piątek, 4 stycznia 2013

Taniec


Piękny letni dzień. Na hali w Katowicach zebrała się już cała grupa młodych tancerzy. Wśród nich był szef – Michał Laskowik. Młody bo ma zaledwie 26 lat, tancerz, choreograf. Tańczyć zaczął już w wieku 6 lat i tak pozostało. Chociaż na samym początku tańczył balet to poprzestał na hip hopie. Obecnie przygotowuje choreografie dla grupy tanecznej, która wystąpi przed meczem. Ale tak naprawdę liczył na coś więcej. Od zawsze marzył o zawodzie choreografa i chciał kiedyś zaistnieć ze swoim układem na deskach jakiegoś teatru. Tylko nie wiedział czy uda mu się namówić tych młodych ludzi.
  • Więc zaczniemy od tego na czym wczoraj skończyliśmy. Nie mamy dzisiaj za dużo czasu – krzyknął i od razu została puszczona muzyka

W tym samym momencie 195 km od Katowic w autobusie pełnych ludzi siedział następny młody chłopak. Również ma 26 lat i od razu rzuca się w oczy. Nazywa się Błażej Gradowski i ma piękne niebieskie oczy i jest blondynem. Pod koszulka widać zarys umięśnionych partii brzucha. Koło niego leży torba treningowa. Zapewne wszyscy myślą, że jest sportowcem. Ale nie, jest on kolejnym tancerzem, który właśnie jechał na próbę. W uszach miał swoje ukochane mp3 i wsłuchiwał się w muzykę. Właśnie przygotowywał się do spektaklu, który może odmienić jego życie. To była jego szansa i postanowił ją wykorzystać.

1280 km. Tyle dzieliło 25- letnią Majkę Sanchez od Wrocławia. To w tym mieście się urodziła i wychowywała. Chociaż w jej żyłach płynęła krew polska i hiszpańska. Pomimo tego to właśnie w tym mieście zaczęła tańczyć. Jej mama była kiedyś wyśmienitą baletnicą, ale musiała zrezygnować z tańca na rzecz swoich dzieci. Zawsze powtarzała, że to była najtrudniejsza decyzja w jej życiu ale nigdy nie żałuje. Tak właśnie została wychowana Majka. Jej największa miłością był i jest do tej pory taniec. Zaczynała od baletu, aż skończyła na tańcu współczesnym. To była jej ukochana dziedzina bo mogła wyrazić całą siebie. Właśnie dochodziła 11 po południu. Dziewczyna biegła po zatłoczonych ulicach Paryża na spotkanie. Ostatnio nie wiodło jej się najlepiej w życiu zawodowym a już tym bardziej w osobistym. Te spotkanie miało być jej życiową szansą....

    • Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. – powiedziała Maja z uśmiechem i usiadła przy stoliku
    • Nic się nie stało. – powiedział mężczyzna w średnim wieku
    • Więc jaką ma pan dla mnie propozycję?   

Wtorek. Piękny słoneczny dzień. Maja właśnie spacerowała po paryskich ulicach. To co usłyszała było dla niej szokiem. Nie wiedziała co ma zrobić. W końcu powrót do przeszłości nigdy nie wróżył czegoś dobrego. Ale z drugiej strony nic ją tu nie trzymało. Szybkim krokiem doszła do swojego mieszkania i swoje kroki skierowała do sypialni. Z najciemniejszego kąta wyciągnęła karton w którym znajdowały się filmy i baletki. Po jej delikatnych policzkach leciały łzy, straciła tyle lat na nic. Po co jej mistrzowski tytuł, po co jej te wszystkie wspomnienia jak teraz jest nikim. Zwykłą dziewczyną, która nie ma pracy.

Kilka miesięcy temu:
Wrocław, dość deszczowy wieczór. W teatrze właśnie została wystawiona sztuka. Wszyscy dali z siebie bardzo dużo. To była dla młodych tancerzy wielka szansa. Tylko nikt nie przypuszczał, że to może okazać się najgorszym dniem dla wszystkich. Właśnie tego dnia zmarł reżyser tej sztuki. Był on nauczycielem większości z nich od dawna. To był dla nich wielki cios, ale jakoś musieli iść dalej.
  • Marek to nie ma sensu. Henryk spędził na tym 5 lat.
  • I mu się udało.
  • Nic mu się nie udało. Wiecznie mi powtarzał, że wystawi to i pójdzie na emeryturę.
  • Przepraszam za spóźnienie.
  • Kochanie wytłumacz swojemu mężowi, ze chce rzeczy niemożliwej.
  • Ale o co chodzi?
  • Chcemy wystawić tą sztukę. I potrzebujemy tych ludzi.
  • Marek ale to są dzieci.
  • Teraz mają 26 lat. – powiedział z uśmiechem
  • Ale przypominam Ci, że to są dzieci. Wiesz jak to jest w ich wieku. Pewnie teraz mają rodziny i pracują w firmach. Może któryś z nich jest tancerzem, ale na pewno nie wszyscy.
  • Albo są już tłuści i ledwo się poruszają.
  • I tu się mylicie. – powiedział z uśmiechem
  • Znalazł ich. – szepnęła pani Maria
  • Tak o to oni. – powiedział i położył na biurku zdjęcia
  • Przecież to...
  • Błażej. Dlatego nalegał na to, aby on tu został.
  • Ale dalej nie mamy tej dwójki. – powiedziała Kasia
  • Majka obecnie mieszka w Paryżu. Jest mistrzynią tańca nowoczesnego.
  • A on? – zapytała Maria
  • Michał. Znajduje się w Katowicach. Wystawmy ją dla Henryka, to dla tego poświęcił tyle energii. On chciał ich odnaleźć i to zrobił.
  • Przywieź ich tu. – powiedziała Maria i się uśmiechnęła

Katowice. Na hali trenowali kolejny układ. Tym razem mieli mało czasu bo po nich wchodzili siatkarze. Michał ganiał wszystkich ile mógł, ale nie chciał być zbytnio wymagający. Nie chciał ich zamęczyć na śmierć. Chciał po prostu zdążyć.
  • Mikołaj z życiem – krzyknął dość głośno, dlatego nie usłyszał jak ktoś wchodzi na hale

Opalona brunetka właśnie kroczyła powolnym krokiem w stronę boiska. Przez cały czas wodziła wzrokiem cały układ. Hip hop – znała ten styl. Już nie raz się z nim spotykała i tylko raz odważyła się zatańczyć. Dopiero teraz zobaczyła wysokiego, dobrze zbudowanego bruneta, który pouczał młodych tancerzy. Zaśmiała się na wspomnienie swoich prób. Tylko, że uśmiech zszedł jej z twarzy kiedy zobaczyła kto to jest. Nie spodziewała się tego – pamiętała tylko oczy, które były zbyt smutne.
On też ją zauważył. Właśnie pouczał jednego z chłopaków i pokazywał mu kroki kiedy ją zobaczył. Piękna brunetka, emanowała od niej gracja a także kobiecość. Widać było, że zna swoją wartość. Tylko, że było w niej coś znajomego, coś co przykuło jego uwagę na dłużej. Postanowił nie zwlekać z zapoznaniem, dlatego do niej podszedł.
  • W czym mogę pomóc?
  • Tak sobie patrzę.
  • To zapraszam na mecz. Trening jest zamknięty.
  • Nawet jak zrobię tak – powiedziała i zaczęła klaskać
  • Tym bardziej. Obelgi nie przyjmujemy.
  • Kogoś szukam.
  • To już coś. A można wiedzieć kogo? – zapytał z ironią
  • Takiego niskiego brunecika, który kiedyś ładnie tańczył w baletkach. Dowiedziałam się, ze znajduje się na tej hali. – rzuciła i dalej przypatrywała się tancerzom
  • Jest tutaj sporo facetów, tylko nie wiem czy któryś jest niski. I nie za wysokie buciki, laleczko?
  • Odpowiednie dla mnie. A ty gdzie zgubiłeś rajstopki? – zapytała z uśmiechem i na niego spojrzała
  • Majka, majka – zaśmiał się i zjechał ją wzrokiem – wyrobiłaś się.
  • Ty też niczego sobie, Michałku. Co tu się dzieje?
  • Pokaz przed meczem. Ale co tu robisz? Nie widzieliśmy się...
  • 15 lat. Wiesz odwiedzam stare śmieci.
  • Był u Ciebie Marek. – zaśmiał się
  • Był nie był. Czy to jakaś różnica? – zapytała i uśmiechnęła się do jednego z tancerzy – są tacy młodzi i jeszcze nie życiowi.
  • Kawa?
  • Czekaj muszę ochłonąć. Taki przystojniak zaprosił mnie na kawę. – zatrzepotała rzęsami
  • Chyba się minęłaś z powołaniem. – powiedział z szczerym uśmiechem
  • Streszczaj się nie będę czekać. – rzuciła i usiadła na krzesełku
  • Dobra na dzisiaj koniec. – krzyknął do tancerzy – spotykamy się jutro o tej samej porze. Więc jak idziemy?
  • Z miłą chęcią. Mam już dosyć tych ciekawskich spojrzeń.
  • Przepraszam. Czy mogę prosić o autograf? Jest pani moją idolką.
  • Prosić można zawsze – rzuciła od niechcenia i podpisała kawałek papieru. – chodź bo zaraz wykorkuje w tym dusznym pomieszczeniu.

Szli w ciszy. Ostatnim razem widzieli się 15 lat temu i tak na prawdę nie wiedzieli o sobie nic. Do tej pory pamiętali dzień kiedy się żegnali i tak się zakończyła przyjaźń. Michał nie mógł zrozumieć jak ta grzeczna dziewczynka, zmieniła się w taką zepsutą gwiazdkę. W końcu doszli do knajpki i zajęli wolny stolik.
  • Masz wiadomości od Błażeja?
  • Nie. Wiem tylko tyle, że robi karierę w teatrze.
  • Dobrze, że chociaż jednemu się udało.
  • Ja tam jestem zadowolony z mojego życia.
  • Daj spokój. Nie po to trenowałeś tak ciężko, aby uczyć hip hopu amatorów. Chcesz osiągnąć sukces i na siłę zrobić z nich profesjonalistów.
  • Myślisz, że mnie znasz? Miałem wtedy 13 lat, priorytety się zmieniają.
  • Dlatego się zbuntowałeś i zrezygnowałeś z tańca panie dziennikarzu?
  • Mam wykształcenie jak chciał ojciec, tańczę to co kocham jak chciała mama.
  • A co z twoimi marzeniami? Poświęcasz się dla dobra innych a tak na prawdę zgubiłeś miłość do tańca.
  • Nie rozumiesz. Jesteś mistrzynią, gwiazdą. Nasz świat się różni.
  • Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. – rzuciła i wstała – widzimy się we Wrocławiu.
  • Skąd wiesz, że przyjadę? To nie mój styl
  • Ale twoja przeszłość. I zawsze wiem co mówię. – powiedziała z uśmiechem i ruszyła w swoją stronę zostawiając chłopaka samego

    God gives talent, work trangresses talent
    to touch, to move, to inspire. this is the true gift of DANCE
    Everyone can dance
    the only way to do it, is to believe in yourself and do it!


    Maja była już od tygodnia we Wrocławiu. Odwiedzała stare śmieci, ale ani razu nie odważyła się odwiedzić swojej dawnej szkoły. Jakoś nie miała odwagi i omijała budynek szerokim łukiem. Jednak pewnego dnia postanowiła się wybrać do teatru, aby obejrzeć pokaz tańca. Na spektakl szła z wielkim niepokojem. Miała szczęście, że udało jej się dostać miejsce na samej górze. Co może wszystkich zdziwić, nie poszła na spektakl dla dorosłych. Tym razem wolała obejrzeć taniec młodych dziewczyn. Chciała od nowa poczuć się tak jak wtedy, kilka lat temu. Kiedy światła zgasły wspomnienia wróciły. Do tej pory pamięta swój pierwszy występ. Przez cały czas przyglądała się ruchom młodych tancerek i z jej pięknych, brązowych oczu leciały łzy. Jak każdy ma wspomnienia dobre i złe. Jednak w tym momencie na światło dzienne wyszły te złe.


    Maja właśnie szła w kierunku teatru. Była cała zestresowana bo miała odbyć się premiera nowego spektaklu. Nie wiedziała jak to wszystko wyjdzie i właśnie tego się bała. Do końca nie opanowali z jej partnerem układu i teraz szli na żywioł. Na dodatek cały jej występ miał być obserwowany przez jednego z najlepszych dyrektorów teatru w Paryżu. To właśnie ten dzień miał przesądzić o jej dalszej karierze. Jednak los chciał zupełnie inaczej. W ciągu 5 minut dostała dwie najgorsze w jej życiu wiadomości. W ciągu jednego dnia straciła narzeczonego a także rodzinę. Maja nie wystąpiła w spektaklu czym postawiła na swoim nazwisku krzyżyk. To właśnie ta decyzja wykreśliła ją z listy tancerzy i została bezrobotna. Miała tylko swoja pasję, która po woli przeradzała się w nienawiść. I tak została zapomniana.


    Nie wytrzymała do końca. Wyszła, aby nikt nie zauważył jej zapłakanej twarzy. Ale już postanowiła... podejmie wyzwanie i wstawi się na próbie. Ostatni raz zatańczy i zrobi wszystko, aby pokazać się z dobrej strony. Nie pokaże swojej słabości. Będzie mistrzynią, w końcu tytuł do czegoś zobowiązuje.
    Doszła do hotelowego pokoju i od razu włączyła muzykę. Cicho, tak, aby sąsiedzi się nie czepiali. Z drugiej strony nie było jej to potrzebne, miała muzykę w sobie i z zamkniętymi oczami mogła zatańczyć każdy swój dawny układ. Delikatnie założyła baletki i po woli wchodziła w taniec. Tak jak ją nauczono, tak jak sama wyrażała swoje uczucia.

    Majka jeszcze kilka tygodni i będziesz mieć mistrzostwo w kieszeni! – krzyknął trener. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko dalej ćwiczyła. Wylewała z siebie siódme poty aby coś osiągnąć. Wiedziała na co ją stać a na co nie. Dlatego teraz ćwiczyła wyłącznie nad tym co nie mogła zrobić. Była zbyt dumna i zbyt ambitna. Za wszelką cenę musiała być mistrzynią, musiała mieć ten tytuł. Chciała pokazać swoim rodzicom, że nigdy ich nie zawiedzie i że osiągnie sukces. Chciała pokazać mamie, że jest taka jak ona. Że może być nawet lepsza. Dlatego ćwiczyła o wiele więcej godzin niż każdy inny tancerz. Ten tytuł był dla niej najważniejszy i nikt nie mógł jej tego odebrać. Nie po to poświęciła cały swój wolny czas i te wszystkie lata aby to wszystko stracić w ciągu jednego dnia. Nie po to uczy się w najlepszej szkole baletu w Paryżu. Nie po to postawiła wszystko na jedną kartę aby później być na samym dnie. Chciała tytuł, chciała dobrze tańczyć i chciała tańczyć w najlepszych teatrach. Chciała być sławna, chciała być kochana. Chciała być kimś...



    Przez cały czas płakała. Ból rozrywał ją na drobne kawałki, ale się nie poddawała. Walczyła dalej i tańczyła dalej. Musiała w końcu przezwyciężyć lęk. Chciała odbić się od dna... chciała od nowa stać się gwiazdą. Jednak w pewnym momencie upadła na podłogę. Zrobiła nie tak jak trzeba i upadła. Tylko, że tym razem się poddała. Była zbyt słaba aby walczyć. Wkurzona rzuciła baletki w kąt pokoju. Pociągnęła dość spory łyk wina i przyjrzała się swoim krwawiącym stopom.


    Miłość do tańca : Ona objawia się zawsze, kiedy ściągasz pointy, ze łzami w oczach bo miłość to ból


    Od razu przypomniały jej się słowa jej mamy. Przyzwyczaiła się do tego, że miała rany na palcach. Każdy zawód, pasja jest niebezpieczna dla ludzi, dla ich zdrowia. Tylko, że do tego bólu można się przyzwyczaić i nawet się z nim zaprzyjaźnić. Tak właśnie zrobiła Maja. Przyzwyczaiła się do tego, że odczuwa ból i leci jej krew po tańcu. Wiedziała wtedy, że to co robi zaowocuje w przyszłości. W końcu od czegoś trzeba zacząć...



    Michał właśnie stał przed drzwiami swojego rodzinnego domu. Powrócił na stare śmieci, i zastanawiał się jak zostanie przyjęty. W końcu nie pojawił się we Wrocławiu już od dość dawna. Dobrze pamiętał kiedy był tu ostatnim razem.

    • Michaś proszę Cię nie rób tego.
    • Ale mamo nie będę pozwalał sobie na takie traktowanie. Jestem już dorosły wiec mam prawo się wyprowadzić.
    • Kochanie, proszę. Tato się zapomniał, nie powinien tego robić i teraz żałuje.
    • Mamo! On jest tylko pijakiem! Nigdy nie nazwałem go ojcem bo nigdy nim nie był.
    • Michaś, nie mów tak.
    • Ale taka jest prawda mamo. I póki on żyje moja noga więcej nie przekroczy tego progu. – powiedział i wyszedł do przedpokoju aby zabrać kurtkę. Bez słowa wyszedł z mieszkania i już schodził ze schodów
    • Michał! – krzyknęła jego młodsza o 6 lat siostra i mocno się w niego wtuliła
    • Natali. – powiedział i ją również objął
    • Nie odchodź. Proszę Cię nie zostawiaj mnie tu samej.
    • Muszę... ale nigdy nie zapomnę o Tobie. Będę Ci przesyłać pieniądze na szkołę i będę Cię zabierać na wakacje.
    • Obiecujesz? – zapytała i spojrzała mu głęboko w oczy cała zapłakana
    • Obiecuje mycho. – zaśmiał się i odszedł

    Nadal miał przed oczami swoją siostrę. Nie dotrzymał obietnicy, zatracił się, zapomniał i ją stracił na zawsze. Jednak pamiętał o przesyłaniu jej pieniędzy, tylko gdyby wiedział na co one zostały wydane. Gdyby ktokolwiek mu powiedział, mógłby jej pomóc. A tak to sam ją zabił. Nigdy sobie tego nie wybaczył dlatego unikał Wrocławia jak tylko mógł. To miasto kojarzyło mu się wyłącznie z smutkiem i bólem. To tu zakończyła się najlepsza przyjaźń jaką kiedykolwiek w życiu przeżył, to tutaj stracił swoją jedyną, najsłodszą Natali. To tutaj się wszystko kończyło, a miało być odwrotnie – to tu miało się wszystko zaczynać.
    Postanowił. Zadzwonił w końcu do drzwi i czekał cierpliwie aż zostaną one otwarte. Po kilku minutach w drzwiach ukazała się sylwetka starszej już kobiety. Na widok jedynego syna, rozpłakała się. Tak bardzo tęskniła za nim. Tak bardzo chciała go przytulić. Teraz miała go dla siebie.
    Oczywiście jak to bywa, mama wypytywała się o wszystko. Musieli w końcu nadrobić te 5 lat.
    • Mamo wiesz, że widziałem się z Mają Sanchez. - powiedział cicho
    • Z tą małą Mają? Kiedy i jak? – zapytała z uśmiechem
    • Przyjechała mnie odwiedzić do Katowic. Jest tutaj we Wrocławiu z tego samego powodu co ja.
    • A zdradzisz mi w końcu z jakiego?
    • Chcą wystawić sztukę, tą którą nam się nie udało zrobić kilka lat temu.
    • Kochanie – szepnęła i położyła swoją dłoń na jego dłoni
    • Czuje, że czas zmierzyć się z dawnymi lękami. Chyba czas rozliczyć się z przeszłością.
    • Czasem nie warto powracać do tyłu.
    • Wiem o tym, ale tym razem tak musi być. Dlatego zapraszam Cię dzisiaj na przedstawienie. W końcu muszę zobaczyć Błażeja w akcji.
    • A z miłą chęcią się wybiorę. Muszę w końcu zobaczyć jak te słodkie dzieciaczki wyrosły. – zaśmiała się – bo ty synku jesteś co raz przystojniejszy. Więc mów mi tu szybko jak na spowiedzi masz kogoś?
    • Nie. Była ostatnio taka jedna tancerka, ale nie wytrzymałem z nią długo.
    • Oj Michaś, Michaś. Bo zostaniesz starym kawalerem. – zaśmiała się
    • Mamuś nie martw się. A teraz Cię opuszczę bo chciałbym jeszcze gdzieś wpaść. – powiedział
    • Dobrze. To ja przygotuje obiad. – powiedziała do niego z uśmiechem i zostawiła syna samego w pokoju

    Michał szybko wyszedł z mieszkania i poszedł w kierunku cmentarza. Był tu tylko raz, ale dobrze wiedział gdzie leży jego siostra. Nic nie mówił, o niczym nie myślał. Położył tylko jednego kwiatka, i milczał. Po dłuższej chwili poszedł w kolejne miejsce. W miejsce, które nie zapomni do końca życia. Miejsce w którym zawsze się spotykali w trójkę. Kiedy usiadł sobie na ławce, widział gromadkę dzieci, które bawiły się w piaskownicy. Tak bardzo chciał wrócić do dalekiej przeszłości.

    • On mnie nie lubi i uważa mnie za głupiutką idiotkę! – zaczęła jęczeć Maja
    • Spokojnie. Widocznie nie jest Ciebie wart – zaśmiał się Błażej
    • I po co mi był ten cały balet? Teraz mogłabym być z nim na lodach, a nie.
    • Uważasz, że nie chcesz z nami tu być? Wiesz co! To normalnie obraza majestatu – powiedział oburzony Błażej
    • Daj jej spokój. Biedna przechodzi kryzys a ty jej jeszcze dokładasz.
    • Widzisz, jedyny mnie rozumie. – powiedziała i usiadła koło Michała na ławce – a co chciał od ciebie dzisiaj Heniu?
    • To co zawsze. W końcu tylko ja nie potrafię zrobić tego piruetu. – powiedział bez żadnych emocji
    • Daj spokój. Robisz to przecież lepiej od nas i się jako pierwszy tego nauczyłeś. Stary po prostu wariuje i już – powiedział Błażej
    • Dzięki. Wiecie nigdy nie będę tańczyć dla niego, tylko dla siebie. Kiedy nadarzy się pierwsza okazja zwieje gdzie pieprz rośnie. – powiedział Michał
    • A ja nie mam ochoty się stąd ruszać. Kocham to miasto i nie wyobrażam siebie gdzie indziej. I zawsze można osiągnąć sławę w rodzinnym mieście. – powiedział Błażej
    • A ja mam dylemat. Bo kocham to miasto i nie wyobrażam sobie żyć gdzie indziej. Ale chciałabym tańczyć tak jak moja mama w Paryżu. Chciałabym kiedykolwiek założyć jej suknie. – powiedziała rozmarzonym wzrokiem
    • Obydwoje macie marzenia a ja? Nie nadaje się do tej szkoły. I to właśnie ma na myśli Heniu.
    • Michaś – szepnęła Maja i odwróciła jego głowę w swoją stronę – jeśli kochasz tańczyć to nadajesz się wszędzie. Nie poddawaj się tylko walcz. Ty też masz marzenia, ale boisz się o nich mówić. Pamiętaj, że my zawsze będziemy przy Tobie! Ja i Błażej, przecież wiesz, że tej przyjaźni nikt ani nic nie jest w stanie zniszczyć. – zaśmiała się
    • Maja, Maja zostań moją żoną – powiedział Błażej – jesteś idealną kobietą zaraz po mojej mamie oczywiście – powiedział czym wywołał śmiech u pozostałej dwójki
    • Zastanowię się, ale jak na razie mam ochotę na Marka. Wiecie, że on trenuje tenis.
    • No nie, zaczyna się. – jęknął Błażej i położył się na trawie

    Wtedy to były czasy. Tylko oni – przyjaciele na śmierć i życie. Zawsze wspierali siebie nawzajem. Na dodatek nie musieli się niczym przejmować, mieli swoje marzenia. Tylko, że on nadal nie spełnił swoich. Majka była mistrzynią, tańczyła w Paryżu. Błażej pozostał we Wrocławiu i zrobił niesamowitą karierę. A on? On został choreografem grup tanecznych, które tańczą przed meczami. Nie o tym marzył. Ani razu nie dostał tego o czym marzył. Dlatego nie wierzył w nie. Żył chwilą, nie złudzeniami i nadzieją. Na dodatek wraz z tym wspomnieniem wróciły obawy przed tym co ma się stać. Do tej pory nie wiedział czy postąpił dobrze, chociaż jeszcze może się wycofać. Tylko, że sam już nie wie czy chce. Z jednej strony nie chcę, a z drugiej strony nic nie stoi mu na przeszkodzie. Nie ma już Henryka, który nie dawał mu nigdy spokoju. Był zapatrzony w Błażeja i Maję. W końcu to oni byli tą wymarzoną parą tancerzy. To oni mieli największą smykałkę do baletu. Nawet to, że jako pierwszy robił wszelakie piruety nie dawało mu jakichkolwiek ulg. Był po prostu czarna owcą, był tym biednym chłopaczkiem, który mógł liczyć tylko na swój talent. Nigdy nie miał pieniędzy jak Błażej i nigdy nie miał takiego prestiżu jak Maja. To im zawsze było łatwiej, a on musiał o to wszystko powalczyć z ojcem – pijakiem. Do tej pory ma w pamięci pewną scenę.

    • Tato potrzebne są mi nowe baletki.
    • Po co Ci? Przecież kupiłem Ci rok temu!
    • Ale są zniszczone i na mnie za małe.
    • Trzeba było o nie dbać. Wiesz, że nie stać mnie na nowe. – krzyknął
    • Gdybyś tyle nie pił to byś mi kupił. One kosztują tylko 50 zł. – powiedział i zaraz dostał po twarzy
    • Trochę szacunku, smarkaczu!
    Na drugi dzień mamie powiedział, że pobił się w szkole. Nie chciał jej martwić. Na zajęcia nie poszedł, bo nie miał w czym tańczyć i nie miał po co iść. I tak teraz trener skupia się głównie na tańcu Mai i Błażeja. Kiedy minęły 2 godziny postanowił wrócić do domu. Od razu kiedy przekroczył próg usłyszał dobrze znajomy głos. Dlatego szybko poszedł do salonu gdzie zobaczył swoją mamę i dwójkę przyjaciół. Razem się z czegoś śmiali i zajadali zrobionymi przez panią Marię ciastkami – jego ulubionymi.
    • Kochanie gdzie ty byłeś? – zapytała pani Maria i podeszła do syna
    • Co wy tu robicie? – zapytał zdenerwowany, a raczej krzyknął
    • Nie było Cię na zajęciach a dzisiaj są twoje urodziny. Mamy dla ciebie prezent – powiedziała speszona Maja
    • Nie musieliście się fatygować. Jutro już bym się pokazał na zajęciach.
    • No co Ty. – powiedział Błażej – urodziny masz dzisiaj nie jutro. – powiedział chłopak i dal mu prezent
    • Dzięki, a teraz możecie już wracać do siebie – powiedział
    • Kochanie dlaczego się tak zachowujesz? – zapytała zdziwiona pani Maria
    • Bo tak! – krzyknął
    • To my już pójdziemy. Widać przyszliśmy nie w porę. – powiedział ironicznie Błażej i skinął na Maję
    • Mam nadzieję, że się prezent spodoba. Specjalnie wybieraliśmy go dla Ciebie. – powiedziała z łzami w oczach patrząc Michałowi prosto w oczy – Do widzenia pani. Ciasteczka były bardzo smaczne.
    • Może was odprowadzę?
    • Nie trzeba. Poradzimy sobie i tak mieszkamy koło siebie. – powiedział Błażej – trzymaj się – rzucił w stronę Michała i razem z dziewczyną wyszli z mieszkania
    • Kochanie nie musisz się wstydzić tego gdzie mieszkasz.
    • Nie wstydzę się tego gdzie mieszkam. Tylko z kim mieszkam. Wstydzę się tego pijaka – krzyknął i pobiegł do swojego pokoju i zamknął się na klucz
    Był wściekły. Jak oni mogli tak normalnie w świecie do niego przyjść? Przecież nawet nie powiedział im gdzie mieszka. Nie chciał, aby oni zobaczyli jego mieszkanie, które w porównaniu do ich domów był zwykłym pokojem albo pralnią. I po co się fatygowali, jeśli on nie obchodzi urodzin? No po co?- pytał sam siebie i spojrzał na prezent od nich. Podszedł do kąta i podniósł z podłogi ładnie i staranie zapakowany prezent. Ciekawość zwyciężyła i otworzył go. To co zobaczył, zaparło mu wdech w piersiach. Zawsze marzył o czarnych baletkach, ale nie było go na nie stać. To jego przyjaciele wydali na niego tyle pieniędzy a on tak ich po prostu potraktował. Był w tym momencie na siebie zły. Miał nadzieję, że mu wybaczą. Chociaż zdawał sobie sprawę, że bardzo zranił Maję. Nigdy nie lubił jak jest smutna. A teraz była i to przez niego. Ta mała, słodka Maja miała łzy w oczach kiedy się z nim żegnała. Tego nigdy nie zapomniał... tego się nie dało zapomnieć bo po tym ich relacje dość mocno uległy zmianie. I to wszystko przez niego. To go mocno bolało, tak samo jak jej wyjazd. Tego również nie zapomniał... dnia w którym nie pojawiła się na zajęciach, tylko przesiedziała cały dzień w ich parku. To on ją znalazł i dowiedział się o jej wyjeździe. Nie mógł w to uwierzyć. Prawda marzyła o tańcu w Paryżu, ale nie wiedział, że to może wydarzyć się tak szybko. Wtedy po raz pierwszy wyjawił jej wszystko o sobie. Powiedział jej nawet jakie ma marzenia. Poczuł się wtedy lepiej i po raz pierwszy zauważył, ze ona go bardzo dobrze zna. Znalazł prawdziwą przyjaciółkę, tylko, że dlaczego w tym momencie? Dlaczego nie mógł się nią nacieszyć?
    • Proszę Cię nie płacz. – szepnął kiedy żegnali się pod jej domem
    • Ja nie chcę wyjeżdżać. Nie chce was stracić. – powiedziała i się rozpłakała
    • Nie tracisz nas. Zawsze będziemy przyjaciółmi. W końcu nigdy nie zapomnę naszych sprzeczek na temat Marka – powiedział Błażej
    • Obiecajcie mi, ze będziecie do mnie pisać! Ze nigdy nie urwie się nam kontakt i zatańczymy ze sobą! – szepnęła
    • Obiecujemy – powiedzieli równocześnie
    • Kochanie już pora jechać. Pożegnaj się.

    Tylko tyle pamiętał... dalej widział tylko odjeżdżający samochód i zapłakaną Maję. Było to ostatnie spotkanie z panną Sanchez. Więcej się już nie widzieli, aż do niedawna. Na dodatek dzisiaj miał się spotkać z Błażejem. Z nim również się długo nie widział. Gdzieś po drodze ich przyjaźń upadła. W jej miejsce przyszły nowe i ta najwierniejsza ich przyjaciółka. Ambicja... jedynie Błażej starał się jakoś odbudować ich przyjaźń, ale bezskutecznie. Nigdy nie mógł dojść do porozumienia z pozostałą dwójką. I tak się kontakt urwał... pewnego dnia przestał dzwonić. Był ciekawy jak wygląda jego przyjaciel. Bo Majka nic się praktycznie nie zmieniła. Oprócz tego, że urosła i stała się kobietą, nie różniło jej nic od tej małej Majeczki. Tej 10-latki, która traktował jak swoją przyjaciółkę... tylko czy tym razem będzie w stanie jej ponownie zaufać i czy będą w stanie odbudować swoją przyjaźń?

    Prawdziwy artysta musi przekazać widzom każdy rodzaj uczucia

    Anna Pawłowa


    • Błażej pamiętaj, że wchodzisz zaraz po Grześku.
    • Wiem, wiem. – zaśmiał się – cały układ znam już na pamięć. A na widowni siedzi moja rodzina, więc...
    • Idź już – zaśmiała się Marta i poszła do innych tancerzy

    Błażej czuł się jak ryba w wodzie. Właśnie wykonywał swoją solówkę i starał się zatańczyć jak najlepiej aby wyrazić w jasny sposób uczucia. Zawsze w całości poświęcał się swojej roli. Kiedy zakończył swój taniec pięknym piruetem od razu został nagrodzony gromkimi brawami. To właśnie uwielbiał, kiedy jego taniec, jego praca zostaje nagrodzona. Wtedy wie, że to co robi nigdy nie jest bezsensowne. Zaraz po tym jak goście wyszli z sali i teraz na imprezie byli tylko vipy, tancerze zostali nagrodzeni brawami. Błażej nie lubił tego typu przedstawień, wolał wrócić do domu i rozłożyć się przed kanapą. Tylko, że kiedy zobaczył przed sobą swojego dawnego przyjaciela od razu zmienił zdanie. Trochę go to zszokowało i nie mógł się ruszyć. Zaraz koło niego pojawił się Michał.
    • Część – zaczął
    • Hej.
    • Nie spodziewałeś się mnie tu?
    • W dalekiej przyszłości tak, ale nie teraz. Co tam u ciebie? Wyrobiłeś się – zaśmiał się
    • U mnie wszystko po staremu. Wielki bunt i już. A u Ciebie?
    • Tato!
    • Adaś. – zaśmiał się i odwrócił się w jego stronę.

    Ale zobaczył jeszcze jedną osobę. Od razu ją poznał po oczach i tym wzroku. Maja tylko delikatnie podniosła swoją dłoń i mu pomachała. Stchórzyła, dlatego chciała wyjść. Jednak nigdy nie można mieć tego czego się chce. Tym razem było tak samo – dziewczynę zatrzymał Marek i od razu zaciągnął ją siłą do pozostałej dwójki.
    • Co ja widzę. Cała trójka w jednym miejscu. – zaśmiał się
    • Hej wam. – powiedziała Maja i się lekko uśmiechnęła
    • No to wy sobie tu pogadajcie, a ja uciekam do gości – powiedział Marek i znikł
    • Czy wy też jesteście tancerzami jak tatuś? – zapytał się Adam czym rozładował napięcie
    • Hej jestem Maja, a Ty? – zapytała z uśmiechem
    • Adam, też jesteś tancerką?
    • Tak. A ile masz lat?
    • Ej, ej co ty książkę piszesz? – zapytał Błażej
    • Nie, ale muszę wiedzieć co nie co o najmłodszym. W końcu to istna kopia tatusia. – zaśmiała się
    • Nie kłam.
    • Ale ona nie kłamie. Macie takie same nosy, oczy... – zaczął wymieniać Michał
    • Wariaci. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że spotykamy się w tym miejscu. W końcu...
    • Wiesz co uważam, ze możemy się odwrócić i uciec tymi bocznymi drzwiami. Bo jak widzisz, Błażejek się nam zaraz rozczuli.
    • Też tak sądzę. Ale wiesz chciałabym zobaczyć wybrankę jego serca. W końcu to ze mną miał się ożenić.
    • Chyba znalazł bardziej idealną kobietę od jego mamy i Ciebie.
    • Ej, ej zejdźcie ze mnie ok.? A teraz przedstawiam wam moją żonę – Petre. – powiedział i objął kobietę znajdującą się koło niego
    • Hej. Miło mi Cię poznać, jestem Michał. Stary gdzieś wyrwał taką ślicznotkę?
    • Michał! Nie przejmuj się nimi oni mają takie schizmy. – powiedziała z uśmiechem – jestem Maja.
    • Kochanie to są właśnie moi przyjaciele z dzieciństwa. Już druga niespodzianka mnie dzisiaj spotkała. – zaśmiał się
    • A jaka była pierwsza? – zapytał Michał
    • Taka, że będę ojcem po raz drugi. – powiedział dumnie
    • No nie, co jak co ale zawsze myślałam, że to Michał będzie pierwszy niańczyć dzieci a tu taka zaskoczka.
    • Ej mała. – zaśmiał się Michał i objął ramieniem dziewczynę – z tego co mi wiadomo to jeszcze nie mam dzieci. – a teraz chciałbym wam przedstawić moją mamę. Ale chyba nie muszę... – powiedział ze śmiechem
    • Matko jedyna jak wy wyrośliście. Do tej pory pamiętam jak pojawiliście się w naszym mieszkaniu. – powiedziała z łzami w oczach – jak ten czas szybko leci.
    • Za szybko – powiedziała Maja i spojrzała na Michała

    Dobrze pamiętała ten dzień kiedy sobie wszystko powiedzieli. Kiedy to właśnie Maja stała się powierniczką jego tajemnic. Ich wzrok się spotkał i dobrze wiedziała, że myśli o tym samym. Jego oczy zdradzały wszystko, od zawsze to wiedziała. I znowu się wystraszyła. Wspomnienia wróciły dlatego chciała jak najszybciej stąd uciec. To ją za bardzo przerastało i wolała uciekać. Tylko na tyle było ją w tym momencie stać.
    • Wiecie co ja muszę już uciekać. – powiedziała z lekkim uśmiechem
    • Ej nie. Spotykamy się po tylu latach a ty tak idziesz? – jęknął Błażej
    • Jeszcze się spotkamy. Obiecuje – powiedziała
    • Tamtym razem to obiecałaś. – powiedział zanim to przemyślał
    • Tym razem dotrzymam obietnicy. Uwierz mi, że się spotkamy niebawem w trójkę i nasze marzenia się spełnią. – powiedziała i dała mu buziaka w policzek

    Jeszcze pożegnała się z Michałem, panią Marią, Petrą i Adasiem. Po wyjściu od razu wzięła taksówkę i pojechała w dobrze jej znane miejsce. Właśnie w tym momencie poczuła silną wolę do walki. W tym momencie chciała się zmierzyć z przeszłością.

    Dochodziła godzina 10. Na sali pojawili się pierwsi tancerze, a w nich także Błażej. Przywitał się z kolegami i po woli się rozgrzewał. Po chwili jednak w drzwiach ukazała się Maja z przewieszoną torbą na ramieniu. Kiedy zobaczył ją Błażej nie wiedział co się dzieje. Ona natomiast tylko się do niego uśmiechnęła i spokojnym krokiem podeszła.
    • Mówiłam, ze się jeszcze spotkamy – zaśmiała się i po chwili ujrzała w drzwiach Michała


    Do niego również się uśmiechnęła i zostawiła swoją torbę w kącie. Musiała się trochę rozgrzać więc od razu przystąpiła do rozciągania się. Panowie natomiast zaczęli krótką rozmowę, ale musieli przerwać bo przyszedł ich nauczyciel.
    • Witam wszystkich, a zwłaszcza nasza trójcę. Spotykamy się tutaj bo postanowiliśmy wystawić w tym roku przełomowy spektakl. Połączymy dwa układy. Stary wraz z nowym. Więc mam nadzieje, że będzie się nam dobrze współpracować. I, że będziecie mieli dużo siły na to, aby trenować ostro.
    • Jeśli mnie nie będzie dotykać to może i będzie mi się z nim dobrze współpracować. – szepnął do Mai ucha Michał
    • Czy są jakieś pytania?
    • A na kiedy zapowiadana jest premiera?
    • To zależy od tego jak sobie poradzicie. Ale nie przewiduje późniejszej daty niż koniec września.
    • Szybko – rzucił Michał – coś się wam za bardzo spieszy.
    • Michał, Michał. Lepiej zacznijmy rozgrzewkę – powiedział i od razu klasnął 2 razy w dłonie


    Tylko po sobie spojrzeli i ustawili się przy drążkach. Maja ustawiła się zaraz za Michałem, a obok miała Błażeja, którego szczypała po dłoni. Ale w końcu spotkała się z groźnym spojrzeniem nauczyciela więc się w miarę uspokoiła. Tym razem już każdy z obecnych tancerzy skupił się na rozgrzewce. Kiedy przyszedł czas na odejście od barierek i przystąpić do normalnego tańca. Oczywiście ćwiczyli bardziej wyskoki i obroty. I tym razem się podzielili na grupki, które ćwiczyły stary układ. Maja wraz z Michałem tańczyli obok zupełnie co innego. Tylko, że i tym razem wspomnienia ich dopadły.


    Jeszcze kilka lat temu...Michał myślał, że nic oprócz baletu nie jest w stanie go wyżywić. Czasem zastanawiał się jakby to było gdyby trenował co innego niż balet. Jednak życie płata nam figle. Pewnego dnia podczas próby nie wytrzymał i najzwyczajniej w świecie wyszedł z treningu, aby od wszystkiego odpocząć. To właśnie ten moment zaważył nad tym, że nie powrócił do baletu, a zajął się hip hopem. To właśnie w tym gatunku odnalazł się na nowo i mógł wyrażać samego siebie. Nikt mu nie rozkazywał i nikt mu nie zarzucał profesjonalizmu. Bo nikogo to nie obchodziło...trenował z kolegami, którzy go przygarnęli do studenckiego mieszkania i nauczyli wszystkiego od samego początku. I tak o to pozostał przy tym....


    Maja właśnie była na ostatniej próbie przed pierwszym pokazem.
    • Jak ty to robisz? Do końca mamy zaledwie dzień, a ty nadal nie opanowałaś tego kroku.
    • Nie mam już sił. – powiedziała
    • Jeżeli nie masz sił i tego nie zrobisz, możesz już więcej się tu nie pokazywać. Jesteś jak na razie zwykłym, nic nie wartym parobkiem i jeśli uważasz siebie za kogoś lepszego to nie ma dla ciebie miejsca w tym teatrze. Pamiętaj bez tego jesteś nikim – powiedział patrząc jej prosto w oczy i powrócił do magnetofonu, aby włączyć od nowa muzykę.
    Jednak Maja nie wyszła. Chociaż nie miała już sił na nic i najchętniej poszłaby do domu, aby się wyspać nie zrobiła tego. Powróciła do początkowej figury i zaczęła wszystko od nowa. I robiła to do momentu aż wszystko było tak jak powinno być.


    Aż w końcu powrócili do tańczenia w całości. Tym razem przećwiczyli wyskok w pół szpagacie i zakończyła się sesja treningowa. Teraz bardziej skupili się na odtańczeniu tego co już potrafią i nauczeniu się nowych kroków. Kiedy nastąpiła przerwa, Maja usiadła sobie w samym kącie i dyskretnie przypatrywała się innym.
    • A Ty co tu tak sama siedzisz? – zapytał Błażej, który przyszedł do niej z Michałem
    • Uwielbiam samotność. – rzuciła i wypiła wodę
    • Jak na mistrzynię to dużo się zmęczyłaś. – powiedział Michał
    • Ty jak na choreografa amatorów masz całkiem zgrabny tyłeczek w tych dresikach.
    • Ej, ej. To ja się zawsze z Tobą droczyłem. Wy byliście tą parą przyjaciół, którzy zawsze trzymali swoją stronę. – rzucił oburzony Błażej
    • Ale na starość rolę się odwracają. A teraz pora powracać do lekcji, bo w takim tempie to do grudnia nie wystawimy tej sztuki a zależy mi na czasie. – powiedział Michał i wstał z podłogi


    Tak samo zrobiła dwójka przyjaciół i stanęli gotowi do następnych prób.
    • Tym razem przypatrzymy się staremu układowi i zobaczycie co musicie się nauczyć. – rzucił trener i kazał wszystkim stanąć po jego stronie
    • Ale jak to? Przecież nie można tak od razu kazać nam tańczyć czegoś starego. Może nie pamiętamy kroków. – powiedziała Maja
    • Panna Sanchez. Albo pani chce wystąpić w tej sztuce, albo pomyliła pani adresy i przyjechała do nas na wakacje.
    • Ale Maja ma rację. Nie chcemy pokazać czegoś źle. Potrzebujemy czasu. – powiedział Michał
    • Daje wam 3 dni. Na moich zajęciach nie można tak lekceważyć układów. – powiedział – a teraz zaczniemy wszystko od nowa. – krzyknął i puścił muzykę


    I tak o to trenowali do wieczora, i byli już ledwo żywi. Woleli nie wiedzieć i nie myśleć o tym co się będzie dziać na następny dzień. Bo takiego wysiłku nie mieli już od dawna zaserwowanego.

    Przyjaciele znaczą dla nas naprawdę bardzo dużo i choć czasem wydają się nam zwyczajni są dla nas wszystkim. Są prawdziwym skarbem, który bardzo łatwo stracić. Przyjaciółmi jest się wtedy, kiedy akceptuje się swoje wady, a jeśli się ich nie akceptuje to się do nich przyzwyczaja. Przyjaciel jest jak anioł. To z przyjacielem płaczesz i śmiejesz się przez łzy. Często ktoś odchodzi od nas i zawsze zostaje rana a czas przyzwyczaja nas do bólu, lecz jeśli odejdzie prawdziwy przyjaciel ta rana będzie palić i krwawić bardzo długo a może nawet się nie zabliźni?




    Była niedziela. Główni bohaterowie mogli spędzić wolny czas w samotności bądź też razem. Tak tez było z Mają, która skorzystała z propozycji spędzenia wolnego czasu z Błażejem i Adamem. Bez wahania się zgodziła i dlatego punktualnie wstawiła się pod drzwiami mieszkania. Od razu dało się usłyszeć krzyki małego więc tylko z uśmiechem zadzwoniła.
    • O hej. Nie wiedziałem, że przyjdziesz punktualnie.
    • Hej. Wyjechałam dopiero w wieku 10 lat a ty już nie pamiętasz moich nawyków? – zaśmiała się
    • Zapomniałem. Ale rozgość się.


    Maja weszła do środka mieszkania i od razu rozejrzała się po półkach. Nawet znalazła zdjęcie na którym są we trójkę, jeszcze za czasów dzieciństwa. Tylko uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego dnia i od razu odwróciła się w stronę Adama.
    • Część. Nauczysz mnie tańczyć? – zapytał chłopiec
    • A nie umiesz?
    • Umiem, ale nie tak jak tatuś.
    • A on nie chce Cię nauczyć? – zapytała
    • Właśnie nie. – powiedział smutno – uważa, że to nie dla mnie. A jak to się stało, ze zaczęłaś tańczyć? – zapytał kiedy naśladował kroki dziewczyny
    • Widzisz kiedy miałam 7, 8 lat... odkryłam w sobie coś nowego. Odkryłam, że nie ma we mnie żadnych ograniczeń. Mogę sięgnąć dna mojej duszy... coraz głębiej, głębiej i głębiej... coś takiego tkwi w każdym z nas. Nasza siła, majestat, jaki posiadamy jako ludzie jest niewyobrażalny i trudny do uchwycenia. Właśnie to wniosłam do mojego tańca. – powiedziała z uśmiechem i usiadła na kanapie
    • Adam idź się pobaw w swoim pokoju – powiedział Błażej, który stał w drzwiach
    • Dobrze tatusiu... papa – powiedział i poczłapał się smutno do swojego pokoju


    Natomiast Błażej wyszedł na balkon gdzie usiadł na ławce. Dziewczyna poszła za nim i oparła się o ścianę.
    • Dlaczego nie chcesz aby on tańczył?
    • Nie chce aby przechodził to samo co ja. – westchnął
    • Ale nie można komuś zabierać marzeń. On chce być taki jak Ty. On chce tańczyć...
    • Wiem o tym. – powiedział i zamknął oczy – widzisz nie miałem tak dobrze jak wy. Dużo musiałem poświęcić dla tego co mam teraz. Dlatego nie chce, aby Adam był taki jak ja. Nie chce aby tracił to co najcenniejsze.
    • Błażej... on nie będzie popełniać tych samych błędów co ty. On nie będzie skazany na taką przyjaźń jak my. I przepraszam, ze tak olałam sprawę.
    • Nie no nie ma sprawy. Chciałaś robić karierę.
    • Tak na prawdę to chciałam mieć was tam, przy sobie. Chciałam cieszyć się razem z wami sukcesami, płakać po porażkach. Chciałam się z Tobą podrażnić, przytulić do was. Ale także chciałam robić karierę. Nie umiałam sobie poradzić tam bez was i musiałam z czegoś zrezygnować na rzecz tej drugiej rzeczy. Tylko, ze zamiast przyjaźni wybrałam karierę. Nawet nie wiesz jak teraz jest mi wstyd spojrzeć Tobie w oczy, zwłaszcza, że jako jedyny chciałeś abyśmy nie stracili kontaktu. To ty walczyłeś o naszą przyjaźń...- powiedziała z łzami w oczach
    • I co z tego? Ty poszłaś swoimi drogami, Michał swoimi.
    • Nie mogę odpowiadać za Michała, ale za siebie tak. Jak już powiedziałam jest mi wstyd i nawet nie wiesz jak trudno jest mi w tej chwili przyznawać się do błędu. Znasz mnie, wiesz, że nigdy tego nie potrafiłam.
    • Chodź tu. – powiedział i wyciągnął w jej kierunku rękę – wiesz zawsze marzyłem o tym, żeby spotkać was jeszcze. Żebyśmy odbudowali swoją przyjaźń. To nie jest tak, że przestałem się z wami kontaktować bo zapomniałem. Przestałem bo nie widziałem sensu.. straciłem nadzieję, ale nie marzenie.
    • Twoja babcia zawsze nam powtarzała, że najważniejsze jest to co się ma w sercu i to co się marzy... jeśli stracisz marzenia wtedy możesz powiedzieć, że się poddałeś... że stałeś się szarym człowiekiem.
    • Pamiętasz to? – zapytał zdziwiony
    • Jeszcze z moją pamięcią nie jest tak źle. – zaśmiała się – ale obiecaj mi coś...
    • Chyba się domyślam co.
    • Pozwól mu... chociaż ten raz. Pokaż mu to co kochasz. – powiedziała i spojrzała mu prosto w oczy – proszę.
    • Ok. ale pomożesz mi?
    • Oczywiście. – zaśmiała się i mocno przytuliła Błażeja


    Tego właśnie im brakowało najbardziej. Zwłaszcza Mai, która traktowała go jak starszego brata. Teraz, po raz pierwszy poczuła radość z przyjazdu do Wrocławia.
    Natomiast Błażej w głębi duszy cieszył się, że jego starania przyniosły wyznaczony cel. Że są teraz razem i mogą od nowa odbudować swoją przyjaźń.


    Od razu nawet przystąpili do nauki Adama podstawowych kroków. Na dodatek postanowił ich odwiedzić Michał, który trochę się zdziwił na widok Mai. Ale tylko z uśmiechem przystanął na propozycje swoich przyjaciół i pokazał Adamowi kilka podstawowych kroków hip hopu. To było dla nich bardzo długie popołudnie i dopiero postanowili się rozejść kiedy do mieszkania zawitała Pietra. Michał jako gentelmen zaoferował się odprowadzić Maję pod hotel. Szli powoli, nigdzie się nie spiesząc. Aż doszli na Ostrów Tumski
    • O czym myślisz? – zapytała Maja i spojrzała na chłopaka
    • Pamiętasz jak za dawnych czasów odprowadzałem Cię do domu?
    • Pamiętam. – zaśmiała się – zawsze wchodziliśmy do sklepu po oranżadę i cukierki.
    • Tak. Ostatnio nawet szukałem ich, ale nigdzie nie mogłem znaleźć.
    • Bo wszystko wykupiłeś. Zawsze brałeś dwie porcje aby zanieść to wszystko Natalii. Na samym początku byłam zazdrosna o nią. – zaśmiała się – a właśnie co u niej?
    • Nie żyje. – powiedział cicho i oparł się o barierkę
    • Michał... przepraszam..
    • Nie no nic się nie stało. Nie wiedziałaś...
    • A mogę wiedzieć co się stało? – zapytała
    • Przedawkowała. Przysyłałem jej pieniądze na taniec i szkołę, a ona wszystko zawaliła po to aby nie być na głodzie. Po to, aby zapomnieć o sytuacji w domu. Wiesz, że sam ją zabiłem? Nigdy nie pytałem po co jej te pieniądze.. – powiedział i spuścił głowę
    • Michaś.. – szepnęła i dotknęła jego ramienia – ona nie zginęła z twojej winy. Ty chciałeś dla niej dobrze.
    • Gdybym wiedział. – powiedział i na nią spojrzał z łzami w oczach
    • To nic byś nie mógł zrobić. Ona by musiała i tak sobie sama poradzić. Musiałaby sama walczyć. – powiedziała sama płacząc
    • Co ty możesz wiedzieć? Nigdy nie miałaś siostry i tak bliskiej osoby.
    • Mój brat zmarł kiedy byłam dzieckiem i nie chodziłam jeszcze na taniec. A mój narzeczony zginął w wypadku. – powiedziała patrząc mu prosto w oczy i płacząc – nie miałam tak usłanego różami życie. Ja też odcierpiałam swoje.
    • Maja... nie wie...
    • Cii... musimy sobie jakoś radzić bez nich. Wiem, ze chcą dla mnie jak najlepiej i wierzę, że to oni pozwolili mi spotkać się z wami.
    • Chodź tu. – powiedział i mocno ją przytulił
    • Dziękuje ci, że trzymałeś ostatnio moją stronę. Jesteś prawdziwym przyjacielem – powiedziała i dała mu buziaka w policzek
    • Taka już moja rola. A teraz chodź odprowadzę Cię. – powiedział i ruszyli w kierunku hotelu.


    Kiedy byli pod budynkiem to tylko pożegnali się buziakiem w policzek i każde z nich rozeszło się w swoje strony. ale nie na długo bo od jutra czekała ich kolejna ciężka próba.

    Prawdziwą sztuką jest czerpanie radości z tańca.

    Maja weszła na salę w której miały odbywać się zajęcia. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy była gromada samych kobiet, a po środku stali panowie. Tylko podeszła do nich i się uśmiechnęła.
    • Chyba to nie był dobry pomysł. – zaśmiał się Błażej
    • Dlaczego? Będziecie mogli się napatrzeć na drobne tyłeczki – powiedziała i zaniosła swoją torbę w kąt

    Kiedy doszła powrotem do chłopaków na salę wszedł ich nauczyciel. Był to mężczyzna już w podeszłym wieku. Cała trójka bardzo dobrze jego znała, a Maja się tylko do niego uśmiechnęła.
    • Kogo moje stare oczy widzą. Panie na zajęciach macie najlepszych tancerzy jakichkolwiek widziałem. Cieszę się, że mogę was jeszcze spotkać. A teraz zaczynamy od małej rozgrzewki. – powiedział i kazał zacząć grać muzykę

    Oczywiście rozgrzewali się tak jak zawsze w balecie. Najpierw przy poręczach, a dopiero później przeszli już na otwartą przestrzeń. Przez cały czas nauczyciel powtarzał jakie kroki mają zostać użyte. Oczywiście przed nimi stało ogromne lustro w które co chwilę trójka patrzyła.
    • Nie chce wskazywać przykładów. Ale niech ta osoba zrozumie, że taniec to zabawa a nie obowiązek. I zawsze powinniśmy czerpać z niego jak najwięcej a nie być z tego powodu smutni. Pamiętajcie, człowiek to nie maszyna. – powiedział

    W tym momencie Maja spojrzała w lustro i zamknęła oczy. Miała jakieś dziwne przeczucie, że to właśnie jest o niej mowa.
    Tak samo było z Michałem, który tańczył koło niej. On też nie czerpał radości z tańca, przynajmniej jak na razie tak się czuł.
    Trenowali przez następne półtora godziny i kiedy w końcu mogli skończyć, Maja jak najszybciej wyszła z tego budynku. Teraz pragnęła jak najszybciej znaleźć się w swoim hotelowym pokoju, aby odpocząć i napić się w spokoju wina. Uwielbiała pić tak w samotności siedząc na parapecie i wpatrując się w niebo. To był jej najlepszy sposób na odpoczynek i na przemyślenia. Nawet nie patrzyła na chłopaków tylko sobie pojechała i zostawiła ich samych. Natomiast oni postanowili pójść na piwo. W końcu musieli nadrobić zaległości. A na dodatek chcieli pogadać na temat Mai, która nie zachowywała się tak jak wcześniej. Była zupełnie inna niż ją zapamiętali.

    Natomiast Maja zrobiła tak jak zawsze. Przebrała się w piżamę i usadowiła się na parapecie. Miała szczęście, że był taki duży, na dodatek ze skosem. Przypominało to jej stary pokój, który znajdował się kilkanaście ulic dalej. Zawsze tęskniła za tym miastem, a teraz nie jest wcale zadowolona z faktu, że się tu znajduje. Nie czuła się tak jak za tamtym razem. Była obca i czuła się obco. Nawet nie pomagało jej to, że miała przy sobie swoich przyjaciół. Bo nie czuła się tak w ich otoczeniu. Za dużo ich dzieli i na dodatek nie może się jakoś przełamać, aby powiedzieć im coś więcej o sobie. Jakoś nie jest w stanie, a wie, że powinna. Czuła to... upiła łyk wina i zapatrzyła się na gwiaździste niebo.

    Panowie właśnie siedzieli na rynku i popijali wino. Chociaż rozmawiali dużo to nie na te tematy co powinni. Jakoś sprytnie to omijali i gadali o niczym. Oni w porównaniu do dziewczyny potrafili się przełamać i powrócić do starych nawyków. Uwielbiali spędzać ze sobą czas i na dodatek nadal mieli takie same upodobania do dziewczyn. Dlatego ich temat rozmów zszedł na dziewczyny i Pietre.
    Do domu wrócili dopiero koło godziny 23, natomiast Maja właśnie kładła się do łóżka, bo czuła ogromne zmęczenie po lekcji baletu.

    Taniec jest najwznioślejszą, najbardziej wzruszającą, najpiękniejszą ze wszystkich sztuk, bo nie jest tylko prostą interpretacją czy wyobrażeniem życia; jest samym życiem.

    Havelock Ellis


    Na drugi dzień na szczęście nikt nie musiał iść na żadną lekcje baletu, ani próbę. Była piękna słoneczna niedziela. Maja tylko leniwie przeciągnęła się na łóżku i spojrzała na zegarek. Kompletnie nie wiedziała co ma ze sobą robić w takie dni. Jako jedyna nie miała we Wrocławiu żadnej rodziny. Ta którą znała od dziecka mieszka w słonecznej Hiszpanii, skąd pochodzi. Jej tato był ambasadorem Hiszpanii, mama zaś była polską tancerką, która rozpoczynała swoje pierwsze kroki w balecie właśnie we Wrocławiu. Jednak nie było jej dane długo potrenować w ukochanym mieście. Dostała w wieku 19 lat propozycje grania w balecie Rosyjskim i postanowiła zaryzykować i wyjechała w nieznany jej kraj. Tam właśnie poznała Jose, jej największą miłość zaraz po tańcu.
    Jednak po wykąpaniu się, dziewczyna postanowiła kogoś odwiedzić. Dlatego w tym celu poszukiwała jakiegoś ładnego wdzianka, aby nie straszyć i żeby nie było jej za gorąco. W końcu po dłuższych poszukiwaniach postawiła na zwykłą, skromną, letnią sukienkę. Szybko się wyszykowała i wyszła z hotelowego pokoju. Standardowo na samym początku wybrała się na śniadanie i kiedy była już najedzona poszła w kierunku przystanku autobusowego. Tam wsiadła w trochę już stary tramwaj i pojechała w dobrze jej znanym kierunku.
    Chociaż już od dawna nie była w tym miejscu. To jednak dobrze wiedziała gdzie ma iść. Chyba tak już jest, że po mimo tego, że nie ma Cię często na cmentarzu to i tak wiesz gdzie leży ktoś bliski. Dlatego doszła szybko, bez zbędnych poszukiwań na malutki grób. Pozbierała stare już kwiaty i postawiła w wazon nowe. Zapaliła jedna świeczkę i usiadła na ławeczce. Nigdy nie była zwolenniczką cmentarzowych rozmów, bo według niej nic to nie dawało. Jednak teraz poczuła jakąś dziwną ochotę.
    • Cześć kolego. Jak widzisz starsza siostra wróciła na stare ziemie. Teraz obiecuje, ze będę tutaj zaglądać częściej. Mam nadzieje, ze jest Ci tam dobrze wraz z rodzicami. Nawet nie wiesz jak bardzo za nimi tęsknie. A i pozdrów ode mnie Nicolasa. – szepnęła i poczuła jedną samotną łzę na jej policzku – nawet nie wiecie jak bardzo za wami tęsknie. Chciałabym, abyście teraz mnie wspierali w tych chwilach. Chociaż wiem, ze gdzieś tam chcieliście abym sama się z tym wszystkim zmierzyła. Jak wiecie spotkałam się z chłopakami i chociaż chciałabym to nie mogę się przełamać aby z nimi normalnie zacząć rozmawiać. I teraz zamiast z nimi szaleć to płaczę jak głupek. Gdyby chociaż była w naszej paczce jakaś dziewczyna, ale nie jak na złość wtedy nie lubiłam kolegować się z dziewczynami. – powiedziała ze śmiechem – niestety muszę się już pożegnać. Jak dobrze wiecie nie lubię tego miejsca, od momentu kiedy się zgubiłam. Proszę was bądźcie ze mną i pozwólcie mi przezwyciężyć lęki. – szepnęła i ruszyła w stronę wyjścia.

    Spokojnym krokiem i z lżejszym sercem poszła w stronę przystanku. Postanowiła pojechać do rynku, aby trochę pospacerować. Przez całą drogę jednak zastanawiała się czy czasem nie pójść do któregoś z chłopaków, aby pogadać. W tym momencie właśnie poczuła taką niepohamowaną chęć. Tylko, że z Michałem byłoby jej najtrudniej rozmawiać o wszystkim co ją trapi.
    Kiedy jednak była w połowie drogi to postanowiła pojechać do ich ulubionego parku. Na widok małych dzieci uśmiechnęła się i poszła w kierunku ich ławki. Tylko, że była ona już zajęta. Już miała zawrócić, kiedy zobaczyła nikogo innego jak samego Błażeja. Tylko się do niego uśmiechnęła i podeszła.
    • Kogo to ja widzę. – zaśmiał się
    • Kogo ja tu widzę. Nie powinieneś być teraz w domu z rodziną?
    • Jestem, ale w parku. Ale lepiej teraz mów co u ciebie.
    • Ale na prawdę nic nie jest. – zaśmiała się
    • Wiesz przecież dobrze, że przede mną nie uda Ci się nic zataić. Więc wygadaj się i wtedy obydwoje zaradzimy. Czyżby chłopak Cię rzucił? – zapytał po chwili
    • Zimno...
    • Ty go rzuciłaś?
    • Zginął w wypadku. Był moim narzeczonym. Jechał wraz z moimi rodzicami na spektakl i zginęli w wypadku. Od tamtej pory nie tańczę. Straciłam swoją szansę i jej ani razu nie odzyskałam. Ciężko trenowałam na to, aby tam wystąpić i tak w kilka minut wszystko straciłam. Pamiętasz ten cytat „Jedna rzecz, która może zaćmić twoje problemy to taniec.”?
    • Tak, James Brown.
    • Wiesz, że to gówno prawda. Taniec nie jest w stanie tego zrobić. A już tym bardziej człowiek. W dniu kiedy straciłam ukochane osoby przestałam tańczyć. Z mistrzyni świata stałam się nikim. Nie miałam przyjaciół, pieniędzy. Dlatego zaczęłam pracować w przedszkolu. Dopiero dzieci w miarę przywróciły mi nadzieję. I tylko dla nich mogłam pokazywać kilka kroków tanecznych. Dlatego tak reagowałam na początku, a wczoraj Marzec mówił o mnie. Ja to wiem... i nie jest mi z tym dobrze.
    • Maja... dlaczego nie mówiłaś? – zapytał i złapał ją za dłoń
    • Każdy w życiu ma problemy i lepiej nie mówić o swoich. Z drugiej strony, macie idealne życie. Obydwoje robicie to co kochanie. Ty robisz karierę w rodzinnym mieście, masz rodzinę. Michał jest choreografem i spokojnie pnie się w górę. A ja? Jestem mistrzynią i nikim więcej...
    • Nie... jesteś Mają Sanchez. Najlepszą przyjaciółką, kobietą na świecie. Jesteś najlepszą tancerką na świecie i nie dostałaś tego tytułu od tak. I co najważniejsze spełniłaś swoje marzenia. tylko, że teraz się w tym wszystkim pogubiłaś. Ale wiem, że odnajdziesz z tego wszystkiego dobrą drogę a jak nie to my Ci pomożemy bo w końcu od czego są przyjaciele. – powiedział i się do niej uśmiechnął
    • Dziękuje. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. A teraz to będę uciekać i zostawię Cię z rodzinką bo od jutra ciężkie treningi.
    • Nie musisz. Możesz iść z nami na lody.
    • Wole jednak was zostawić. – zaśmiała się i wstała z ławki – do zobaczenia jutro – powiedziała i dała mu buziaka w policzek
    • A jeszcze jedno.. ładnie wyglądasz. Jakoś tak inaczej niż wtedy...
    • To tylko szata zewnętrzna. W wewnątrz jestem taka sama. Postaram się wam to pokazać. – powiedziała i odeszła w stronę rynku


    I got soul, but i am not a soldier.

    Kolejny wyczerpujący trening. Tylko, że tym razem było o wiele lepiej bo nikt się nie skarżył na żaden ból. Było dużo śmiechu i w końcu taniec sprawiał wszystkim radość. Tak to przynajmniej wyglądało z zewnątrz. Jednak na sali była jedna osoba, która nie czuła się dobrze. Michał po raz kolejny wykonywał swoja solówkę bo nie wychodziła tak jak powinna. Miał po woli tego wszystkiego dość. Wspomnienia powróciły...

    • No żesz Michał jak nie zrobisz tego dobrze to Cię wyrzucę na zbity pysk. Czy to tak trudno pojąć, że masz wyskoczyć równo?!
    • Wiem, ale nie mam już sił.
    • To nie mój problem. Trzeba było to opanować na samym początku, to teraz byś nie musiał być po godzinach.
    • Ale nie może być przerwa?
    • Jak zasłużysz to ją dostaniesz. A teraz od nowa bo inaczej to będziemy siedzieć tutaj do wieczora.

    I chociaż czuł, że zrobił już o wiele lepiej swoją solówkę to jednak muzyka została zatrzymana i od razu wszystko spało na Michała.
    • Co się z Tobą dzieje? Nie potrafisz tego zatańczyć?
    • Muszę odpocząć.
    • Odpoczniesz dopiero wtedy kiedy będzie wszystko perfekcyjnie zatańczone. – powiedział
    • W dupie mam taką pracę. – powiedział i zaczął się zbierać – nie będę się katować tylko dla jakiegoś pieprzonego skoku. Nie jestem maszyną tylko człowiekiem – krzyknął i wyszedł z sali

    Reszta spojrzała po sobie i nie wiedziała co ma powiedzieć. Najbardziej zdziwieni byli pozostali bohaterowie, którzy tylko spojrzeli na siebie i nic nie mówili. Każdy zamknął się w swoich myślach i kiedy próba została zakończona to wszyscy bez słowa skierowali się w kierunku szatni.

    Maja wkurzona szła w dobrze znanym jej kierunku. Wiedziała, że go tam spotka i musiała z nim pogadać. Kiedy go zobaczyła siedzącego na ławce nie wytrzymała.
    • Co ty wyprawiasz?
    • Maja...
    • Żadna Maja... masz mi w tej chwili powiedzieć co Ty świrujesz. – powiedziała stanowczo
    • Nic... nie mam zamiaru zamęczyć się na śmierć tylko po to, aby dać satysfakcję choreografowi.
    • Czy ty w ogóle pomyślałeś o tym, że robisz to i dla nas? każdy na tej sali poświęca się ile może, a ty tak po prostu sobie wychodzisz bo masz dość.
    • Ty nie rozumiesz! – krzyknął – ty nie musiałaś ćwiczyć przez dodatkowe godziny. Tobie wszystko wychodziło. Mam dość robienia tego co mi każą, mam dość się katowania.
    • Jego nie ma! Rozumiesz to?! Nikt nie będzie Ci kazać robić z 50 razy podskoków, aż w końcu będzie tak jak ma być. Do jasnej cholery zrozum, że nie jest tak jak wtedy! – powiedziała i spojrzała na niego zrezygnowanym wzrokiem

    Spojrzała na niego tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Nic nie mówiąc odeszła w swoim kierunku, bo nie chciała się z nim pokłócić. Chociaż wiedziała, że należy mu się niezła zjebka. Natomiast Michał nie wiedział co ma zrobić. Pierwszy raz podniósł głos na nią tak samo jak ona. Czuł się z tym dziwnie bo nie chciał jej zawieść. I ten wzrok. Zabolało go to wszystko i nie wiedział co ma zrobić. Dlatego po chwili zastanowienia poszedł w stronę domu. tylko jego mama mogła mu poradzić.

    Kiedy doszedł do domu od razu jego mama wiedziała, że coś się stało. Miał wypisane to w oczach. Od zawsze to wiedział, że wszyscy czytają z jego oczu. Nie potrafił kłamać. O nic nie pytała tylko postawiła przed nim kubek kakao. On musiał sam się wygadać. Jednak Michał zaczął mówić o wiele szybciej niż zawsze. Wyznał jej wszystko to co skrywał w sobie od dawna... teraz wiedział jak ma postąpić, aby było o wiele lepiej. Aby był szczęśliwy.

    Gdyby mój taniec dało się opisać słowami lub wytłumaczyć w jakikolwiek inny sposób, nie zadawałabym sobie tyle trudu
    Anna Pawłowa


    Na zajęcia pojawiało się co raz to więcej tancerzy. Nikt nie był spóźnialski bo wszystkim zależało na czasie. Tym razem zajęcia miał poprowadzić Michał, który miał wprowadzić nowe kroki do ich starego układu. Maja wraz z Błażejem się rozciągali z boku i rozmawiali między sobą na różne tematy. Pomimo kilkuletniej rozłąki nadal rozumieli się bez słowa i uwielbiali się ze sobą droczyć. Tylko, że tym razem to Błażej jej jęczał na temat Petry a także Adama. Była szczęśliwa z tego, że on jest szczęśliwy. Zawsze chciała, aby jej przyjaciele byli szczęśliwi i mieli wszystko to co sobie zapragną. Tylko, że raz zapomniała o tym czym tak na prawdę jest przyjaźń.


    Kilka lat temu miała jedyną przyjaciółkę, którą poznała w szkole baletowej. Były jak papużki nierozłączki. Wszędzie chodziły razem, na zajęcia, na warsztaty, na zakupy. Tylko, że pewnego dnia Maja poświęciła się bardziej treningom niż przyjaźni. Wolała spędzać kilka godzin dziennie na żmudnych zajęciach, aby opracować układ do perfekcji. W taki o to sposób straciła swoją jedyną przyjaciółkę w Paryżu. Wiera bo tak miała na imię pochodziła z Rosji. Przyjechała do Paryża, aby uczyć się od najlepszych. Tylko, że nie była ona tancerką o odpowiedniej budowie ciała. Nie pasowała do tych wszystkich chudzielców jakimi były pozostałe dziewczyny. Taka również była Maja. Specjalnie się głodziła tylko po to aby pasować do pozostałych. W końcu musiała być najlepsza za wszelką cenę. Dlatego później postanowiła, że będzie tańczyć tylko taniec współczesny. Dlatego porzuciła balet, aby nie być w takiej sytuacji jak jedna dziewczyna. Bała się śmierci, bała się cierpienia... bała się samotności. Właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że tak na prawdę jest sama. Wszyscy których kochała odeszli... nie oni nadal byli, ale to ona była przyczyną wszystkiego. To jej chora ambicja zepsuła każdą przyjaźń. Nawet rodzice rzadziej ją widzieli i się o nią martwili. Tylko, że ona się tym nie przejmowała. Nie widziała tego...aż do czasu, kiedy straciła jej bliskie osoby. To był dla niej cios i dlatego stała się nikim... jej psychika nie wytrzymała. Nie była w stanie tańczyć...


    • Maja, mówię do Ciebie od 5 minut. – szepnął jej do ucha Michał
    • Co? – zapytała wyburzona z transu – przepraszam zamyśliłam się
    • Nie ma sprawy. Mam do ciebie prośbę. Chodź – powiedział i wyciągnął w jej kierunku rękę – jak wiecie Maja jest mistrzynią tańca, więc na pewno o wiele lepiej wyjdzie jej pokazanie tego momentu choreografii – powiedział
    • Michał, nie ja nie...
    • Proszę Cię... zapomnij, że ktoś tu jest. Przypomnij sobie jak to było na naszych pierwszych zajęciach. Kiedy wszyscy wstydziliśmy się pokazać to co potrafimy i zamykaliśmy się w sobie, aby odnaleźć wewnętrzne lustra. Wyraź w końcu to co czujesz. – szepnął


    I tak o to Maja została sama na środku sali. Zamknęła oczy i starała się wczuć w muzykę. Po chwili tylko słyszała ją. Zrobiła tak jak prosił ją o to Michał.


    Taniec jest odzwierciedleniem naszego ciała ; czasem zabawy , czasem bólu.
    Martha Graham


    Na samym początku lekko się kołysała aby po chwili już normalnie zacząć swój pokaz. Ustawiła się nisko na kolanach z nogami skrzyżowanymi i wystawiła delikatnie rękę w bok. Tak jakby chciała kogoś schwytać. Po chwili jednak wyciągnęła drugą rękę w górę i zrobiła obrót i podniosła jedną nogę wysoko. Aby zaraz po tym upaść na podłogę i wstać z półobrotem nogi. I tym razem był obrót normalny i odwróciła się i wyciągnęła swoje dwie ręce, aby po chwili przyciągnąć je do siebie i zamknąć je w pięści. Po woli zsuwała się na podłogę w szpagat, aby przetarzać się w bok i wstać tylko na palcach. Zrobiła szpagat w powietrzu. Tym razem znowu się zatrzymała i zgarbiła się z dłońmi na sercu, aby po chwili zrobić kilka piruetów i upaść na podłogę skulona. Tylko przewróciła się na kolanach wsparta na dłoniach i znowu wstała i w biegu zrobiła pół szpagat i upadła na podłogę. Tym razem zaczęła tak jak na samym początku lekko się kołysać i delikatnie stała z podłogi, aby po chwili tańczyć jakby ktoś ją poganiał. I na sam koniec wyskoczyła z nogami w tyle i wylądowała na podłodze z zgiętymi kolanami i przejechała stopą po parkiecie i spokojnie odeszła...


    Nie otwierała oczu, chciała jeszcze chwile pobyć w swoich myślach. Jednak nie pozwoliło jej na to głośne brawa ze strony tancerzy i kiedy poczuła silne ramiona Michała dopiero otworzyła zapłakane oczy. On wiedział, że tańczy na żywo, niczego nie udaje. To co pokazała było prosto z jej serca. Ona tak jak on się z czymś męczył. Tylko, że ona wyraziła to w tańcu, a on tego nie potrafił. Ona pokazała całą siebie, pokazała całą siebie w czymś co kocha.
    • Już w porządku? – zapytał i spojrzał jej głęboko w oczy
    • Tak... dziękuje. – szepnęła i po woli od niego odchodziła trzymając jej drobną dłoń na jego klatce piersiowej.


    Tylko odwróciła się na pięcie i zabrała swoje rzeczy. Musiała odetchnąć ciepłym powietrzem, pomyśleć. Dlatego postanowiła iść się przejść. Tak, że w końcu znalazła się w ich ukochanym parku. W parku w którym uwielbiała tańczyć. Uwielbiała wyrażać samą siebie w otoczeniu natury...

    Prawdziwy umysł powinien być zdolny zaakceptować zarówno krytykę, jak i pochwał.

    Kolejna próba na której wszyscy ciężko pracowali. Premiera zbliżała się dużymi krokami i wszyscy w tym momencie skupiali się tylko na niej. Nikt nic nie mówił, a wręcz przeciwnie.. wszyscy byli pochłonięci swoimi myślami. Jeszcze nigdy nie przykładali się tak bardzo do kroków. Tym razem wychodziło im wszystko, no prawie wszystko. Mieli trochę niedociągnięć, ale jako, że była to zwykła próba nikt nic nie mówił. Tylko, że jak to zawsze bywa pod koniec już wszyscy byli bardzo zmęczeni i niektórym gorzej wszystko wychodziło. Tak było i tym razem z Błażejem. Widać, że czymś się przejmuje, ale nikt nie wiedział co się dzieje. Tylko, że jedna osoba również miała dość i przez zmęczenie była strasznie wkurzona.
    • Błażej możesz chociaż raz zrobić to porządnie?
    • Przecież robię.
    • Jeżeli tak uważasz. – prychnął ze zdenerwowania Michał
    • No tak przecież Michałek zawsze wie lepiej. Zawsze robi wszystko najlepiej. – powiedział z zaciśniętymi ustami
    • Nie, ale chce jak najszybciej wyjść więc możesz się postarać.
    • Nie będę robić czegoś bo ty tak chcesz.
    • Nie rozumiesz mnie...
    • Dobrze Cię rozumiem. I powiem Ci, że jesteś nic nie wartym gnojkiem. Myślisz, że jak już pokażesz kilka kroków z hip hopu to jesteś Bogiem? Uwierz, że nie tylko ty masz wszystkiego dość i chcesz jak najszybciej iść do domu. – krzyknął
    • Błażej... – zaczęła Maja
    • Zamknij się – krzyknęli na raz, że aż dziewczyna się zamknęła i poczuła łzy na policzkach.
    • Masz jeszcze coś do powiedzenia? – rzucił ironicznie Michał
    • Nie, ale mam to – powiedział i uderzył Michała i szybko wyszedł z sali

    Wszyscy na sali byli zdziwieni, ale do Michała zaraz podeszła jedna dziewczyna, aby go opatrzyć. Maja natomiast spojrzała na niego z łzami w oczach i wyszła za Błażejem. Musiała z nim pogadać.
    • Błażej! – krzyknęła
    • Zostaw mnie.
    • Weź przestań. Chce Ci pomóc.. – powiedziała i stanęła naprzeciwko niego
    • Dzięki, ale nie potrzebuje pomocy.
    • To powiedź dlaczego się tak zachowujesz?
    • Chcesz wiedzieć dlaczego? – zapytał i po raz pierwszy spojrzał jej głęboko w oczy
    • Tak...
    • Chodź. – powiedział i w milczeniu szli w kierunku ich parku

    Nawet jak byli na miejscu siedzieli w ciszy i przyglądali się dzieciakom.
    • Pamiętasz jak tu przychodziliśmy i się z sobą droczyliśmy?
    • Tak.
    • A pamiętasz jak dałem Ci tu stokrotkę z tamtej polanki?
    • Do czego zmierzasz? – zapytała i na niego spojrzała
    • Do tego, że nigdy nie potrafiłem pogodzić się z tym, że nie jestem jedyny. Już wtedy czułem rywalizacje i to właśnie dzisiaj mnie złamało.
    • Nie rozumiem...
    • Maja... byłaś moją muzą. Od samego początku się w Tobie kochałem, ale nigdy nie byłem w twoim sercu. Zawsze patrzyłaś na mnie jak na brata, którego nie miałaś. Zawsze był ten drugi... i nim był Michał... – powiedział i wstał z ławki
    • Słucham? – zapytała zdziwiona
    • Nie mów mi, ze nie zauważyłaś... obydwoje się w Tobie kochaliśmy. Chociaż dobrze wiedziałem, że i tak byś wybrała Michała. Dzisiaj nie wytrzymałem... wspomnienia powróciły i dlatego wybuchłem.. nie jestem w stanie zapomnieć tego co było kilka lat temu... proszę Cię nie płacz – szepnął i uklęknął przed nią
    • Dlaczego? – zapytała – dlaczego nikt mi nie powiedział?!
    • Miałem ci powiedzieć, że cię kocham w wieku 12 lat? Miałem jakieś szanse zwłaszcza, że wyjeżdżałaś?
    • Dlaczego mówisz to teraz?
    • Nie wiem...
    • Błażej ale ty masz rodzinę. A ja...
    • Wiem, ale sama chciałaś wiedzieć co się ze mną działo. Za długo to trzymałem w sobie a teraz bądźmy przyjaciółmi. Tak będzie najlepiej. – powiedział i zostawił Maję na ławce, zapłakaną.

    Długo nie potrafiła się pozbierać. Nie wiedziała co ma zrobić. To co usłyszała zbiło ją z nóg.

    W życiu jak w tańcu każdy krok ma znaczenie.

    Michał właśnie został po próbie na sali. Był na siebie wściekły bo nikt nie chciał z nim rozmawiać. Ani Maja, ani Błażej. Chociaż już nie raz się kłócili to jednak na drugi dzień wszystko grało. Tym razem tak nie było i to właśnie mu się nie podobało. Zrozumiał, że wszyscy tutaj chcą wystąpić jak najlepiej, a on przez wczorajsze swoje zachowanie pokazał swoje prawdziwe ja jako choreograf. Źle się z tym czuł, dlatego postanowił zostać na dodatkowej próbie aby trochę uspokoić swój umysł. Włączył swoja ulubioną piosenkę i spokojnie jak za każdym razem zaczął tańczyć. Tym razem nie wychodziło mu tak jak to sobie zaplanował. Nic mu się nie podobało, nawet kroki które znał od dawna. Nie lubił kiedy ma zaśmiecony umysł bo wtedy czuł się ociężały. Ale z drugiej strony nie wiedział jak ma sobie z tym wszystkim poradzić. Wczorajsza rozmowa z mamą pomogła, ale tylko na chwile. Tak bardzo by chciał cofnąć czas, ale niestety tego nie potrafi. Jednak postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem co nie co mu wychodziło, ale nadal to nie było to co zawsze. Ale Michał nie poddawał się... powtarzał kroki aż do momentu jak zostały one zatańczone idealnie. Zawsze wymagał od siebie zbyt wiele... bo wiedział, że w taki sposób odniesie sukces.
    Kiedy Michał powtarzał układ już 5 raz do sali wszedł niezapowiedziany gość. Nic nie mówił, aby go nie spłoszyć. Od samego początku jak spotkał całą trójkę wiedział, że nie są tymi samymi ludźmi co na początku. Wiedział, że coś ich trapi i dlatego nie widzą radości z tańca. Od samego początku to zauważył i chciał im pomóc. Kiedy muzyka się skończyła podszedł do Michała i tylko się miło uśmiechnął jak na staruszka przystało.
    • Czemu nie tańczysz tak na próbach przy ludziach?
    • Nie potrafię. Chociaż bym chciał to nie jestem w stanie. – powiedział
    • Może problem tkwi nie tutaj, tylko tu – powiedział i wskazał na serce
    • Możliwe...
    • Walcz chłopcze. Pozwól nam zobaczyć prawdziwego Michała, najlepszego tancerza.
    • A co jeśli nie jestem w stanie? Jeśli wszyscy macie o mnie wybujałe zdanie?
    • Po tym co zobaczyłem śmiem twierdzić, że mówię prawdę. Widzisz ja zawsze mówię prawdę. – powiedział i skierował się w stronę drzwi.
    • Czasem ludzie się mylą...
    • Powiem Ci coś chłopcze... Wszyscy jesteśmy architektami losu… Więc nie patrz żałośnie w przeszłość. To już nie wróci. – powiedział i wyszedł z sali

    Zostawił Michała samego i z coraz to większa głową od myślenia. Przez cały czas analizował słowa nauczyciela i do tej pory nie mógł zrozumieć o co mu chodziło. Wiedział, że żyje przeszłością, nie potrafił z tym skończyć. Ale... teraźniejszość też nie wyglądała tak sympatycznie jakby chciał. A może o to właśnie mu chodziło? Może ma rację... powinien w końcu zostać architektem swojego losu i powalczyć? W końcu do odważnych świat należy... więc i on mógłby spróbować.
    Już zebrał swoje ciuchy z podłogi i chciał wyjść kiedy jednak się wrócił. Już wiedział co chce zrobić tylko bał się reakcji. Nie chciał nikomu zrobić krzywdy, przykrości. Nikomu...zwłaszcza bliskiej mu osobie. Dopiero po odtańczeniu ostatni raz układu postanowił zaryzykować. Szybko wyszedł z sali i wziął prysznic. Odświeżony, zarzucił torbę na ramię i skierował swoje kroki w wyznaczony cel. Już nie martwił się o reakcji... chciał mieć to za sobą i to za wszelką cenę. Postawił wszystko na jedną kartę... po 15 minutach doszedł na miejsce. Tylko spojrzał w górę i zdecydowanym krokiem wszedł do środka. Dopiero pod drzwiami stracił trochę na swojej pewności siebie, ale jednak jakimś cudem udało mu się zapukać. Długo nie musiał czekać, bo drzwi zostały od razu otworzone.

    Nasze życie to cykl obrazów. Migają przed nami jak miasta na autostradzie. Niektóre wydarzenia nas oszałamiają, czujemy wtedy, że ta chwila jest czymś więcej niż przelotnym obrazkiem. Wiemy, że ta chwila, każda jej część, będzie żyć wiecznie.


    • Michał?
    • Hej.. mogę wejść?
    • No jasne. – powiedziała zdziwiona Maja i wpuściła go do środka – nie wiedziałam, że ktoś przyjdzie więc nie byłam przygotowana – powiedziała i wrzuciła ciuchy do szafy
    • Jeżeli w czymś przeszkodziłem to przepraszam...
    • Nie, chciałam tylko się wykąpać. Ale to może poczekać. Więc?
    • Co więc?
    • Dlaczego mnie odwiedziłeś? – zaśmiała się
    • Aaa... – powiedział zmieszany – tak chciałem wpaść.
    • Michał!
    • No tak, moje oczy. – zaśmiał się – chciałem przeprosić. Wiem, ze wczoraj zachowałem się jak głupek, ale...
    • Nie ma sprawy. Wszystko zostało wyjaśnione, oprócz między wami mężczyznami.
    • Czyli się już na mnie nie gniewasz?
    • Nie. Przecież sam dobrze wiesz, że nie potrafię się na was gniewać dłużej niż dzień. – zaśmiała się
    • No tak... ale dlaczego dzisiaj nie rozmawiałaś ze mną?
    • Musiałam sobie co nie co przemyśleć.
    • Ale teraz jest wszystko w porządku?
    • Tak. I dlatego zapraszam Cię na kieliszek wina. – powiedziała z uśmiechem
    • Gdzie? Tu?
    • A choćby i nawet tutaj. Widzisz mam tu mały zapas wina. – zaśmiała się i wyciągnęła butelkę z kieliszkami.
    • Wariatka. – powiedział i wziął od niej butelkę


    Jednak kiedy mili już napełnione kieliszki, Michał rozłożył się wygodnie na łóżku dziewczyny, a ona usiadła sobie na parapet.
    • Mogę zadać Ci pytanie? – zapytał
    • Tak.
    • Mówiłaś, że straciłaś narzeczonego. Dlaczego o nim nie mówisz?
    • Za bardzo go kochałam i każde wspomnienie otwiera rany. – powiedziała i upiła łyk wina
    • Obydwoje dostaliśmy nieźle po dupie. I zastanawia mnie czy jeszcze kiedykolwiek będę mógł powiedzieć, że coś dobrego mnie spotkało w moim życiu.
    • Na pewno. Jesteś jeszcze młody. Na pewno uda nam się o wszystkim zapomnieć i żyć od nowa.
    • Chciałbym mieć takie optymistyczne podejście jak Ty, albo mieć kogoś z takim podejściem.
    • Znajdzie się nie jedna. – zaśmiała się – Błażej też znalazł tą idealną kobietę.
    • On zawsze ma lepiej. Powiem nawet szczerze, że mu zazdroszczę.
    • Czego?
    • Wszystkiego. – westchnął
    • Tego, ze ma dzieci? Kochająca żonę?
    • Tak.
    • Ja nie zazdroszczę. Na każdego przyjdzie czas. – powiedziała i napiła się wina
    • Masz rację – powiedział i podszedł do niej i spojrzał w niebo
    • O czym myślisz? – zapytała po paru minutach
    • O wszystkim i o niczym – powiedział i z uśmiechem na nią spojrzał
    • Bardzo wyczerpująca wypowiedź nie ma co. – powiedziała i uderzyła go w ramię
    • Widzisz małym się o takich rzeczach czasem nie mówi.
    • Jesteś ode mnie tylko o rok starszy. I dlaczego mała? Przecież to Błażej był ode mnie niższy. – powiedziała z obrażoną miną
    • Bo byłaś jedyną dziewczyną i jakoś tak się przyjęło. Zawsze czułem się w jakimś stopniu za Ciebie odpowiedzialny.
    • Syndrom starszego brata – zaśmiała się – Błażej nigdy taki dla mnie nie był.
    • Bo on czuł do ciebie coś więcej. – powiedział zanim się ugryzł w język
    • Wiem o tym. – powiedziała smutno – wczoraj mi powiedział... miałam na wyciągnięciu dwóch najwspanialszych przyjaciół, którzy tak naprawdę się we mnie kochali. Michał dlaczego nie powiedziałeś?!
    • Z tego samego powodu co on. I nie chciałem wchodzić mu w paradę. Wiedziałem jak stoi sprawa i chciałem być tym co ustąpi.
    • Za wszelką cenę przyjaźń. – powiedziała z łzami w oczach
    • Tak. – powiedział – Maja, mała proszę nie płacz – szepnął


    Tylko, że tym razem został pociągnięty przez dziewczynę, która mocno się w niego wtuliła. Teraz to było jej najbardziej potrzebne. Silne ramiona jakiegoś mężczyzny, najlepiej bliskiego. Michał tylko głaskał ja po włosach i starał się ją uspokoić.
    • Zawsze podobali mi się faceci i nigdy nie staraliście jakiegokolwiek mi odrzucić. Nigdy nie dawaliście żadnego znaku. – szepnęła
    • Wiem o tym i przepraszam. Ale czy byłabyś w stanie wybrać któregoś z nas? – zapytał i spojrzał jej w oczy – no właśnie...
    • Ale jak ja teraz mam spojrzeć w oczy Błażejowi? Jak mam spojrzeć w oczy jego żonie?
    • Normalnie... nie wiem co Ci powiedział Błażej, ale znam go i na pewno teraz nie będzie chciał odejść od Pietry dla Ciebie. Nie będzie chciał, żebyś czuła wyrzuty sumienia. A i on za bardzo ją kocha, ułożył sobie życie od nowa.
    • To dlaczego mi musiał o tym powiedzieć?!
    • Chciał być szczery... zacznijmy od tego jak zawsze. Czasem mówi za dużo, ale mówi to wszystko prosto z serca. Jeśli powiedział Ci, żebyście zostali przyjaciółmi to tak pozostanie. On dotrzymuje słowa.
    • A co będzie z nami? – zapytała czym zbiła z tropu Michała
    • Nie wiem... nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na to pytanie.
    • Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała znać odpowiedź na nie. Nie wiesz co to znaczy żyć w świadomości, że byłeś muza jednego z przyjaciół, a drugi był rywalem. Nie wiesz jak to jest żyć ze świadomością, że możliwe, że straciłeś miłość swojego życia. Teraz nie jestem pewna czy Nicolas nim był...
    • Maja... czy miałaś motylki w brzuchu kiedy się z nim spotykałaś? Czy czułaś dreszcze na jego dotyk? Czy czułaś się w jego towarzystwie na luzie? Inaczej niż z innymi?
    • Tak...
    • To on był twoją miłością. Dlatego chciałaś spędzić z nim resztę swojego życia. – powiedział z uśmiechem, na co Maja tylko zarzuciła swoje ręce na jego szyi i mocno się wtuliła – już spokojnie. chociaż go tu nie ma to masz przyjaciół, którzy są w stanie oddać za Ciebie wszystko.
    • Dziękuje. – szepnęła – za wszystko co robisz i co robiłeś.
    • Nie masz za co mi dziękować. A teraz życzę spokojnego snu – powiedział i zrobił jej pstryczka w nos i zebrał się do wyjścia, kiedy był jednak przy drzwiach
    • Michał...
    • Nawet jeśli bym Ci powiedział wcześniej nie bylibyśmy w stanie być ze sobą dłużej niż kilka tygodni, miesięcy. A teraz... teraz jest mi dobrze kiedy jesteś blisko jako moja przyjaciółka. Czasem dwie bliskie sobie osoby nie są sobie przeznaczone. Tak też jest z nami. – powiedział i tylko się do niej uśmiechnął


    Maja również odwzajemniła gest i zaraz została sama w pokoju. Czuła się o wiele lepiej z tym co usłyszała. Poczuła się w końcu wolną osobą.

    Taniec jest jak magia. To wygląda jak życie w pięknej książce, w której możesz latać... możesz dosięgnąć gwiazd.


    • Za chwilę wyjdziemy i zatańczymy to co ćwiczyliśmy przez ostatni miesiąc. Postarajcie się, aby ta premiera zrobiła furorę. – powiedział prezes
    • Nie bój żaby. Nie po to się tyle męczyliśmy, aby teraz zawalić. – zaśmiał się Michał
    • Laskowik, bo pogadamy sobie inaczej po premierze w moim gabinecie.
    • Ha czuje się jak za dawnych czasów. Tylko brakuje mi jeszcze kopa w tyłek. – rzucił i od razu został w niego uderzony
    Tylko się odwrócił i zobaczył roześmianą Maję, która śmiała się do Błażeja. To dla tego widoku powrócił i dla tego widoku tak ciężko trenował.


    Jednak pora w końcu zacząć pokaz.


    Oczywiście jak to bywa światła zostały zgaszone i na scenę wbiegli panowie i zaczęli tańczyć breakdance, aż w końcu się zatrzymali i pojawiły się panie i zaczęły tańczyć taniec współczesny. I one również się zatrzymały i tym razem na scenę wkroczyła ostatnia grupa, która tańczyła balet. I w końcu się wszyscy pomieszali i zaczęli tańczyć razem hip-hop. I tym razem się zatrzymali i została tylko nieliczna grupa
    Tym razem stanęli koło siebie przy drążku i zaczęli ćwiczyć balet. Tańczyli tak jak zawsze na rozgrzewce, aż w końcu Maja wraz z chłopakami zostali poproszeni przez „nauczyciela” o to , aby zaprezentować swój taniec. Wyszli więc na środek i zaczęli tańczyć razem. Na samym początku tańczyli osobno i robili piruety. Aż w końcu dziewczyna wyciągnęła nogę w górę i złapała się chłopaków, którzy ją okręcili do o koła. I kiedy stała znowu przodem na ręce wziął ją Michał, aby po chwili rzucić w ręce Błażeja. I znowu zaczęli tańczyć osobno, aż Maja złapała się ich za ręce i w powietrzu zrobiła szpagat i znalazła się na ich ramionach. I tylko zrobiła przewrót tyłem i znalazła się na podłodze. I tak została sama
    Tym razem na samym początku zaczęła tańczyć sama, tyłem do widowni aby po chwili się odwrócić i zobaczyć chłopaków. Powoli do nich doszła i znowu zaczęli tańczyć razem balet.
    Wszyscy byli zapatrzeni w nich, nawet tancerze, którzy stali po boku i czekali na swoja kolej. To był właśnie ten układ, którego nauczył ich dawno temu ich stary nauczyciel, dla którego właśnie w tej chwili tańczą.
    Oni natomiast rozbiegli się na 3 różne strony i zrobili szpagat w powietrzu. Pokazali to co miało miejsce kilka lat temu – ich rozejście. Teraz stali od siebie oddaleni i zgasły wszystkie światła i pozostały tylko 3 lampy, które były skierowane wyłącznie na nich.
    We troje zaczęli tańczyć od razu. Tylko, że każdy z nich tańczył zupełnie co innego. Tańczył to co robił od momentu wyjazdu. Michał tańczył hip-hop, Maja – taniec współczesny, a natomiast Błażej stare solo z baletu. Każdy z nich wczuł się w muzykę i spokojnie oddawał się temu co kocha. Teraz wszyscy mogli zobaczyć co takiego tańczyli po krótkiej lekcji baletu. W ich krokach było widać profesjonalizm, nic nie było przypadkowe, ale również nie było żadnego udawania. Czyste emocje, uczucia i talent. W końcu kiedy tak tańczyli już dłuższa chwilę, w tym samym czasie wyskoczyli w górę i spadli na parkiet z głośnym hukiem. I tym razem zeszli się do środka i zatańczyli razem do muzyki taniec współczesny, ale rozdzielił ich tłum innych tancerzy, którzy dołączyli do ich układu. Wszyscy tańczyli to samo i razem wyskoczyli w górę i zakończyła się pierwsza część przedstawienia.
    Oczywiście w całej sali było słychać oklaski. Kurtyna została opuszczona, a tancerze szybko pobiegli do garderób. Tylko na scenie została jeszcze trójka głównych bohaterów. Widać było na ich twarzach zmęczenie, ale też radość. Jednak i oni zostali zapędzeni do garderoby, aby się przygotować na kolejną część. W końcu jednak przyszedł czas na dalszą część.


    Na scenie siedzieli już tancerze wraz z Błażejem i się rozciągali. Po chwili jednak pojawiła się na niej Maja, a zaraz za nią Michał. I tym razem była próba baletu. Było wszystko tak jak na ich pierwszej próbie. I tym razem rozeszli się na grupki, gdzie każda tańczyła co innego. aż w końcu się zatrzymali i zaczęła lecieć inna piosenka.
    Tym razem tańczyli sami panowie, a dziewczyny stały z boku w zgaszonym świetle. Teraz odtańczony został hip-hop, a raczej cały układ Michała. I to on był tym głównym motorem napędowym całej grupy facetów. Kiedy zaczęli przeskakiwać z jednej nogi na drugą powoli podeszły do nich dziewczyny i kucnęły za nimi i się przeciągnęły. Tak, że teraz one były górą, a panowie dołem. Teraz to panie tańczyły hip-hop. Tylko, że panie mogły trochę potrząsać swoimi pięknymi pupami i od razu usłyszały klaskanie. Aż w końcu upadły na podłogę i zaraz koło nich pojawili się panowie, którzy wyciągnęli w ich stronę ręce i mocno przyciągnęli je do siebie tak, że one momentalnie się wygięły do tyłu. I tak o to tańczyli razem, ale w parach. Michał tańczył wraz z Mają i widać było, że sprawia im taniec dużo radości. Obydwoje zapomnieli o wszystkich przykrych wspomnieniach i zaczęli żyć na nowo. Odnaleźli sens i radość w tańcu. Tym razem światło zgasło...
    Na ławce siedziała Maja wraz z Błażejem. Obydwoje zaczęli tańczyć taniec współczesny. Na samym początku trochę się kołysali do początkowej nutki piosenki, aż w końcu Maja delikatnie wygięła się do tyłu i została przetrzymana jej głowa przez jego rękę i ich twarze dzieliła mała odległość. Tylko, że tym razem została ona odepchnięta i obydwoje wstali z ławki z obrotami i Błażej podniósł ją za jedną nogę do góry, a ona wyciągnęła swoje dłonie do góry i delikatnie je opuściła tak, aby zejść na dół i przejechać nimi po twarzy Błażeja. I z obrotem odeszła od niego i usiadła na ławce z twarzą schowaną w dłoniach. Błażej natomiast tańczył sam i ślizgiem znalazł się po chwili przy jej nodze i odciągnął jej dłonie od twarzy i podniósł podbródek. Tym razem to ona się oparła na jego ramieniu i zrobiła przewrót w przód i odeszła od niego i sama zaczęła tańczyć, a on usiadł na ławce. Jednak podeszła do niego i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, aby zatańczyć razem z nim i zaczęli tańczyć razem. Maja tylko odeszła od niego i w biegu wskoczyła na niego z ławki i zjechała na dół. On natomiast zostawił ją samą i podszedł do ławki na którą po chwili weszła dziewczyna i delikatnie przejechał po jej policzku i zostawił ją samą.
    Tym razem na scenie została tylko Maja z Michałem i zostało na nich skierowane tylko jedno światło. Na samym początku po woli zaczęli się kołysać w rytm muzyki. Po chwili jednak zaczęli już normalnie tańczyć. Tylko, że ona taniec współczesny, a on hip-hop. Ale nie tylko tańczyli osobno. Co chwilę się do siebie schodzili i tańczyli razem. Michał złapał Maję za ręce, a ona się wyciągnęła do przodu z wyciągniętą nogą w górze. Szybko ją do siebie przyciągnął i mocno objął ramionami. Znowu po woli zaczęli się kołysać. Jednak dziewczyna od niego powoli odeszła do tyłu i położyła się na łóżku. Jak na razie sama tańczyła, aż w końcu podszedł do niej. Teraz zaczęli tańczyć na łóżku i robić różnego rodzaju figury. Jednak najbardziej to robiła Maja, która co chwilę robiła szpagaty. Cały ich taniec zakończył się spokojnym leżeniem na łóżku i powolnym zbliżaniem się ich twarzy. Jednak nie było dane im zobaczyć co dalej bo światło zostało zgaszone.
    Oczywiście jak to bywa światła zostały zgaszone i na scenę wbiegli panowie i zaczęli tańczyć breakdance, aż w końcu się zatrzymali i pojawiły się panie i zaczęły tańczyć taniec współczesny. I one również się zatrzymały i tym razem na scenę wkroczyła ostatnia grupa, która tańczyła balet. I w końcu się wszyscy pomieszali i zaczęli tańczyć razem hip-hop. I tym razem się oddzielili na dwie grupy i każdy tańczył oddzielnie. Tak, że łączyli wszystko w jeden ciąg układu. Tym razem rozeszli się do panów i podzielili na pary. Tańczyli już to samo, ale tym razem przeważały różne podnoszenia i obroty. Dopiero po chwili znowu zaczęli tańczyć grupowo. Tylko, że panowie co innego, a panie co innego. I wystąpiła mała bijatyka wśród panów i tym razem to panie tańczyły taniec współczesny. I dopiero później powróciły do hip hopu i tym razem tańczyły co innego niż panowie. Dopiero po zakończonym obrocie zaczęły tańczyć razem z chłopakami. I znowu wszyscy tancerze tańczyli razem i na zakończenie zrobili wszyscy szpagaty.


    Tym razem wszyscy powstawali z miejsca i głośno klaskali. Tancerze wstali z podłogi i zeszli się do jednej kupy i po chwili ukłonili. Nie da się ukryć odwalili spory kawał roboty. Kiedy kurtyna została opuszczona reszta tancerzy uciekło a na środku pozostała tylko trójka głównych bohaterów... głównych bohaterów całego przedstawienia jak i opowiadania. Ukłonili się i po chwili kurtyna została znowu opuszczona. Wszyscy się roześmiali, a Michał podniósł Maję i okręcił ją wokół własnej osi. Teraz już każdy wiedział, że to spotkanie pozwoliło im odnaleźć miłość i radość z tańca. Pomogło im zrozumieć, że ta przyjaźń pomimo ciągłych prób była w stanie przetrwać.






      

      


      


       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz