. Byłam tym faktem cholernie zaskoczona bo nigdy mi się coś takiego nie przytrafiało. Dlatego oczywiście się zgodziłam i stanęłam do zdjęcia, a później podpisałam się na kartce. Jak się dowiedziałam od jej mamy jest to wierna fanka siatkówki i sama zaczyna trenować. Miała szczęście, że mieszka we Włoszech bo przynajmniej będzie miała lepszy start. Z wielkim uśmiechem podeszłam do przyjaciół i ruszyłam z nimi w dalszą podróż, ale w końcu jednak postanowili pójść coś zjeść. Nie powiem, że to bardzo mi odpowiadało. Dlatego jako pierwsza dorwałam się do stolika i do karty dań.
- I to lubię. Nic nie robić. –
zaśmiałam się
- Jestem tego samego zdania. –
powiedział mi Pierre
- Jak Ty wytrzymujesz z takim
leniwcem? – zapytała Oliwia, Myriam
- Jakoś daje radę, bo z tym o to
tu bym nie mogła. – rzuciła z uśmiechem i wskazała na Rouziera
- Ej. – zarzekł się i uśmiechnął
do kelnerki która przyniosła nasze jedzenie
Kiedy chciałam zabrać się za jedzenie kotleta to zastanawiałam się jak mam go pokroić bo jednak ból nadgarstka się z samego rana nasilał. Aż tak bardzo, że byłam zmuszona do zabrania ze sobą opaski. Na dodatek wszyscy byli zajęci rozmową, że nie wiedziałam kogo poprosić. Ale zaraz usłyszałam jak ktoś cicho mi szepcze
- Może pomóc?
Tylko odwróciłam głowę i zobaczyłam Antonina i się do niego uśmiechnęłam. Bez niczego pokroił mi moje jedzenie.
- Dzięki. – szepnęłam mu z
szerokim uśmiechem – A Ty nie bierzesz udziału w rozmowie?
- Nie, wolę ich zostawić bo akurat
rozmawiają na temat związków i przyszłości.
- No tak w końcu oni planują ślub.
- No właśnie, tak samo jak ta
dwójka. A mi do żeniaczki jeszcze daleko.
- To tak samo jak mi. – zaśmiałam
się – A z drugiej strony żaden by nie chciał mieć takiej żony
jak ja. Co chwilę gdzie indziej nigdy w domu nie ma.
- Życie sportowca, ale taka jest
dobra. Przynajmniej dla mnie bo można odpocząć i później lepiej
się wiedzie.
- Tak powroty w łóżku są zawsze
ciekawe. – zaśmiałam się
- O czym Ty dziecko myślisz? –
zapytał i uważnie mi się przyjrzał
- O tym co prawie wszyscy. Ała...
- Co się stało? – zapytał
przestraszony
- Nadgarstek... jacie kręcę no
normalnie nie wytrzymam. Oliwia masz te tabletki?
- No jasne, masz. – rzuciła mi
kiedy znalazła je w torbie
- A to co?
- Lekarz mi zalecił. W najgorszych
wypadkach mam je brać.
- W ogóle co Ci się stało?
- Pod koniec ligi mocno stłukłam
sobie nadgarstek i na finał wróciłam, ale w kadrze po turnieju
powróciło. I dostałam wolne aby się wyleczyć i jak się skończą
wakacje to wracam do kadry na Mistrzostwa Europy. Znaczy się
oczywiście trenować bo wątpię żebym wygrała rywalizację.
- Nie wierzysz w siebie? Dobrze
grasz...
- No tak, ale... ten turniej to mój
debiut był. Jestem za młoda i zapewne weźmie trener te bardziej
doświadczone. Dość ostra rywalizacja jest. A teraz grały turniej
i wiesz...
- Ja i tak wiem swoje. Widziałem
Cię i jeśli wiesz, że wrócisz po kontuzji do kadry to zapewne
nie dla pomocy.
- Dzięki. – powiedziałam i tylko
się do niego uśmiechnęłam
Ta rozmowa na prawdę mnie podbudowała bo to powiedziała mi osoba, która jednak nie jest zbyt mojego bliskiego otoczenia, które zawsze jednak stara się mnie podtrzymać na duchu. Na dodatek ta cała sytuacja z tą dziewczynką również mi pokazała, że jednak na coś się przydaje.
W życiu każdego człowieka są takie momenty, kiedy okazuje się, że jesteśmy na rozstaju dróg. Decyzje, które wtedy podejmiemy mogą zaważyć na całej naszej przyszłości. Oczywiście, kiedy stajemy twarzą w twarz z czymś nieznanym, większość z nas woli odwrócić się i zawrócić.
Właśnie wychodziłam z pokoju na śniadanie, Oliwia wraz z Tomkiem już wcześniej mnie zostawili samej sobie i nawet nie raczyli mnie obudzić. Tylko odwzajemniłam uśmiech sąsiada obok i weszłam do windy. Byłam strasznie głodna i chciałam jak najszybciej się znaleźć w hotelowej restauracji. Kiedy kończyłam zamówione przez ze mnie danie do mojego stolika podszedł obcy mi mężczyzna.
- Hej można?
- Yyy... – nie ma to jak
inteligentne odpowiedzi
- Jestem twoim sąsiadem.
Widzieliśmy się przed śniadaniem.
- Aaa... przepraszam, ale Cię nie
poznałam. – powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Nic nie szkodzi. Mark jestem. –
odwzajemnił gest dziewczyny
- Magda.
- Ładne imię. Kiedyś pracowała u
mnie dziewczyna o takim samym imieniu. Ale nie była tak samo ładna
jak Ty.
- Dzięki za komplementy. –
rzuciłam i napiłam się soku
- Wiesz mam bardzo ciekawą łódź.
Może dałabyś się skusić na rejs?
- Słucham?
- Proponuje Ci rejs, tylko ja i Ty
no i... – szepnął i dotknął mojej dłoni
- Hej.
- O kochanie, jak miło, że już
wstałeś. – powiedziałam i się szeroko uśmiechnęłam do
siatkarza
- Właśnie widzę. Skończyłaś
już? Bo chciałbym zabrać Cię na spacer po mieście. –
powiedział
- Jasne. Tak więc miło, że o mnie
pomyślałeś ale jak widać nie skorzystam. Powodzenia. –
powiedziałam i odeszłam z chłopakiem
- Przepraszam, ale o co chodzi
kochanie? – zapytał zdziwiony
- Koleś mnie chciał poderwać na
łódź. Udawaj, że jesteś moim chłopakiem i już. Bo inaczej nie
da mi spokoju. Teraz wszystkie chwyty są dozwolone. – zaśmiałam
się i zaraz poczułam mocny uścisk jego dłoni
Kiedy tak szliśmy to zauważyliśmy, że koleś najnormalniej w świecie za nami idzie. Byłam już lekko tym zdenerwowana, a Ant zdegustowany. Chociaż nie żeby mu to przeszkadzało tak iść za rękę z dziewczyną, ale nie chciał aby jej coś groziło.
- Kto to w ogóle?
- Nie wiem, przysiadł się do mnie
i mieszka koło mnie. Widzę go po raz pierwszy, ale najnormalniej w
świecie mi się to nie podoba.
- Nie dziwię się jemu i Tobie. –
zaśmiał się – no wiesz takie ślicznotki mieszkają koło niego
i mu odmawiają. – powiedział ale po zobaczeniu mojej miny od
razu się uspokoił. – Przepraszam. – powiedział i objął mnie
ramieniem zarazem dając buziaka w nos – Chodź usiądziemy na
plaży.
- Ok. chociaż przez tego dupka
kompan ze mnie marny – westchnęłam i usiadłam na piasku
- Chyba mam sposób, aby się
odwalił. – powiedział i usiadł koło mnie
- Jaki?
- A nie będzie grozić to zabiciu?
- Ale co?! – zapytałam i zaraz
poczułam na swoich wargach przyjemny pocałunek
Całowaliśmy się dość długo i tak jak na parę przystało. Dopiero po dłuższej chwili się od siebie odsunęliśmy i tylko szepnęłam.
- I ja mam cię zabić? –
zapytałam i na niego spojrzałam
- No... – ale tym razem to ja
pocałowałam jego – Tego nie było w planach.
- A masz jakieś plany? –
zapytałam i spojrzałam mu głęboko w oczy, bardzo piękne jak
zauważyłam oczy
- Nie, ale nie jestem z tych co
zaciągają panny na pierwszej randce do łóżka. – powiedział i
rozejrzał się dookoła – Widzisz wystarczył jeden pocałunek i
chłopaka już nie ma.
- Ale za to jakże przyjemny. I od
razu widać, że taki nie jesteś, i to nie jest nasza pierwsza
randka. – zauważyłam
- A gdybym Cię zaprosił miałbym
jakieś szanse?
- Jak to zrobisz to się zastanowię,
a teraz chodź wracamy do hotelu. – powiedziałam i wstałam z
piasku
W drodze powrotnej przez cały czas się śmialiśmy z wszystkiego i z niczego. Oczywiście przez cały czas trzymaliśmy się za ręce i kiedy zobaczyliśmy naszych przyjaciół to byli bardzo tym faktem zdziwieni.
- Cii... to taka publiczka. Sąsiad
się do mnie dowala.
- Aaa i szanowny pan Rouzier Ci
pomógł tak? – zapytał Pierre i uważnie się przyjrzał
przyjacielowi.
- Ale on i tak się dowie, że nie
jesteście razem. Przecież nie mieszkacie na tym samym piętrze –
powiedział Tomek
- Cholera on ma rację. –
zauważyłam
- Ja nie widzę żadnego problemu.
Może przecież Antonin zamieszkać kilka dni z Tobą. I tak
niebawem wylatujemy. – powiedziała uśmiechnięta Oliwia
- No nie wiem. – powiedział Ant
- Ależ to dobry pomysł. Trza jej
pomóc a tylko Ty jesteś wolny. – powiedziała Myriam
- Ale..
- Nie przejmujcie się. My Cię
przemeldujemy i ciuchy przyniesiemy. Ty tylko się dobrze nią
zaopiekuj. – powiedziała Oliwia z wielkim uśmiechem
Kiedy wracaliśmy do pokoju to od razu w windzie zaczęłam.
- Wiesz jak nie chcesz to powiedź.
Bo czuję się z tym cholernie dziwnie.
- Spokojnie. Przecież nic się nie
wydarzy. Obiecuje Ci. – powiedział i usłyszeliśmy moją komórkę
- Tak słucham?
- Hej Magda, tu Andrzej. Siedzisz?
- No co się dzieje?
- Twoja decyzja, aby nie podpisywać
kontraktu była genialna. Teraz masz do wybrania propozycje z 4 lig.
Oczywiście z Polski, Turcji, Rosji i tej co najbardziej Cię
zainteresuje z Włoch. Oczywiście każda z drużyn by Cię
widziała, no ale to zdecydujesz po wakacjach.
- Ok. a teraz mów co się stało,
że dzwonisz.
- Magda już Ci powiedziałem. Nie
słuchasz mnie czy co?
- Ty to mówiłeś na serio? Ja
myślałam, że żartujesz - powiedziałam zdziwiona
- Zadziwiasz mnie. Teraz się ciesz
i daj znać kiedy przyjedziesz to omówimy wszystko. – powiedział
i się wyłączył
- Aaaaa... – krzyknęłam tylko i
skoczyłam z radości
- Co się dzieje?
- Będę grać we Włoszech! Boże –
powiedziałam i się rozpłakałam, a Ant tylko mnie przytulił
- Gratuluje i życzę powodzenia.
- Uszczypnij mnie. – szepnęłam,
a chłopak zrobił to o co prosiłam – Ała nie tak mocno. –
zaśmiałam się – Chodź musimy to oblać.
- Sami?
- Oni i tak za bardzo się nami nie
przejmują. Powiemy im jutro
Mieliśmy akurat takie szczęście, że kiedy wchodziliśmy do pokoju to mój sąsiad wychodził. Tylko spojrzał na Anta z wyższością i ruszył w kierunku windy.
- Ojoj, chyba czuje rywalizację –
zaśmiał się cicho siatkarz
- Żadnej rywalizacji nie ma. On
jest po prostu dziwny i już. A teraz czuj się jak u siebie.
- Dobrze – powiedział z uśmiechem
i położył na łóżku – bardzo ładne perfumy
- Dzięki. Oliwia wysmarowała mi
poduszkę bo wie, że nie lubię hotelowych pokoi.
- Nikt ich nie lubi, zwłaszcza
sportowcy. A teraz to świętujemy, możesz pić alkohol?
- Nie – zaśmiałam się – Ale
możemy to opić pepsi.
- Jeszcze tak nie robiłem, ale
zawsze musi być ten pierwszy raz. – powiedział i wziął ode
mnie butelkę
- Więc co robimy? - zapytałam i
usiadłam koło niego na łóżku – Chcesz spać po tej stronie?
- Myślałem raczej o spaniu na
podłodze, ale mi to obojętne.
- Obojętne Ci z kim sypiasz? I z tą
podłoga przesadziłeś.
- Nie, nie jest mi to obojętne.
Wręcz przeciwnie jestem bardzo wybredny i wymagający dlatego
samotny, a Ty?
- Samotna z wyboru. W moim przypadku
to właśnie faceci są zbyt wymagający.
- Na pewno nie wszyscy. Widocznie
nie spotkałaś tego właściwego
- A ty tej jedynej – zaśmiałam
się
- Skąd taka pewność, że jej nie
znalazłem?
- Czemu mam wrażenie, że jesteś
zbyt tajemniczy i wręcz nie realny? – zapytałam i uważnie na
niego spojrzałam
- Wcale, że nie. Nie lubię po
prostu odkrywać kart za pierwszym razem. Ale cieszę się, że
będziesz grać we Włoszech. Bliżej Francji.
- Grasz we Francji?
- Tak jak ta pozostała dwójka.
Każdy od siebie daleko, ale to nie stoi nam na przeszkodzie.
- To jest właśnie ważny punkt na
mojej liście dlaczego nie mam faceta. Nie lubię odległości, a
żaden nie chciał opuścić swojej mamusi.
- Ja już od dawna ją opuściłem.
Ale masz rację odległość jest najtrudniejsza, zwłaszcza, że
sezon jest taki a nie inny.
Bo tylko wtedy, gdy jesteś poddany próbie masz szansę dowiedzieć się, kim tak naprawdę jesteś. I tylko wtedy, gdy jesteś poddany próbie masz szansę dowiedzieć się, kim możesz być. Osoba, którą chciałbyś być, istnieje. Gdzieś po drugiej stronie ciężkiej pracy, nadziei i wiary. I poza bólem serca i strachem przed tym, co nas czeka.”
"W tej chwili jest 6,502,867,120 ludzi na świecie. Mniej więcej. Ale czasami potrzebujesz tylko jednej z nich. Na dobre i na złe.”
Dochodził ranek, na niebie pojawiły się pierwsze promienie słoneczne co również dało o sobie znać w dużym hotelowym pokoju. Antonin wstał delikatnie z łóżka, aby nie zbudzić dziewczyny i podszedł do balkonowych drzwi. Otworzył je, aby do pokoju wpadł odświeżający wiatr. Na co dziewczyna lekko się poruszyła, ale nie obudziła. Nie da się ukryć, Hiszpania jest gorącym krajem a on jednak nie jest do tego zbytnio przystosowany. Odwrócił się w stronę okna i zobaczył wręcz cudowny obrazek. Magda najnormalniej w świecie spała jak mała, bezbronna dziewczynka. Spała tak jak jego chrześnica, ale ona miała zaledwie 3 latka, a Magda była już dorosłą kobietą. Delikatnie, aby jej nie zbudzić położył się do łóżka i odgarnął włosy z ciepłego policzka. Chociaż i tak miała całe porozwalane na poduszce. Zawsze zastanawiał się jak kobiety mogą spać z rozpuszczonymi włosami i im to nie przeszkadza. Uśmiechnął się tylko sam do siebie i wtulił twarz w swoją poduszkę. Wolał nie ryzykować, chociaż zapach kokosowego szamponu dziewczyny unosił się w powietrzu i delikatnie dochodził do nozdrzy Francuza.
***
- Ty patrz...
- Dlatego zostaw tą walizkę tu i
spadajmy najciszej jak się da bo inaczej nie będzie tak słodko.
- Masz rację, chociaż...
- Daj spokój Myriam nie będziesz
im robić zdjęć
- Ale na przyszłe pokolenie. –
zaśmiała się i wyszła z pokoju wraz z Oliwią
***
Właśnie się lekko przebudziłam i poczułam zimny wiaterek na moim nagim ramieniu. Pod wpływem zimna aż zadrżałam i chciałam narzucić na siebie kołdrę, ale jednak ktoś mi to uniemożliwił. Tylko delikatnie przekręciłam się na drugą stronę i moim oczom ukazał się śpiący chłopak, który wręcz o mały włos nie wgniótł poduszki do łóżka. Z trudem powstrzymałam śmiech, ale było mi nadal zimno. Dlatego ściągnęłam jego rękę z mojego uda i cicho jak tylko potrafiłam wstałam z łóżka. Kiedy na palcach podeszłam do drzwi balkonowych, aby je przymknąć to od razu moim oczom ukazała się walizka, która stała centralnie na środku pokoju. Widocznie któryś z przyjaciół musiał już wstać.
- Co się dzieje? – usłyszałam
zaspany głos i kiedy odwróciłam głowę to zobaczyłam wręcz
komiczny wygląd, a mianowicie Ant wyglądał jak zbity piesek z
przymkniętymi powiekami
- Nic, możesz iść spać. –
zaśmiałam się
- Ale trochę gorąco.
- Oj a mi właśnie zimno. –
rzuciłam i przeszłam przez niego na swoją połówkę łóżka
zarazem przykrywając kołdrą zgarniając ją od chłopaka – Za
mało grzejesz a i walizkę masz już w pokoju i możesz iść spać.
- Trza się było przytulić to
byłoby Ci gorąco. A i nie mogę tak spać do południa. –
zaśmiał się
- Oj a ja kocham. Najchętniej to
bym nie wstawała z łóżka.
- No to Ty sobie śpij, a ja pójdę
się wykąpać.
- Mi tam pasuje. – zaśmiałam się
i wręcz rozłożyłam na całym łóżku zarazem przykrywając
kołdrą po same oczy i wtulając w nie swoją poduszkę co poczułam
dopiero później
Nie da się ukryć, że chłopak miał świetne perfumy, które już przeszły na poduszkę. Mogłam tak się nadal napawać nimi, ale szum wody coraz bardziej zamykał moje powieki. Kochałam spać i nikt tego nie potrafił, ani nie mógł zmienić. Tylko, że jak na złość do pokoju wparowały bez niczego dwie zwariowane dziewczyny, czytaj Oliwia i Myriam, które najnormalniej w świecie wskoczyły mi na łóżko i nie chciały zejść. Nawet nie zwracały uwagi na moje jęki bo co tu dużo mówić, trochę mnie przygniotły. Na dodatek z łazienki owinięty tylko w ręcznik wyszedł siatkarz i zapewne trochę się zdziwił widokiem trzech dziewczyn na łóżku.
- Oo. Jakbyś tak wychodził z mojej
łazienki codziennie to ja bym Cię nie wypuściła z łóżka. –
powiedziała Oliwia
- Oliwka! – krzyknęłam i wręcz
zrzuciłam je z siebie – A teraz a kysz mi stąd.
- No już, już. Nie wiedziałyśmy,
że chcecie być sami. Myślałyśmy, że pójdziemy na jakiś
podryw na plaży. – zaśmiała się Francuzka
- Myriam! – krzyknął Ant – Ty
masz chłopaka.
- Oj tam, a jak on tuli te wszystkie
napalone fanki to co?
- Wcale, że nie. – oburzył się
chłopak – To one legną do nas.
- Idę się wykąpać. –
westchnęłam tylko i zebrałam swoje ciuchy
Kiedy wróciłam nikogo już nie było w pokoju oprócz prawie ubranego chłopaka. Właśnie siedział na łóżku i zakładał skarpetki, a ja jedynie ległam na łóżko i chciałam iść dalej spać.
- Boże, ale ty się lenisz. –
zaśmiał się
- Ktoś musi. A dowiedziałeś się
czegoś od tych wariatek?
- A tak, idziesz z nimi na plażę,
no chyba, że wolisz dalsze zwiedzanie z nami.
- Z nami czyli?
- No z Pierrem i Tomkiem.
- Aaa... czyli mam jakiś wybór i
nie wiem z którego skorzystać.
- Oczywiście możesz też zostać w
łóżku i spać. Wtedy będziesz miała świetne wspomnienia.
- Nie musisz używać ironii. Dla
twojej wiadomości to się przejdę z wami na miasto.
- Dobrze tak więc zakładaj adidasy
i idziemy.
- O nie. A mogę iść w sandałach?
- Możesz – zaśmiał się i wstał
w zamiarze spakowania plecaka.
Jako, że był dobry to łaskawie zabrał wodę i inne moje rzeczy do siebie, a ja tylko przewiesiłam sobie na ramię aparat. Cali gotowi i z uśmiechami zjechaliśmy na dół, aby zjeść pożywne śniadanko i wyruszyć na kolejną przygodę. Tym razem musiałam obyć się bez dziewczyn, ale leżenie plackiem jakoś mnie nie cieszyło.
Tylko przykryj mnie szeptem na koniec dnia i powiedz że kochasz
Nie mogłam uwierzyć, że całe moje
wakacje dobiegały końca. Już za kilka godzin będę ciężko
harować na hali, oczywiście jeśli moja kontuzja się wyleczyła.
Ale już od kilku dni nie odczuwam żadnego bólu. Chociaż nie
dotknęłam piłki ani razu to tak na prawdę tęskniłam za tym i
byciem sędzią jakoś mnie nie cieszyło kiedy reszta grała na
plaży. Na dodatek nie tylko ja wracałam do reprezentacji, to samo
było z panami, którzy nawet zaczęli jęczeć, że nie chcą. No
tak nie ma to jak powrót do rzeczywistości po bardzo udanych
wakacjach.
Moja walizka stała już spakowana na
podłodze a obok stała torba podręczna w której znajdował się
bilet do Wrocławia, gdzie czekał na mnie lekarz w klinice. Właśnie
byłam sama w pokoju bo Ant postanowił iść pograć z innymi w
karty. Dlatego postanowiłam się wykąpać i odpocząć przed
podróżą. Dość długo siedziałam w wannie i gdyby nie zimna woda
to najchętniej bym tam usnęła. Było mi za dobrze i żałowałam,
że teraz będę musiała znowu powrócić do prysznica, który
znajdował się u mnie w domu. Założyłam na siebie bieliznę i
zarzuciłam jedynie szlafrok. Wyszłam z łazienki i zauważyłam, że
nadal jestem sama więc wyciągnęłam balsam z kosmetyczki i
usiadłam na tarasie. Nasmarowałam swoje całe ciało ulubionym
kokosowym balsamem i wygodnie się rozsiadłam na ławeczce. Słońce
już zachodziło, a cała społeczność budziła się do życia.
- Mmm.. czy ty masz wszystko kokosowe? – zapytał ze śmiechem Ant i usiadł koło mnie
- Nie wszystko, ale większość tak. – powiedziałam i na niego spojrzałam – Jak się grało?
- A dobrze, chociaż kiedy Pierre przegrał trzeci raz z rzędu to zrobiło mi się go żal bo nie potrafi przegrywać i dlatego postanowiłem wrócić do pokoju.
- Aha. A ja myślałam, ze to Tomek będzie przegrywać. – zaśmiałam się i spojrzałam na panoramę – Będzie mi brakować tego widoku.
- Ja słyszałem, że Polska to piękny kraj więc na pewno nie. A we Włoszech też jest ładnie.
- Tak tylko, że teraz będę widzieć znowu widoki z hotelu. Ale teraz kiedy nabrałam świeżości to mam nadzieję, że będę lepiej grać.
- Na pewno. A przed sezonem planujesz jakieś wakacje?
- Nie. Nie będzie czasu. – westchnęłam i się lekko uśmiechnęłam – Wiesz, że nie mamy ze sobą prawie żadnych zdjęć.
- Tak? – zapytał zdziwiony
- Yhy patrz, wszędzie gdzie spojrzę to jestem z dziewczynami bądź z chłopakami. A z Tobą ni huhu. – zaśmiałam się szczerze
- To chyba trzeba to jakoś naprawić. – powiedział i wyciągnął z mojej dłoni aparat – Uśmiech proszę
Tylko zaśmiałam się szczerze i
skryłam się za jego plecami. Ale później już normalnie pozowałam
z głupimi minami do zdjęć. Bawiliśmy się bardzo dobrze i szkoda,
że nam karta się skończyła. Ale kiedy zobaczyliśmy niektóre to
jednak zgodnie stwierdziliśmy, ze lepiej je usunąć.
- To co teraz robimy? – zapytał
- Jak to co, zdjęcia? – zaśmiałam się i usiadłam na nim bo obok na balkonie pojawił się ukochany sąsiad – Już od jutra będę miała z nim spokój – szepnęłam mu na ucho
- Ze mną też? – zapytał i spojrzał mi głęboko w oczy, na co po raz pierwszy nie wiedziałam co odpowiedzieć – No, ale ok chciałaś zdjęcie to je zróbmy. – rzucił i uśmiechnął się do aparatu
Ja natomiast siedziałam z posępna
miną i najnormalniej w świecie go pocałowałam. Pocałunek nie
trwał długo, ale dopiero wtedy zrozumiałam, że to była moja
jedyna odpowiedź na jego pytanie. Razem na siebie spojrzeliśmy i
wtedy nasze usta połączyły się ponownie. Ant położył na ławce
aparat i od razu objął mnie w pasie, ja natomiast swoje ręce
zarzuciłam na jego szyi, od razu zatapiając je we włosach
Francuza. Nasz pocałunek z każda sekunda pogłębiał się coraz
bardziej, Ant rozwiązał sznurek, który znajdował się przy moim
szlafroku i kiedy poczułam jego zimne dłonie na swojej skórze to
automatycznie poczułam przepływające dreszcze przez moje ciało,
chociaż temperatura na dworze zapewne nie schodziła poniżej 20
stopni. Nawet nic nie mówiąc ani nie przerywając tej jakże miłej
pieszczoty skierowaliśmy swoje kroki w stronę naszego pokoju. Kiedy
staliśmy tuż przed łóżkiem, Ant delikatnie zsunął z moich
ramion szlafrok, który w mgnieniu oka znalazł się na podłodze.
Tylko wylądowaliśmy razem na łóżku dalej się całując, jednak
Ant odsunął się ode mnie tylko po to, aby ściągnąć koszulkę i
od razu powrócił do przerwanej pieszczoty.
- Kocham Cię. – szepnął tylko po francusku Ant, na co ja mu odpowiedziałam
- Cii... pocałuj mnie.
Jego usta schodziły coraz niżej
doprowadzając mnie do coraz większej przyjemności. Wiedziałam, że
nie byłam jego trzecią dziewczyną w życiu, ale jedną z tysiąca.
Zawsze starałam się unikać takich chłopaków, którzy zmieniali
płeć piękną częściej niż skarpetki, ale w tym momencie nie
byłam w stanie się opanować i przestać to co i tak wisiało w
powietrzu. W pokoju było czuć duszny zapach naszych perfum, mojego
balsamu i naszych spoconych ciał. Nie spieszyliśmy się bo nie było
to dla nas najważniejsze. Chcieliśmy czuć bliskość drugiej
osoby. Ostatni okrzyk, pocałunek i leżeliśmy koło siebie szybko
oddychając. Kompletnie nie wiedziałam co teraz, ale kiedy poczułam
jego palce wplatające się w moje to od razu na mojej twarzy pojawił
się uśmiech. Tylko spojrzałam na niego i od razu zostałam
przygarnięta pod jego ramię.
- Tego też nie było w planie? – szepnęłam bo nie chciałam zepsuć chwili
- Zdecydowanie. – powiedział i dał mi przelotnego całusa
Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam,
a to już trzeba było wstawać. Chociaż tak bardzo mi się nie
chciało, zwłaszcza, że było dość przyjemnie ciepło. Ale
poczułam w pewnym momencie zimny powiew wiatru i dlatego otworzyłam
oczy. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam, że jestem sama w
pokoju. Poczułam się z tym trochę dziwnie, ale kiedy z łazienki
wyszedł uśmiechnięty chłopak to tylko sama odwzajemniłam gest i
wtuliłam w poduszkę.
- Ja nie wiem jak Ty możesz zdobywać tyle tytułów jak ledwo co się z łóżka potrafisz zwlec. – zaśmiał się i położył koło mnie – A tak poza tym to dzień dobry pani. – szepnął i mnie pocałował
Wiedziałam, że chce zejść z łóżka
dlatego go przytrzymałam. Jakoś nie chciałam przerywać tej
przyjemnej chwili co również i z jego strony zostało przyjęte
entuzjastycznie. Całowaliśmy się już dosyć długo, a Ant
delikatnie masował mnie po udzie. Po raz kolejny czułam
przepływające dreszcze i w tym momencie do pokoju bez żadnego
pukania wparowali nasi przyjaciele. Momentalnie Ant zakrył mnie
prześcieradłem a ja schowałam swoją twarz w jego ramionach. Gdyby
to jeszcze były dziewczyny to spokojnie, ale nie panowie i to na
dodatek mój były z którym przeżyłam swój pierwszy raz.
- Eee... to my... – wydukał Pierre
- Nie będziemy przeszkadzać. – dokończył za niego Tomek
- I jak wstali już? – krzyknęły zadowolone z czegoś dziewczyny – Oo. – tylko tyle powiedziały
- Spotkamy się na dole. – rzucił Pierre i pociągnęli dziewczyny za drzwi
- Spokojnie, możesz już otworzyć oczy – zaśmiał się Ant i pogłaskał mnie po policzku – Ładnie wyglądasz jak się robisz cała czerwona.
- Daj spokój. Jak ja się teraz im pokażę? – jęknęłam
- Normalnie, a teraz lepiej będzie jak się wyszukujemy i zejdziemy na dół. Bo nie wiem czy czasem nam samolot nie ucieknie.
- Na mnie poczeka. – zaśmiałam się i wstałam z łóżka – To ja idę pod prysznic. – powiedziałam po chwili stania w jednym miejscu
- A ja tu trochę posprzątam. – rzucił i od razu podniósł swoje spodnie z podłogi
Tylko zamknęłam drzwi do łazienki i
ściągnęłam z siebie prześcieradło w które byłam owinięta.
Zimna woda obudziła mnie do końca i na dodatek orzeźwiła na
kolejne długie godziny podróży. Jako, że już wczoraj zostawiłam
w łazience swoje ciuchy to od razu w nie wskoczyłam. Przetarłam
zaparowane lustro i uśmiechnęłam się do swojego odbicia od razu
zawiązując włosy w luźnego koka.
- Lubię jak się tak uśmiechasz.
- Tak czyli jak? I...
- Zapomniałem jednej rzeczy a chciałem się spakować do końca. A tak szczerze. Niektórzy mają wyuczone uśmiechy na pamięć, ale Ty do tej pory uśmiechasz się naturalnie.
- Nie lubię sztuczności i chyba powinniśmy porozmawiać na temat co się wczoraj...
- Żałujesz? – zapytał i uważnie mi się przyjrzał
- Nie. – odpowiedziałam szybko
- Więc nie mamy o czym rozmawiać. Jeśli żadne z nas nie żałuje tego to po co drążyć ten temat?
- Bo nasze drogi się rozchodzą? Ja gdzie indziej, Ty również.
- Ale kontakt się nam nie urywa. I ja będę czekać na zdjęcia. – powiedział na co obydwoje się zaśmialiśmy – A teraz to pozwolę Ci dokończyć toaletę.
- Już skończyłam
- No to chyba pora zjechać na dół bo nam na prawdę samolot ucieknie.
- Masz rację. – powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam
Nie wiem dlaczego, ale poczułam się
smutno. Nie chciałam wyjeżdżać, jeszcze nie teraz. Tylko
rozejrzałam się po pokoju i złapałam za swoją walizkę. Na
ramieniu spoczywała już torba i przypomniałam sobie jak stałam tu
jeszcze kilka dni temu i jak małe dziecko podbiegłam otworzyć
balkonowe drzwi i rzuciłam się na miękkie i wygodne łóżko. W
podświadomości czułam, że teraz mogę zapomnieć o wakacjach na
długi czas i nie byłam z tego faktu zadowolona.
- Daj pomogę Ci – zaproponował Ant i wziął ode mnie walizkę
- Dzięki.
- Nie smutaj się. Za rok możesz tu wrócić.
- Wszystko się zmienia i za rok może tego miejsca już nie być.
- Ale mnie pocieszyłaś bo ja właśnie za rok tu wrócę. Świetnie się bawiłem i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. – powiedział i zamknął drzwi od naszego pokoju
Nic nie odpowiedziałam tylko się do
niego lekko uśmiechnęłam. Na dole czekali już na nas przyjaciele,
którzy zajęli się wymeldowywaniem i razem pojechaliśmy na
lotnisko w Alicante. Tylko, że tam nasze drogi się rozchodziły. My
lecieliśmy do Wrocławia, a Francuzi do Paryża. Oczywiście
wymieniliśmy się telefonami i e-mailami. Bo trzeba było porozsyłać
sobie zdjęcia. Również te, które zrobiliśmy już na lotnisku. Na
szczęście nikt nie poruszył tematu o scenie z dzisiejszego poranka
co bardzo, ale to bardzo mnie cieszyło. Kiedy usłyszeliśmy, że
czeka na nas odprawa to tylko się wszyscy pożegnaliśmy.
- Kiedy będę na miejscu to prześlę Ci wczorajsze zdjęcia. – powiedziałam cicho
- Liczę również na miłą wiadomość. A teraz nie zatrzymuje i powodzenia na mistrzostwach i oczywiście czekam aż pojawisz się we Włoszech. – powiedział i delikatnie mnie pocałował
Miałam szczęście, że byłam od
niego niższa i staliśmy tyłem do przyjaciół. nikt z nich tego
nie zauważył i tylko ostatni raz spojrzałam mu w oczy i ruszyłam
za Oliwią i Tomkiem. Trzeba było powrócić do rzeczywistości.
„Jest fala w uczuciach mężczyzn,
która zabrana przez powódź, prowadzi do szczęścia. Ale ominięta,
podróż ich życia staje się ograniczona do płycizny i
nieszczęścia. Na falach takiego morza jesteśmy teraz i musimy brać
to co jest nam dane, albo stracimy zanim zaryzykujemy.
Nikt nie mówił, że zgrupowanie
będzie czymś lekkim. Po powrocie nic kompletnie mi się nie chciało
na dodatek mój nadgarstek był w lepszym stanie niż na początku
więc spokojnie mogłam trenować i nie była konieczna ingerencja
chirurgiczna. Dobrze wiedziałam, że na mojej pozycji jest bardzo
dużo dziewczyn i to na dodatek te bardziej doświadczone, ale kiedy
dowiedziałam się, że będę w 12 meczowej to nie wiedziałam o co
biega. Byłam w takim szoku, że dopiero dziewczyny mi na spokojnie
to wszystko wytłumaczyły i pokazały. Nie wierzyłam, że będę w
stanie powalczyć z nimi o tą miejscówkę, ale jak widać wszystko
potoczyło się tak jak nawet sobie nie wyobrażałam. Właśnie
nadszedł dzień w którym wszystko się rozpoczynało. Wiedziałam,
że nie wyjdę w podstawowym składzie dlatego nie musiałam się aż
tak bardzo denerwować. Ale kiedy mecz dobiegał końca to zostałam
poproszona do trenera i weszłam na boisko. Jeszcze nie grałam przy
polskiej publiczności i na prawdę dech zapiera w piersiach jak tak
kilka tysięcy gardeł wydziera się na cały głos. Wtedy na prawdę
zapominasz o wszystkim... o bólu, o problemach. Ja również miałam
problem... mój transfer... nie byłam również do tej pory
przekonana o tym czy to wszystko dzieje się na prawdę. Cały ten
transfer do ligi włoskiej to jakieś dziwne zjawisko. Nie byłam w
stanie tego wszystkiego ogarnąć i dobrze, że przy mnie znajdowały
się osoby z którymi mogłam na ten temat porozmawiać. Oliwia była
chyba najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek poznałam i na
prawdę cieszę się, że jest z Tomkiem. I chociaż on był moim
byłym to nie mam im za złe, że teraz będę bawić się na ich
ślubie. Cieszyłam się ich szczęściem i to wszystko. Tym razem po
rozdaniu autografów spokojnie wróciłam do szatni, by zmyć z
siebie tą całą presję i stres jaki towarzyszył mi przy kilku
minutach grania na polskim boisku.
***
Na hali była jeszcze jedna osoba.
Antonin również zjawił się na mistrzostwach i chociaż początkowo
miał być na meczach Francji to jednak chciał przez krótki czas
być tutaj. On dobrze wiedział od samego początku, że trener
postawi na Magdę. Czuł to po prostu i cieszył się razem z nią. A
teraz kiedy ona będzie grać we Włoszech będzie miał do niej
bliżej niż sobie tego zapragnął. Właśnie na boisku trwała
długa akcja i ostatni atak wykonany przez tą cudowną według niego
Polkę. On podczas tej nocy nic nie udawał i w ogóle nie żałował.
Sam nie wiedział co się z nim dzieje i chyba nie znał osoby, która
by mu mogła to wszystko wyjaśnić. Pierre nawet nie mógł
zrozumieć dlaczego on woli trwać w tym chorym związku, która
nawet nie ma. Ale on nie mógł. Żadna według niego nie spełniała
tych kryteriów, których on szukał tak bardzo w każdej kobiecie. I
chociaż wiedział, że Magda nie jest idealną osobą to jednak
miała to co on poszukiwał. Uważał, że była ona dla niego
stworzona dlatego chciał jak najszybciej jej wszystko wyjawić, aby
później mieć tylko drogę usłaną różami. Kiedy mecz się
skończył chciał do niej podejść i pogadać, ale jednak
uniemożliwili mu to kibice, którzy od razu pobiegli do niej po
autografy i kiedy zobaczył koszulkę z jej numerem to tylko odwrócił
się w bok, aby powiedzieć przepraszam bo na kogoś wpadł i już
jej nie było. Niestety nie mógł już jej odnaleźć, dlatego
zrezygnowany podążył do wyjścia w celu udania się do hotelu.
Miał jeszcze jeden dzień na rozmowę z nią. Dlatego to był jego
najważniejszy punkt na liście rzeczy do zrobienia.
***
Drugi mecz z Hiszpankami zapowiadał
się chyba mniej ciekawy. Szczerze to nawet nie wiedziałam, że mają
jakąś reprezentacje. Ale jak widać wszystko lubi mnie ostatnio
zaskakiwać. Na odprawię słuchałam wszystko uważnie bo w końcu
miałam dostać szansę na zagranie od pierwszego gwizdka. Chciałam
wypaść jak najlepiej. Zwłaszcza, że na trybunach byli włodarze z
różnych klubów a dla mnie z tego najważniejszego. Despar
Perugia, może ostatnio zajęła dopiero 6 miejsce, ale nie
chciałabym teraz iść do klubu z górnej półki bo jednak nie
czuję się zbytnio na siłach. Na początku gra układała się
dobrze, ale jednak w pewnym momencie zgubiłam swój rytm. Kompletnie
nic mi nie wychodziło dlatego musiałam zejść z boiska, ale co
najbardziej nie zdziwiło kibice podziękowali mi za grę. Ubrałam
się w reprezentacyjna bluzę i stanęłam sobie w kwadracie dla
rezerwowych. Nawet nie wiedziałam kiedy skończył się mecz bo
wszystko stało się tak nagle, a ja byłam pogrążona w swoich
myślach. Tym razem znowu doskoczyli do mnie kibice i na dodatek
zostałam poproszona do wywiadu. Odpowiadałam na pytania dość
skromnie, czyli tak jak zawsze bo jednak nie przepadałam za
publicznymi wypowiedziami. Wolałam bardziej skupić się na grze niż
na życiu poza boiskiem. Zwłaszcza nie chciałam być jakąś
gwiazdą, która czeka jedynie na wywiady i pokazaniu się wszystkim.
Wolałam prowadzić spokojne życie dziewczyny, która robi to co
kocha.
***
jeszcze nigdy nie czuł się tak źle.
Przez całe dwa dni nie udało mu się z nią porozmawiać na dodatek
wydzwaniał do niej aby się z nią umówić, ale nikt nie odbierał.
Kompletnie nie wiedział dlaczego. Na dodatek musiał już wracać do
siebie do Francji. Miał obowiązki w klubie i od poniedziałku
zaczynaj treningi. Teraz pozostawały mu tylko zdjęcia z wakacji i
wspomnienia. Bo zrozumiał, że jeśli nie odbiera telefonów to
jednak nie był tym dla którego mogłaby rzucić wszystko.
zrozumiał, ze był tylko jednorazowym wybrykiem... poczuł się tak
jak te wszystkie dziewczyny, które były z nim a on je porzucał.
Teraz wiedział, ze zachowywał się jak najgorszy cham i wcale nie
było mu z tym dobrze.
Kiedy dowiedziałam się, że dostałam propozycję grania w najlepszej lidze na mojej twarzy był ogromny uśmiech. Ale jak widać nigdy nie można mieć tego czego się najbardziej pragnie. Cały świat, a raczej wszystkie portale siatkarskie w Polsce obiegła wiadomość, że przenoszę się do Rosji. Umowa podpisana na dwa lata, bo raczej nigdy nie byłam zwolenniczką corocznego zmieniania klubów. Może to nie szczyt marzeń, ale... no właśnie co... nie przyjęłam tej propozycji dla kasy jak większość osób mówiło. Oczywiście dostałam duże honorarium, ale i także dobre warunki do gry. W Polsce grałam już dość długo i pragnęłam zmiany. Należę akurat do takich osób, które nie mają jakiś tam wielkich problemów z zmianami. Poznawanie nowych kultur zawsze mnie fascynowało i raczej to się nie zmienia. Co do Włoch... kiedy wszystko było już uzgodnione to klub sam zrezygnował z transferu. Więc tym razem musiałam obejść się smakiem.
Właśnie nadszedł ten dzień w którym miałam stawić się w klubie, aby podpisać kontrakt i przywitać się z kibicami. Szczerze to nie wiedziałam, że będzie aż takie przyjęcie, ale jak się okazało to nie z mojego powodu, ale z kolejnego dobrego transferu do drużyny męskiej. Na lotnisku czekał na mnie kierowca, który od razu zawiózł mnie na halę. Nie powiem budynek był duży i inny niż dotychczas widziałam.
- Zarieczje witam. –szepnęłam
tylko do siebie i z uśmiechem weszłam do środka
Tak, tak dobrze przeczytaliście. Będę grać w Zarieczje Odincowo. Z tymi wszystkimi gwiazdami siatkówki i nie powiem miałam lekkiego stresa, albo raczej czułam mały respekt dla tylu utalentowanych dziewczyn. Konferencja przebiegła dość szybko i na koniec pozostały tylko zdjęcia z koszulkami dla ciekawskiej prasy. Miałam akurat koszulkę z moim ukochanym numerem 13. Nie wiem dlaczego, ale zawsze przynosił mi szczęście. Czy to w klubie czy w reprezentacji. Po całej szopce zostaliśmy oprowadzeni po hali i dostaliśmy grafik o której mamy treningi. Byłam bardzo zadowolona, ze teraz mogłam spokojnie pojechać do swojego m4. Bo nie powiem, podróż była trochę męcząca, zwłaszcza, że koło mnie jak na złość musiała siedzieć mama z małym dzieckiem. Po pół godzinie miałam ochotę wyrzucić je za okno, ale na szczęście usnęło. Ono dobitnie uświadomiło mnie, że nie nadawałabym się na matkę. Ale jak na razie to mi się nie spieszyło do bycia mamą, wolałam się poświęcić karierze, a dopiero później kiedy nie byłabym już dobra na kadrę pomyślałabym o tym małym brzdącu. Tylko, ze jak na razie musiałam znaleźć tego jedynego, odpowiedniego z którym mogłabym stworzyć rodzinę.
Nie wiem dlaczego, ale ponownie moje myśli poszybowały w stronę Francuza. Antonin... od czasu kiedy byliśmy razem na wakacjach ani razu go nie widziałam. Pisaliśmy do siebie na msn oraz rozmawialiśmy przez telefon i na tym się kończyło. Byłam na siebie trochę wściekła, że nasze wspólne mieszkanie doszło aż do tego momentu. Ale z drugiej strony nie żałowałam niczego. Było mi z nim na prawdę dobrze w dzień i w nocy, ale wiedziałam, że i tak to nie potrwa wiecznie. On mieszka i gra we Francji a ja jestem tu – w Rosji. Nigdy nie przepadałam za zimą, a teraz będę musiała się do niej przyzwyczaić.
Kierowca powiadomił mnie o tym, że jesteśmy na miejscu. Na pierwszy rzut oka nic dziwnego, zwykły blok w którym mieszkają nowi zawodnicy. Wzięłam swoja sportową torbę przewiesiłam na ramieniu i postawiłam walizkę na ziemi. Nawet nikt się ze mną nie pożegnał...zostałam sama na środku podwórka i wpatrywałam w okna. Głęboko westchnęłam i weszłam do środka, spojrzałam na swój numerek, który oczywiście był napisany po rosyjsku i wsiadłam do windy. Tylko, że jak na złość nie wiedziałam na którym piętrze jest akurat moje mieszkanie. Na pomoc przyszedł mi wysoki blondyn. Tylko się do niego uśmiechnęłam i zapytałam po angielsku.
- Przepraszam nie wiesz może na
którym piętrze jest ten numer?
- Jasne, na tym samym co moje. –
odpowiedział mi łamaną angielszczyzną i wręcz odetchnęłam
ulgą
- Czyli będziemy sąsiadami? –
zapytałam i znowu się uśmiechnęłam
- Widocznie tak. Jesteś nową
siatkarką?
- Tak i pozostawili mnie samą.
Kompletnie nie umiem rosyjskiego.
- To już zauważyłem. – zaśmiał
się – Jestem Alexei Ostapenko.
- Magda Lewandowska.
- Polka? – zapytał zdziwiony
- Ano i co Cię tak dziwi? –
zapytałam i na niego spojrzałam
- Myślałem, że was nie ciągnie
do Rosji. I jeszcze do takiego dobrego klubu.
- O dzięki, że właśnie mnie
zaszluflodkowałeś. Jak dla ciebie to klub jak klub... jedynie
zawodniczki tworzą tą renomę.
- Czyli uważasz, że jesteś bardzo
dobra.
- Tak. Jeśli bym tak nie uważała
nie stałabym tu gdzie stoję i nie miałabym tylu medali ile mam.
- Bardzo ciekawe. – powiedział i
przepuścił ją w drzwiach
- Jeśli mi nie wierzysz przyjdź na
trening.
- Wolę widzieć Ciebie w akcji na
meczu. Wtedy działa na nas presja.
- To jesteśmy umówieni. A teraz
przepraszam, ale muszę w końcu pozbyć się tego ciężkiego
bagażu i odpocząć po ciężkiej podróży. – westchnęłam i
nawet nie czekając na odpowiedź weszłam do swojego mieszkania
Kuchnia, łazienka, salon i pokój. Czyli jednym słowem nic wielkiego. Postawiłam walizkę w sypialni i wyciągnęłam pidżamę. Kiedy odświeżona pakowałam torbę na jutrzejszy trening postanowiłam w końcu odpisać wszystkim na sms’y. Bo inaczej to by mi nie dali spać przez całą noc. Kiedy wszystko było już załatwione to położyłam się do łóżka i przykładając głowę do poduszki momentalnie odpłynęłam do krainy snów.
Na drugi dzień zjadłam tylko lekkie śniadanie i zaopatrzona w butelkę wody ruszyłam w stronę windy. Na moje nieszczęście musiałam znowu jechać w niej z moim sąsiadem. Tylko się do niego uśmiechnęłam i ruszyłam przed siebie. Specjalnie wyszłam wcześniej, aby w razie jakiś problemów zdążyć. Jednak co najbardziej mnie zdziwiło to była propozycja Alexeia , aby z nim się przejść. Zgodziłam się bo i tak nie za bardzo wiedziałam którędy iść, a tak to darmowego przewodnika mam. Kiedy byliśmy już na hali, która okazało się, że jest bardzo blisko, rozeszliśmy się każde w swoim kierunku i wtedy poznałam swoje nowe koleżanki z drużyny. Oczywiście przywitały mnie wszystkie, ale już dobrze czułam, że nie wszystkie będą moimi ukochanymi koleżankami. Na dodatek trochę dziwnie się czułam kiedy dziewczyny zaczęły mówić w swoim języku, bo najnormalniej w świecie miałam wrażenie, że to właśnie mnie obgadują. Ale tylko w ciszy się przebrałam i szybko poszłam na halę. Zaraz za mną zaczęły schodzić się inne zawodniczki i tak o to rozpoczął się pierwszy trening. Jako, że nie uczestniczyłam w treningach przedsezonowych musiałam jakoś sobie radzić. Widać było, że wszystkie już dobrze się znają, a mnie raczej traktują z dystansem. Nie ma się co dziwić w końcu dotarłam jako ostatnia i to na dodatek lekko zmęczona sezonem reprezentacyjnym i miałam luźniejszy trening niż pozostałe. Ale nie obijałam się tylko robiłam to co miałam. Podczas mini meczu przyjmowałam chyba z 1000 razy piłki i dopiero pod koniec zaczęły puszczać mi nerwy i zrobiłam kilka prostych błędów. Wiedziałam, że niektórzy ludzie są wredni, ale nie wiedziałam żeby aż tak. Kiedy wracałam do domu to tylko starałam się jakoś zapomnieć o bolących rękach. Miałam je trochę czerwone i na dodatek widziałam już kilka popękanych naczynek. Dobrze, że dziewczyny dały mi zapas rutinoscorbinu to teraz będę mogła w jakiś sposób się doleczyć do jutra. Tym razem miałam w planach rozpakowanie walizki i trochę głębsze rozpoznanie mojego mieszkania. Oczywiście na telefonie było kilka wiadomości, ale jakoś nie miałam ochoty na nie odpisywać dlatego zostawiłam telefon w tym samym miejscu co leżał. Po raz pierwszy potrzebowałam spokoju... nie miałam jakoś wielkiej ochoty, aby otoczyć się ludźmi...potrzebowałam samotności, a ten wyjazd do Rosji bardzo dobrze mi w tym pomagał.
„W życiu trafisz nieraz na ludzi którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzić po czynach. Liczą się czyny, nie słowa.”
Jednak jak się czegoś bardzo pragnie to nie można tego dostać. Mianowicie jak chciałam samotności to teraz mogę jedynie narzekać na ciągłe wizyty Alexeia, który odwiedzał mnie prawie każdego dnia. Chociaż z drugiej strony to jakoś nie byłam w stanie go wyrzucić. Miał w sobie coś specyficznego. Może fakt, że traktował mnie jak zwykłą dziewczynę, a nie jakąś gwiazdę. Zawsze jak za bardzo emocjonowałam się meczem od razu mnie sprowadzał na ziemię mówiąc co zrobiłam źle. Chociaż nie był przyjmującym to jednak jego rady były bardzo, ale to bardzo trafne. Na dodatek w lidze szło mi dobrze. Nawet się bałam, że za dobrze. Bo grałam w podstawowym składzie, chociaż przygotowanie fizyczne było niesamowicie trudne. Teraz wiedziałam dlaczego aż tak bardzo jęczę kiedy bolą mnie ręce po meczu z Rosjankami. Właśnie dzisiaj miałam kolejny mecz, tym razem w Lidze Mistrzyń. Już przywykłam do tego, że ciąży na nas presja podczas każdego pojedynku, a już największa jest jak gramy z kimś z górnej półki. Na dodatek dzisiaj miałam zagrać przeciwko Francuzkom. Był to mecz o wszystko, jeśli wygramy to zakwalifikujemy się do finału. Jeśli przegramy pozostaje nam czekać na kolejny rok. Już od samego rana słuchałam muzyki, aby się w jakiś sposób skoncentrować i w mojej głowie układała się jedynie w jedną całość taktyka. Na halę doszłam wcześniej niż miałyśmy i tylko uśmiechnęłam się do ochroniarza i weszłam do środka. Jednak nie byłam pierwsza, która przyszła przed czasem. W szatni było już sporo dziewczyn i żadna się nie odzywała. Na hali dało się słyszeć kibiców i dopiero jak wyszłyśmy na rozgrzewkę to zauważyłam Myriam. Nie miałam okazji z nią porozmawiać i jedynie kiedy witałyśmy się przed rozpoczęciem meczu pod siatką lekko się do niej uśmiechnęłam. Obydwie wiedziałyśmy co oznacza dla naszych drużyn ten pojedynek. Dlatego trzeba go rozpocząć. Na samym początku nie szło nam zbyt dobrze, miałyśmy dużo błędów własny w tym także ja popełniałam kilka znaczących. Nie mogłam wbić się w parkiet na dodatek nie siedziała mi zagrywka. Całej drużynie nie siedział dzisiaj tej element i dlatego przegrałyśmy pierwszą partię, tak samo jak i drugą. Gdzie przesiedziałam krótki czas w kwadracie dla rezerwowych. Jednak wszystko potoczyło się inaczej w trzeciej partii, gdzie wszystko nam wychodziło. Na dodatek ja odnalazłam ten spokój na boisku i dogrywałam piłki perfekcyjnie do rozgrywającej. Na dodatek nasza obrona była trudna do przejścia. Razem z libero broniłyśmy każdą piłkę. Tak samo było również w secie 4. wiedziałyśmy, że w tie-breaku musimy zmotywować się jeszcze bardziej. Tylko jak na złość Francuzki również to zrobiły i dlatego był to najbardziej zacięty set. Nikt nie mógł odskoczyć na dwa punkty. Na dodatek coraz bardziej doskwierało mi zmęczenie bo w końcu grałyśmy już dość sporo na dodatek dochodziliśmy do 20 punktu i nie zapowiadało się na to, że ktoś to wygra. A ja dostawałam coraz więcej piłek czy to z sytuacyjnych czy tez perfekcyjnych. Nawet poprosiłam, żeby mnie tak nie męczyć i zostawić przyjęcie. Remis i poszłam na zagrywkę. Nie chciałam ryzykować bo inaczej to bym nie dożyła kolejnego meczu dlatego wybrałam zwykły flot. Wolałam oddać za darmo piłkę niż stracić głupio punkt w takim momencie. Akcja rozegrana na prawe skrzydło do atakującej i jednak atak w aut. Tym razem piłkę meczową miały Francuzki. Ostatni piłka zaserwowana mocno i przyjęta jakimś cudem przez libero i wyprowadzony atak, jednak atakująca nie dała rady i został on podbity. Tym razem obrona nie była już tak dobrze dograna i musiała sytuacyjnie przerzucić piłkę na drugie skrzydło gdzie byłam akurat ja. Zaatakowałam tak jak zawsze, ale jednak dostałam piękną czapę prosto w twarz od Myriam i tak o to skończył się mecz. Wszystkie Francuzki były szczęśliwe, my natomiast stałyśmy jak posągi. Jeszcze do nas to wszystko nie dotarło na dodatek twarz bolała mnie niemiłosiernie tak samo jak reszta ciała. Tylko pogratulowałam Myriam i położyłam się na parkiecie. Kolejny stracony rok w Lidze Mistrzyń. Miałam łzy w oczach bo wiedziałam, że mogłam zrobić to wszystko inaczej. Mogłam nie atakować z całej siły, ale zrobić jakiegoś plasa bądź nawet wybić piłkę po bloku a nie prosto w ręce rozgrywającej. Teraz nie pozostawało nam nic innego jak wygrać ligę by za rok znów powrócić do czołówki. Nie chciałam z nikim rozmawiać bo jak dla mnie była to moja najgorsza porażka. Nawet Alexei nie dręczył mnie, tylko zostawił w spokoju. Byłam mu bardzo wdzięczna za to i dlatego mogłam na spokojnie jeszcze raz to wszystko przeanalizować oglądając powtórkę w telewizji.
„Tak, utrata pragnień serca jest tragedią. Ale ich zyskiwanie to wszystko, o czym można marzyć, żeby zanurzyć się w kimś innym i obudzić serce, które od dawna boi się uczuć. Moje życzenie spełniło się. I jeśli jest to tragedia, to dajcie mi taką tragedię, ponieważ, za nic w świecie bym tego nie oddała”
Mistrzostwa Świata. Dla niektórych zawodniczek to właśnie ten turniej o którym marzyły od zawsze. Ponoć jeśli jedziesz na ten turniej to i masz zapewniony bilet na Olimpiadę. Ja bardzo pragnęłam znaleźć się w Londynie. Gra w Rosji jak na razie mi służyła i teraz spokojnie mogłam trenować z kadrą. Chociaż na początku bałam się, że nie dostanę powołania bo w końcu nie wywalczyłam przepustki. Ale jak widać później pokazałam się z dobrej strony, bo trener mnie zauważył.
Pierwszy mecz... rozpoczęcie gry na ławce już po woli było dla mnie normą w kadrze. Jednak w Zarieczu zdarzało się czasami. Pomimo tego, że nie przepadałam za niektórymi dziewczynami to jednak dobrze wpasowałam się w ogólne założenia trenera. Na dodatek zaprzyjaźniłam się z moim sąsiadem, na co akurat nie zapowiadało się od samego początku.
Jednak im dalej tym nasza gra była coraz lepsza i ja również pojawiałam się na parkiecie. Sporadycznie, aż w końcu zadomowiłam się na pomarańczowym polu. Może dlatego dostałam nagrodę najlepszej przyjmującej? Nie wiem, ale wiedziałam, ze ten turniej odcisną na mojej skórze swoje ślady. Byłam zmęczona, ale musiałam wracać do ligi gdzie czekał na mnie kolejny mecz. Miałam tylko nadzieję, że trener da mi odpocząć. W torbie na dnie schowana była moja statuetka, która już miała stanąć w centralnym punkcie mojego salonu, a później powrócić do pokoju w moim rodzinnym mieście. Oczywiście Rosja jak to zimny kraj przywitał mnie z cholernie mroźną zimą. Byłam już na to przygotowana wcześniej, ale jednak i tak było mi zimno. Złapałam taksówkę i pojechałam do swojego mieszkania, gdzie miałam nadzieje, że ogrzewanie nie wysiadło. Już w windzie czułam ogarniające mnie ciepło i kiedy tylko otwierałam swoje drzwi to od razu naskoczył na mnie Alexei z szampanem. No nie ma się co dziwić w końcu to jego koleżanki po fachu zdobyły złoto.
- A ja chciałam być miła i nawet
kupić Ci prezent. Ale chyba dobrze zrobiłam, że ominęłam
sklepy.
- Ależ ja nie chcę świętować
złota, tylko twoją nagrodę. W końcu jesteś najlepszą
przyjmującą globu to już coś.
- Nie ma to jak niewierzący sąsiad.
Chodź do środka bo tu zimno, a i prezent na ciebie czeka.
- Wiedziałem, że coś mi kupiłaś.
– zaśmiał się i wszedł do niej wciągając jej walizki
Na drugi dzień była akurat niedziela więc spokojnie wypiłam za dużo wraz z chłopakiem. Ale teraz tego bardzo żałowałam bo jednak szampan zdradziecki jest i teraz cały czas przesiadywałam w łazience. Bolała mnie głowa i było cholernie niedobrze. Na dodatek jak na złość w domu nie miałam żadnej butelki wody, ale na ratunek przyszedł właśnie mi Alexei, który sam nie wyglądał za dobrze. Tylko się zaśmiałam głośno i pożałowałam od razu tego.
- Widzę, że jednak nie tylko ja
tak źle wyglądam.
- No po co przynosiłeś tego
szampana? – zapytałam i usiadłam na kanapie
- Sam zadałem sobie to pytanie.
Słyszałem, że macie jutro mecz.
- Ano mamy, oby mnie trener nie
wystawił.
- A byłoby wtedy ciekawie. –
zaśmiał się
- Tak to ja też sobie pogadam z
Twoim trenerem. Zobaczymy jak Ty będziesz grać. – powiedziałam
oburzona
- O nie, nawet się nie waż. Wtedy
będę mógł się pożegnać z szóstką do końca sezonu.
- Aż tak źle? – zapytałam
- Ano. A teraz to ja będę uciekać.
Umówiłem się.
- Powodzenia. – zaśmiałam się i
rozłożyłam na kanapie
Na drugi dzień czułam się trochę lepiej i dlatego spakowałam swoją torbę i spokojnym krokiem powędrowałam w stronę hali. Trener jak się okazało dał mi odpocząć i za to mu po prostu dziękowałam. I chociaż weszłam w połowie 4 seta na boisko to jednak i tak mało brałam udział. Tylko przyjmowałam, a w ataku to zaatakowałam zaledwie 4 piłki i koniec seta było. Byłam tym faktem szczęśliwa bo to oznaczało, że wygrałyśmy kolejne punkty i teraz mogłam iść do domu dalej się po lenić. Szłam spokojnym krokiem z słuchawkami na uszach. Właśnie leciał Tiziano Ferro z jakąś piosenką o miłości, kiedy przerwał mi melodia przychodzącej wiadomości. Szybko ją odczytałam bo zaintrygował mnie nadawca.
Jeśli nie żałujesz niczego co między nami było i chcesz na nowo przeżyć wszystkie dobre chwile to na lotnisku w Moskwie czeka na Ciebie bilet na samolot do Walencji.
Słucham? – zapytałam samą siebie na głos bo byłam w takim szoku jak nigdy w życiu. I spojrzałam na telefon po raz kolejny.
- Słucham?
- Hej moja ukochana przyjaciółko,
a dlaczego to się nie odbiera telefonów i co najlepsze nawet nie
informuje o dobrym powrocie do ligi? Wiesz jak ja się denerwowałam?
W moim stanie to nie najlepszy sposób...
- Słucham? W jakim stanie? –
zapytałam głośno
- No bo yy... ten no... jestem w
ciąży.
- Żartujesz?! – krzyknęłam
szczęśliwa – będę ciocią?
- No jasne. Ale to i tak nie zmienia
faktu, że Cię tu nie ma i nie dawałaś znaku życia.
- Bo kochana...
- Co ty tam kręcisz?
- Nie jestem w Rosji, w Moskwie. Ale
w Walencji.
- Słucham? Ja wiedziałam, że
jesteś do wszystkiego zdolna kiedy nie lubisz zimy. No ale to już
przebiło wszystko...Co ty tam robisz? Czy ty chociaż wiesz co to
oznacza dla twojej kariery w klubie? Przecież cię tam wykastrują
i...
- Po prostu sprawiłam, że stałam
się szczęśliwszą kobietą i w końcu zrozumiałam, że siatkówka
nie jest całym moim życiem. – szepnęłam i się delikatnie
uśmiechnęłam
- To ty szybka jesteś... ale co ty
robisz w Walencji?!
- Kumuluje swoje szczęście. A
teraz przepraszam Cię, ale nie chcę narazić Tomka na zawał przez
rachunek. Zadzwonię kiedy wszystko się ustabilizuje i wrócę do
Rosji.
- Ej...
- Nie musiałaś z nią kończyć
rozmowy.
- Za dużo chciała wiedzieć, a ja
sama jeszcze nie ogarniam tego co się wydarzyło.
- Nie tylko Ty. Zapewne nie dostanę
wypłaty przez ten wyskok.
- Rzecz materialna...
- Zastąpiona najwspanialszą chwilą
w moim życiu, której nigdy bym nie oddał. Kocham Cię Magdaleno.
- Ja też Cię kocham Ant... i teraz
dobrze o tym wiem. – szepnęłam i mocno wtuliłam w Francuza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz